wtorek, 29 grudnia 2015

Z wizytą w opolskim zoo

Opole może poszczycić się dwiema większymi wyspami. Pierwszą z nich jest Pasieka, na której zlokalizowane są takie instytucje, jak Urząd Wojewódzki, Młodzieżowy Dom Kultury, siedziby lokalnych mediów. Tam też znajdziemy słynną Wieżę Piastowską i Amfiteatr. Wyspa Bolko natomiast leży nieco dalej na południe i otoczona jest przez wody Odry, Kanału Olgi oraz Kanału Wińskiego. Przez mieszkańców Opola traktowana jest jako zielone płuca miasta, miejsce idealne na popołudniowe spacery czy wycieczki rowerowe. Poza szeroko pojętymi rekreacją i odpoczynkiem, na odwiedzających czeka tam również bez wątpienia największa atrakcja turystyczna miasta - ogród zoologiczny.

W obecnym obrazie opolskiego zoo niebagatelną rolę odegrały wydarzenia historyczne. Ogród powstał w 1912 roku, co oznacza, że ma już przeszło 100 lat. Czyni go to drugim najstarszym, nadal działającym obiektem tego typu w regionie - rywalizację na tym polu przegrywa tylko z Wrocławiem. Punktem przełomowym w rozwoju zoo okazała się powódź tysiąclecia z 1997 roku. Ogród został wówczas zalany i niemalże doszczętnie zniszczony. Po tym wydarzeniu z Wyspy Bolko zniknęły między innymi lwy i słonie, których mimo wysiłków administracji nie udało się dotąd przywrócić. Z drugiej strony, po 1997 roku rozpoczęła się w zoo gruntowna modernizacja zagród, ścieżek i wybiegów. Paradoksalnie, to właśnie dzięki powodzi możliwe stało się szybkie przeistoczenie ogrodu w miejsce spełniające nowoczesne standardy. Ciasne i nieestetyczne klatki pozostały jeszcze tylko w jednym miejscu, w rejonie przeznaczonym dla drapieżnych ptaków, w pobliżu wejścia głównego. I to miejsce zostanie jednak zapewne w najbliższej przyszłości wyremontowane.
Oppeln Zoo
Zoo w Opolu na zdjęciu z 1934 roku.
Dzisiejszy wygląd ogrodu zoologicznego.
Choć nie znajdziemy w opolskim zoo takich zwierząt, jak lwy, tygrysy, słonie, nosorożce, czy nawet niedźwiedzie, to ogród ten może pochwalić się w pełni rozwiniętą hodowlą innych interesujących okazów. Wśród nich prym wiodą lemury. Na Wyspie Bolko znajdziemy pięć gatunków tych pochodzących z Madagaskaru stworzeń. Na południowym, najbardziej odległym od wejścia krańcu zoo swoje zacisze znalazły między innymi lemury katta oraz wari rude. Mieszkają tam na małych wysepkach nieudostępnionych wprawdzie dla turystów, ale dobrze widocznych z przebiegającej nieopodal ścieżki. W centralnej części ogrodu zorganizowano natomiast wyspę dla lemurów katta, na którą od poniedziałku do piątku dostać się mogą odwiedzający, by przyjrzeć się z bliska tym interesującym zwierzętom.
Lemury katta na wyspie nieudostępnionej dla turystów.
Lemury katta na wyspie lemurów, na którą wchodzić mogą odwiedzający.
Poza lemurami, opolskie zoo jest także domem dla wielu innych naczelnych. Znajdziemy tam rozmaite gatunki małp, począwszy od tych najmniejszych, aż po te największe, czyli goryle. Dwa goryle nizinne mieszkają w starym, ale dobrze zaadaptowanym budynku małpiarni, mając do swojej dyspozycji także spory wybieg otoczony fosą i parawanem z trzciny. Życie tych wielkich stworzeń jest dość monotonne, jednak gdy zwiedzający trafią na porę posiłku, z całą pewnością będą mogli zobaczyć je pełne energii. Nieopodal goryli, na dwóch gęsto porośniętych wyspach żyją gibbony białorękie, dość często wykonujące zabawne akrobacje na zbudowanych specjalnie dla nich konstrukcjach z drewna i lin. Jeszcze dalej, w znacznie mniejszych chatkach spotkać można niewielkie pigmejki, marmozety i tamaryny.
Wyjec czarny.
Gibbon białoręki.
Gibbon białoręki wśród drzew.
Wspominałem już o tym, że w opolskim zoo nie mamy tygrysów ani lwów. Niemniej Wyspę Bolko zamieszkuje całkiem sporo przedstawicieli rodziny kotowatych. A wśród nich serwale, rysie, pumy, pantery, jaguary, oceloty i gepardy. Te ostatnie są oczkiem w głowie pracowników ogrodu - w ostatnim czasie udało się nawet doprowadzić do ich rozpłodu, czego efektem stało się pojawienie się ośmiu maleństw na wybiegu dla wielkich kotów. W zoo znajdziemy też dużych krewniaków psa, takich jak wilki oraz wilki grzywiaste.
Gepard.
Jaguar jest zaspany...
... puma czujna...
... a pantera śnieżna poddenerwowana.
Wilk podczas porannego "joggingu".
W pobliżu wejścia do ogrodu zoologicznego zorganizowano basen dla uchatek kalifornijskich, które stanowią jedną z największych atrakcji opolskiego ogrodu. Można na nie spoglądać zarówno z góry, jak i przez specjalną szybę usytuowaną pod poziomem wody w zbiorniku. Basen dla uchatek przyciąga rzesze odwiedzających codziennie w porze karmienia, która jest niepowtarzalną okazją, by zobaczyć wesołe harce tych zwierząt.
Uchatka kalifornijska podczas odpoczynku na małej wysepce.
Uchatki kalifornijskie gotowe na skok do wody.
Basen dla uchatek z nieco szerszej perspektywy.
W strefie południowoamerykańskiej zorganizowano dwa bardzo duże wybiegi. Wypatrzyć na nich można zwierzęta niezwykle zróżnicowane pod względem gatunkowym: tapiry, kapibary, lamy, alpaki, wikunie, czy wreszcie wielkie ptaki nandu. W pobliżu urządzono także znacznie mniejsze zagrody przeznaczone dla mrówkojadów oraz koati południowych, niewielkich ssaków z rodziny szopowatych.
Jeden z wybiegów w strefie południowoamerykańskiej.
A tutaj scenka rodzajowa z alpaką w roli głównej.
Nandu, czyli stały bywalec okolic barierki dla odwiedzających.
Koati południowe.
Po przeciwległej stronie ogrodu zoologicznego, na podobnych warunkach dzielą się jednym, ogromnym wybiegiem zwierzęta afrykańskie. Znajdziemy wśród nich żyrafy, zebry, strusie i różne gatunki antylop. W pobliżu powstała natomiast zagroda dla przybyszów z Australii - kangurów i emu.
Żyrafy sztuk trzy na wybiegu afrykańskim.
Żyrafa konsumująca... coś.
Kangury.
Warto także zwrócić uwagę na dwa gatunki niewielkich ssaków, które choć wyglądają podobnie, różnią się od siebie niemal we wszystkim. W pobliżu strefy afrykańskiej mieszkają surykatki, okrzyknięte już przez najmłodszych spośród turystów mianem "Timonów". Stworzenia te wbrew powszechnemu poglądowi są niezwykle ruchliwe, a ich obserwacja potrafi sprawić wiele przyjemności. Jeszcze ciekawiej przedstawia się sprawa susłów. Zagrody dla tych zwierzątek powstały kilka lat temu w pobliżu wejścia głównego i prezentują w pełnej krasie inwencję twórczą władz ogrodu. Pod wspomnianymi zagrodami przekopano bowiem niezbyt wysokie tunele, dzięki którym możemy podejść susły od dołu i spojrzeć na ich życie z bliższej perspektywy - z przeszklonych kopuł pośrodku wybiegu, do których prowadzą drabiny.
Surykatki, czyli w tłumaczeniu dla najmłodszych "Timony".
Suseł.
Tunel wiodący poniżej kwater susłów.
Pisząc o opolskim zoo zapomnieć nie możemy także o ptakach. Znajdziemy tu między innymi 12 gatunków sów, pelikany, orły, różnego rodzaju papugi, jak również sprowadzone jesienią ubiegłego roku flamingi. Wróć. Czerwonaki różowe - bo tak informuje tablica umieszczona przy ich zagrodzie. W przestronnych wolierach rozpościerają swe skrzydła żurawie, czaple, szablodzioby, ibisy, dzioborożce... Można by tak wymieniać bez końca.
Sowa śnieżna.
Pelikan.
A tutaj obrazek z sekcji "znajdź zwierzątko". Podpowiedzią niech dla Was będzie, że na tym wybiegu
winniście szukać kaczek i ibisów.
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o planach rozwoju opolskiego ogrodu zoologicznego. Bo jak każdy, również i on jest objęty projektami rozwoju, które przy sprzyjających wiatrach zostaną być może zrealizowane. Przesądzona jest już kwestia adaptacji trzech pawilonów - zniszczonego podczas powodzi z 1997 roku akwarium, pawilonu płazów i gadów, który uległ pożarowi przed kilkoma laty, a także powstałej podczas epidemii ptasiej grypy w roli izolatki dla ptaków szklarni, w której teraz mają zamieszkać zagrożone wyginięciem gatunki typowo polskie. Już niebawem do ogrodu wprowadzą się antylopy bongo, a w dłuższej perspektywie również i nosorożce (ponownie). W sferze planów pozostają także wybiegi dla długo oczekiwanych lwów i tygrysów, jak również - to już nowość - basen dla pingwinów.

Wycieczka do ogrodu zoologicznego jest pomysłem dobrym przy pięknej, słonecznej pogodzie. Ja jednak takie rozwiązanie odradzam. Jeśli ma się wybór, warto wybrać się na Wyspę Bolko, gdy mamy do czynienia z dużym zachmurzeniem, niskimi temperaturami, a nawet wówczas, gdy wydaje nam się, że zbiera się powoli na deszcz. Dlaczego? Ano po pierwsze, nie napotkamy wówczas tłumów turystów skuszonych wizją spaceru wśród zwierząt przy grzejącym przyjemnie słoneczku. Po drugie, większość zwierząt przy stosunkowo niskiej temperaturze wydaje się być znacznie bardziej aktywna. Pumy i pantery miast wylegiwać się na słońcu przespacerują się po swoim wybiegu, wilk przeciągnie się i otworzy swą piękną paszczę, a jeśli będziemy mieli szczęście to i panda mała zejdzie na chwilkę ze swojego drzewa i pokaże się szerokiej publiczności.
Panda mała w porze karmienia, czyli wtedy, kiedy się porusza. :)
Opolski ogród zoologiczny pozostaje jedną z największych atrakcji województwa opolskiego, dla której zdecydowanie warto w to miejsce przybyć. Nie jest może tak wielki jak te we Wrocławiu i Chorzowie i nie znajdziemy w nim najbardziej reprezentatywnych okazów ze świata zwierząt, lecz i tak ma swój niezaprzeczalny urok, a także jest moim zdaniem znacznie bardziej naturalny i po prostu piękniejszy od swoich dwóch regionalnych konkurentów. Tak więc zapraszam. :)

6 komentarzy:

  1. Fajnie zrobione zdjęcia:-) Ogród wygląda bardzo ciekawie i rzeczywiście ma nowoczesne wybiegi. Ten dla uchatek nawet ciekawszy niż we wrocławskim afrykarium:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocławskie zoo ma jak dla mnie zupełnie inny styl, niż opolskie. Takie inwestycje, jak afrykarium sprawiają, że ma ono bogatszy stan gatunkowy, lepszą efektywność w hodowli tych najbardziej zagrożonych i jest bardziej monumentalne, ale jednocześnie znacznie lepiej czuję się spacerując alejkami ogrodu opolskiego. :)

      Usuń
  2. Bardzo dziękuję za noworoczne życzenia. Również życzę wszelkiej pomyślności, radości (z pisania i nie tylko) i motywacji :-) Pozdrawiam serdecznie, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta opolska Wyspa Lemurów zawsze mnie fascynuje - wspaniały pomysł. I te świstaki. W opolskim zoo bywam częściej niż we wrocławskim i przyznam, że chociaż mniejsze, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła - cała rodzinka zawsze zachwycona. No i mam słabość do mrówkojadów <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz. A jak ja odwiedzam zoo, to one niezmiennie tkwią w ciemnościach swojej chatki pogrążone w błogim śnie. :) Wyspa lemurów to rzeczywiście świetny pomysł - i niezwykle oryginalny. Podobną inwencją wykazali się niegdyś właściciele ogrodu zoologicznego w Ołomuńcu, lecz popełnili jeden drobny błąd. Zamiast do lemurów wpuszczali turystów do makaków, co kończyło się "kradzieżami telefonów" i "porwaniami torebek" na tyle często, że z pomysłu szybko zrezygnowano :D.

      Usuń