Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmaitości. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmaitości. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 lutego 2017

Reaktywacja

Zdaję sobie sprawę, że nie jest to spotkanie po latach. Co najwyżej po miesiącach, choć w tej chwili mam wrażenie jakby od ostatniego wpisu o nowych dyscyplinach olimpijskich minęło bardzo, bardzo dużo czasu. Nie ulega jednak wątpliwości, że na moim blogu ostatnio za dużo się nie wydarzyło. Tym wszystkim, którzy zaczynali już powątpiewać, że kiedykolwiek przeczytają jeszcze jakiś mój tekst, mówię serdeczne "Oto jestem!"

Czuję się zobowiązany wytłumaczyć się moim czytelnikom z tej kilkumiesięcznej nieobecności. W moim życiu pojawiły się nowe obowiązki. Bardzo przyjemne obowiązki, bo związane z nauką, historią i samokształceniem. Muszę jednak przyznać, że o ile te nowe obowiązki sprawiały mi dużo frajdy, to zajęły zdecydowanie za dużo mojego czasu. Czasu, który mógłbym poświęcić na oglądanie seriali, czytanie powieści fantasy i pisanie na blogu. Czytać nie przestałem, oglądanie seriali poważnie ograniczyłem, a jak postąpiłem z trzecią aktywnością mieliście okazję sami się przekonać. W ciągu ostatnich miesięcy stopniowo przyzwyczajałem się do nowych obowiązków i dziś mam pewność, iż będę w stanie wygospodarować odpowiednio dużo czasu, by aktywnie i sumiennie prowadzić bloga.

Nie myślcie, że ostatnie kilka miesięcy przeznaczyłem na kompletne oderwanie się od blogowej rzeczywistości. Okres ten wykorzystałem na przemyślenie swoich priorytetów. Mogłem też zastanowić się nad tym, jak wyglądało moje blogowanie przez poprzednie półtorej roku i co bym w tym blogowaniu zmienił.

Mam nadzieję, że przebaczycie mi tą pięciomiesięczną absencję i już niebawem zaczniecie ze mną ponownie odkrywać otaczający nas świat. Tak więc na zachętę wklejam Wam opolską sówkę, a już za kilka dni będziecie mogli przeczytać zupełnie świeżutkie artykuły :).


czwartek, 12 maja 2016

Wikipedia, Spotify, Firefox - skąd te nazwy?

Internet od kilkudziesięciu lat zaskakuje ludzi na całym świecie. Już dawno stal się światową marką i jednym z najbardziej rozpoznawalnych narzędzi we wszystkich zakątkach globu. Świadczy o tym chociażby popularność internetowych marek. No bo któż by nie słyszał o Wikipedii, Google, czy Twitterze? Problem w tym, że mało kto wie, co te nazwy znaczą. Bo coś znaczyć muszą, prawda?

1. Wikipedia
Zaczniemy dość sztampowo. Bo wielu zapewne słyszało już historię o tym, skąd wzięła się nazwa dla Wikipedii. Ale niewielu zapewne wie, że nie jest to cała prawda. Początki słowa "wiki" sięgają bowiem roku 1994, a więc są o całe 7 lat starsze od Wikipedii! A wiki nie odnosi się tylko do tej wielkiej encyklopedii. Wręcz przeciwnie - wiki są to wszystkie strony internetowe oparte na zasadach, jakie wymyślił niejaki Ward Cunningham. Oczywiście te zakątki internetu są dziś absolutnie zdominowane przez Wikipedię i jej projekty siostrzane, ale nie zmienia to faktu, że Wikipedia to tylko jedna z wiki. Tytuł wiki został stworzony na podstawie hawajskiego określenia wiki wiki, które oznacza ni mniej ni więcej, co bardzo szybko. Przy okazji takim samym terminem określa się też kursujące na Hawajach autobusy. ;)
Wiki Wiki bus (cogdog)
Hawajskie autobusy wiki wiki.
2. Google
Google zaczynają powoli stanowić integralną część polskiej mowy. Często mówimy przecież "wyguglować" nie wiedząc nawet dlaczego Google to Google. Twórcy tej internetowej wyszukiwarki kilkanaście lat temu poszukiwali dla niej dobrej nazwy, która w pewien sposób odda też charakter ich przyszłej witryny. I znaleźli hasło "googol". Googol jest to przerażająco duża liczba, 10 do potęgi 100. Innymi słowy, jedynka i sto zer! Liczba ta nie ma dla nas żadnego znaczenia praktycznego, bo jest większa od liczby atomów we wszechświecie. Ale skoro tak, to może stanowić doskonałą nazwę na wyszukiwarkę internetową, która ma przecież oferować szukającym jedną z milionów, a nawet miliardów stron w internecie. Początkowo twórcy projektu wymyślili nazwę Googolplex. Szczęśliwie zmienili ją jednak na Googol, a podczas rejestracji dokonali drobnej literówki. I tak powstało Google.
1-google-art2
Google jako dzieło sztuki? Czemu nie? ;)
3. Mozilla Firefox
W tym przypadku mam nieco utrudnione zadanie, bo nazwa Mozilla Firefox - jak łatwo zauważyć - składa się z dwóch członów. Pierwszy z nich - Mozilla - to nazwa całej firmy. Wzięła się ona z połączenia słów Mosaic odnoszącego się do jednej z pierwszych przeglądarek internetowych, oraz Godzilla. Znaczenia tego drugiego terminu nie muszę Wam tłumaczyć, prawda? ;) Dodajmy jednak, że nazwa Mozilla dobrze pasuje do loga firmy, przedstawiającego coś na kształt wesołego dinozaura...

No a Firefox? Z nazwą tą wiąże się dość ciekawa historia. Początkowo bowiem zespół pracujący dla Mozilli nazwał stworzoną przez siebie przeglądarkę mianem Phoenixa, zaczerpniętym od mitycznego ptaka odradzającego się z własnych popiołów. Ale doszło wówczas do konfliktu z inną firmą - Phoenix Electronics. Aby zapobiec myleniu obu nazw przez użytkowników internetu, nazwa Phoenix została zmieniona na Firebird, czyli Ognisty Ptak. I tu jednak coś nie zagrało, bo dokładnie taką samą nazwę miała już wtedy baza danych Firebird. Mozilla dokonała więc kolejnej korekty i ustaliła, że ich przeglądarka będzie nosić chlubną nazwę Firefox, od chińskiego określenia na pandę małą - w dosłownym tłumaczeniu Ognistego Lisa. Początkowo w logo miała się znaleźć właśnie panda mała, lecz ostatecznie uznano, że ognisty lis będzie bardziej reprezentatywny. ;)
Red Panda
Panda mała - główna bohaterka nazwy Firefox.
4. Spotify
O ile poprzednie prezentowane przeze mnie nazwy zostały wymyślone w sposób dość logiczny, poprzez poszukiwanie jakiś słów-kluczy, które oddawałyby w interesujący sposób znaczenie lub zadania serwisu, to określenie na jeden z najbardziej popularnych portali muzycznych powstało z czystego przypadku. Twórcy serwisu mieli długo główkować nad tym, jaką nazwę nadać projektowanej stronie. Podczas burzy mózgów jeden z nich przesłyszał się i usłyszał przez pomyłkę słowo Spotify. Jak się okazało, słowa tego nie używał żaden inny serwis, bo i nie mógłby używać. Spotify nie znaczy przecież nic. ;)

5. Allegro
Poszukiwanie znaczenia nazwy popularnego sklepu internetowego nie jest wcale tak trudne, jakby się wydawało. Hasło Allegro weszło nam już tak bardzo w krew, że nawet nie zauważamy, że dokładnie taki sam termin funkcjonuje w muzyce i oznacza szybkie tempo. Bądź co bądź, serwis Allegro powstał po to, by zakupy stały się szybsze... ;)

6. Netflix
No to wchodzimy do domku z kart (House of Cards). Internetowa wypożyczalnia filmów, a od pewnego czasu również i ich producent, wzięła nazwę od dość prostej gry słów. Przedrostek net został wzięty prosto ze słowa Internet, zaś flix powstał z przekształcenia angielskiego słowa flicks, oznaczającego filmy. Proste jak konstrukcja, cepa, ale jakie praktyczne, prawda? :)
House of Cards 
Musicie przyznać, że kreatywność twórców internetowych serwisów potrafi czasem zaskoczyć. ;) Czy wiedzieliście o pochodzeniu niektórych z wyżej wymienionych nazw? Czy znacie jeszcze jakieś serwisy o ciekawych nazwach? A może chcielibyście poznać pochodzenie niektórych z nich? Piszcie o tym w komentarzach :).

Zobacz też:
1.  10 najwyższych budynków... za 10 lat
2. Najdziwniejsze artykuły Wikipedii
3. Ikony Telewizji: Pięćdziesięcioletni Doktor

sobota, 20 lutego 2016

Liebster Blog Award... numer dwa

Podczas pisania mojego pierwszego w pełni chemicznego artykułu (przy okazji zachęcam do przeczytania - Gdy odkrywamy nowe pierwiastki) zostałem mile zaskoczony kolejną już nominacją do nagrody Liebster Blog Award. Szczerze powiedziawszy, z początku nie byłem wielkim entuzjastą wypełniania długiego formularza po raz wtóry, lecz gdy zobaczyłem pytania przygotowane przez Monikę Szostek, nie mogłem się po prostu oprzeć odpowiedzeniu na nie. Dziękuję bardzo za nominację i - nie przedłużając - przechodzimy do sedna, czyli do odpowiedzenia na konkursowe pytania :D.
Dziś maraton zdjęć - zapychaczy. Najsampierw uroki Saskiej Szwajcarii. ;)
Punkt numer 1. Odpowiedzi.

1. Dostałeś właśnie darmowy bilet na podróż na księżyc, ale zauważasz, że jest tylko w jedną stronę. Co robisz?
Wbrew pozorom jest to dla mnie bardzo łatwe pytanie. Nie lecę. Nie chodzi o to, że życie nie jest mi niemiłe, ale na pokład czegokolwiek co lata nie wsiądę. I tyle. Blokada psychiczna. :) Więc nawet gdyby bilet był w obie strony, pewnie oddałbym go dobremu przyjacielowi ;).
2. Siedzisz w barze i pijesz właśnie trzecie piwo. Przysiadają się do Ciebie Vladimir Putin, szkielet Tolkiena i piękna Włoszka. Każdemu możesz zadać po jednym pytaniu. O co zapytasz?
Pytanie dla Putina: Kogo wolisz - Gerarda Depardieu, czy Leonarda DiCaprio? (jeśli nie wiesz o co chodzi, sprawdź najnowsze wiadomości filmowe ;) ).
Pytanie dla szkieletu Tolkiena: Jak ci się podoba "Hobbit" Petera Jacksona?
Pytanie do pięknej Włoszki: Eeeee.... ;)

3. Gdybyś mógł żyć tysiąc lat, jak wykorzystałbyś cały ten czas?
Hmmm... Pewnie bym się dużo nudził. Ale z drugiej strony, ile artykułów można by przez ten czas napisać? :D

4. Co byś wybrał: aby przez dwie sekundy usiadł na Tobie słoń czy trzygodzinną rozmowę z Kaczorem Donaldem na temat zmian konstytucyjnych II RP?
Pewnie co niektórych nie zaskoczę, ale jak dla mnie druga opcja jest całkiem kusząca. Zmiany konstytucyjne II RP są dla mnie - jako dla miłośnika historii - całkiem interesujące. A Kaczor Donald zbyt dużo pewnie o nich nie wie, więc byłaby to okazja do promocji dziejów Polski w świecie :).
5. Kot z jednym okiem czy pies bez ogona? Uzasadnij wybór.
Pies bez ogona. Jak dla mnie obecność wszystkich części ciała nie ma jakiegoś wielkiego znaczenia, a psy lubię znacznie bardziej od kotów ;).
Dwa lemury w opolskim zoo - w sumie czworo oczu i dwa ogony ;).
6. Możesz odwiedzić trzy kraje w trzy dni. Gdzie jedziesz?
No to jak już, to spełniamy marzenia. :) Po pierwsze, Francja z Luwrem, Wersalem, Lazurowym Wybrzeżem i zamkami nad Loarą. Po drugie, Wielka Brytania z Big Benem, Tower, Projektem Eden i klifami w Dover. Po trzecie, Wenezuela z Tepui i wodospadem Salto Angel. :)

7. Znajdujesz na ulicy kupon Toto-Lotka, który trafia szóstkę. Wygrywasz miliard. Następnego dnia osoba, której bardzo nie lubisz skarży ci się (nie wiedząc o twojej wygranej), że zgubiła kupon Toto-Lotka z trafioną szóstką. Co robisz?
To pytanie wymaga drobnego rozpisania się. To nie jest tak, że pieniądze szczęścia nie dają. Dają, i to dużo. Ale z drugiej strony, tyle samo szczęścia odbierają - przede wszystkim tego, które wynika z motywacji, ambicji, dążenia do kolejnych celów. Oddałbym więc wygraną wrogowi. Niech się sam z nią męczy ;).......... Ale jak zaoferowałby mi drobne znaleźne, to bym pewnie nie odmówił ;).

8. Złoto czy srebro? Dlaczego?
Srebro. Bo mowa jest srebrem, a milczenie złotem. A ja wolę gadać :).

9. Możesz podbić oko jednej postaci historycznej. Komu i z jakiego powodu?
To najtrudniejsze pytanie z zestawu. Podbić oko najlepiej byłoby jakiemuś wielkiemu zbrodniarzowi. Tyle że żaden zbrodniarz nie został zbrodniarzem tylko ze względu na własne pragnienie. Jego wola do bycia takim a nie innym wiązała się też z wszelkiego rodzaju czynnikami zewnętrznymi, nastrojami społecznymi, procesami zachodzącymi od lat i zwykłym przypadkiem. Gdyby nie było Hitlera, na scenie pojawiłby się z całą pewnością ktoś inny, równie zbrodniczy, ale o innych motywach, celach i ambicjach. I historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej - kto wie, gorzej czy lepiej? Ale jako że Hitler był, ten ktoś dopełnił swoich dni zapomniany, nieposądzany nawet o bycie najczarniejszą postacią w historii... Ale jako że pytanie padło, to na kogoś wskazać muszę. I nie będzie to w takim razie zbrodniarz. Dajmy na to, Spartakus. To w końcu dobry wpis do CV, że pobiło się takiego mocarza, czyż nie? ;)

10. Twój przyjaciel przywiązuje cię do fotela i każe oglądać na raz jedną ze sławnych filmowych trylogii: "Matrix", "Władca Pierścieni" lub "Gwiezdne Wojny". Co wybierasz?
Oczywiście "Władca Pierścieni". Nigdy nie lubiłem "Matrixa", "Gwiezdne Wojny" uważam za kultowe i wspaniałe, ale "Władca Pierścieni" z jej muzyką (!), efektami specjalnymi, charakteryzacją, grą aktorską, przemyślanym scenariuszem, zdjęciami itd. nie pobije nic! :D
11. Którą książkę czytasz najczęściej?
Nawiązując do poprzedniego pytania, "Władcę Pierścieni" J. R. R. Tolkiena. :D
Edmund Osmańczyk na Wzgórzu Uniwersyteckim w Opolu. Tak wyglądałem, gdy zobaczyłem pytania ;).
Punkt numer 2. Moi nominowani.
No to teraz ja muszę wskazać kilku spośród tych nieszczęśników, którzy tym razem odpowiedzą na moje pytania ;). Tym razem nominuję następujące blogi:

1. Amelii podróże duże i małe - Ostatnio dostałem nominację właśnie od tego bloga. Ale nie jest to rewanż. Jak napisałem wówczas, chętnie nominowałbym tego właśnie bloga, gdyby nie to, że zostałem przez niego nominowany. :) Teraz mam więc okazję ;).
2. Maszyny okiem dziewczyny - blog niezwykle oryginalny, którego autorka pełna jest nowych pomysłów, a każdy kolejny wpis wciąga mnie jeszcze bardziej ;).
3. Matka Puchatka -  bardzo interesujący blog, na którym duże znaczenie odgrywają ukochane przeze mnie książki. Nierzadko jest dla mnie inspiracją dla poszukiwania kolejnych lektur (choć nieczęsto udaje mi się je przeczytać :) ).
4.  Kino dla Ciebie - blog o tematyce filmowej, w którym znaleźć mogę zawsze recenzje najnowszych filmów, które często przekonują mnie do obejrzenia niektórych pozycji :).
5. TropiMy Przygody - blog podróżniczy, który jak dla mnie odznacza się niezwykłą estetyką wpisów i przepięknymi zdjęciami. Im muszę przyznać, że opisywane na nim podróże są nieraz tak odległe, że bardzo jego twórcom zazdroszczę. ;)
6. Ogrodniczka w podróży - blog bardzo wyprofilowany, z czego wynika w dużej mierze jego urok. Wspaniałe opisy ogrodów w całej Polsce (i nie tylko) są dla standardowego czytelnika bardzo przyjemnym doświadczeniem. :)
7. Travelling Rockhopper -  gratulacje dla twórcy, bo pomysł na bloga jest genialny. Oryginalność, regularność i wspaniałe zdjęcia sprawiają, że za każdym razem z uśmiechem na ustach wracam do czytania kolejnych postów :D.
8. Rydwanik Historyczny - No chyba nie myśleliście, że zabraknie jakiegoś bloga historycznego? A już na pewno takiego! :)  Duża pomysłowość i wychodzenie poza schemat to główne z jego mnóstwa zalet ;).
9. Viennese breakfast - Dobrze jest jeśli blog traktuje o stosunkowo wąskim temacie (czego oczywiście nie można powiedzieć o moim blogu ;)), ale prowadzenie całego bloga tylko i wyłącznie o Wiedniu, jest dla mnie czymś nie do pojęcia. Ale się udaje. :D
10. Wolnym krokiem -  blog pełen niespodzianek. Przez lato to jeszcze myślałem sobie: "Bardzo dużo podróży, ale w granicach rozsądku". Ale gdy zacząłem czytać o zimowych wypadach autorki, szczególnie tych górskich, to zacząłem się zastanawiać, jak napięty musi mieć ona grafik. :) Dużo zdjęć, barwne opisy, piękne krajobrazy - nic, tylko czytać i oglądać. :D
Zamek w Książu - nie ma żadnego powiązania z tym artykułem, ale wygląda ładnie, prawda? :D
Punkt numer 3. Moje pytania.
Nareszcie nadeszła chwila, w której to ja zadam innym kilka pytań. Już raz je zadawałem i nie chcę, żeby zabrzmiały tak jak poprzednio. Więc trochę pokombinuję i postaram się być równie oryginalny, co moja poprzedniczka. ;)

1. Zaprzyjaźniona firma chce opłacić Ci dwumiesięczne wakacje. Jedynym warunkiem jest to, że przez cały czas ich trwania nie wyjedziesz poza wybraną przez siebie miejscowość. Które miejsce wybierzesz i dlaczego?
2. Co byś wolał/a: stanąć na szczycie Mount Everestu, czy popłynąć na dno Rowu Mariańskiego?
3. Przegrałeś zakład i za karę musisz wstąpić do fanklubu jakieś postaci historycznej. W okolicy działają fankluby Juliusza Cezara, Winstona Churchilla i - co nie jest oczywiście przypadkiem - Sulejmana Wspaniałego. Który z nich wybierzesz?
4. Gdybyś miał/a wolny wybór na którym z tych uniwersytetów chciałbyś/-abyś studiować: na Harvardzie, w Cambridge, czy na Jagiellonce?
5. Jakie zwierzątko wybrałbyś/-abyś na stanowisko domowego pupilka, gdybyś do wyboru miał/a wszystkie poza psem i kotem?
6. Z jakim politykiem zjadłbyś wystawny obiad i dlaczego?
7. Ludzie opracowali właśnie technikę podróży z prędkością kilkadziesiąt razy wyższą niż prędkość światła. Firmy turystyczne oferują tanie podróże w różne zakątki Układu Słonecznego i Drogi Mlecznej. Gdzie najchętniej byś się wybrał/a?
8. Możesz wybrać dowolnego sportowca i dowolną dyscyplinę sportową, w której się z nim zmierzysz. Kogo i co wybierzesz?
9. Który film spośród wszystkich, które obejrzałeś/-aś, uważasz za najlepszy?
10. Co robisz, gdy nie chce ci się nic robić?
11. Czy widzisz w tych pytaniach jakąś regułę? (podpowiedź: przewiń nieco w górę) ;)
 
Wieża na Biskupiej Kopie - przynajmniej raz od dołu. :)
Wszystkich nominowanych zachęcam do poświęcenia kilku chwil na odpowiedzenie na moje - całkiem nie takie proste - pytania i nominowanie kolejnych osób. Z doświadczenia wiem, że to niezła frajda. :)

Zobacz też:
1. Liebster Blog Award po raz pierwszy ;).

czwartek, 11 lutego 2016

Przypomnienie najciekawszych postów w pierwsze urodzinki

Dziś mija pierwsza rocznica mojego blogowania. Jak dla każdego blogera, jest do i dla mnie czas na przeprowadzenie wielkich podsumowań. W ciągu ostatniego roku udało mi się "naprodukować" 111 postów, z których większość cieszyła się Waszym zainteresowaniem. Jednocześnie poznałem wiele ludzi, którzy mają takie same pasje, jak ja, cechujących się wielkim zamiłowaniem do blogowania. Znajomości te są dla mnie bardzo wartościowe i już na samym wstępie muszę Wam, drodzy towarzysze w profesji, bardzo podziękować. ;)
Gdy rok temu zaczynałem moją przygodę z blogowaniem, wątpiłem, że uda mi się dotrwać chociażby do połowy tego czasu, który od tamtej pory minął. Jak dotąd niemalże wszystkie zajęcia szybko mi się bowiem nudziły i koniec końców z nich rezygnowałem. Ale nie tym razem. Okazało się, że prowadzenie bloga popularnonaukowego może przynieść każdego dnia zupełnie nowe materiały i zupełnie nowe odkrycia, co sprawiło, że nie popadłem w wewnętrzną rutynę i nie ogarnęło mnie znużenie.

Muszę się też Wam przyznać, że rok temu nie myślałem, iż aż tak bardzo rozwinę swoją działalność. Uważałem wówczas, że zaglądanie na Google+ całkowicie mi wystarczy, bo przecież każde medium społecznościowe jest dokładnie takie samo. Ale nie. Społeczności na Google+ dały mi możliwość pochwalenia się ciekawymi zdjęciami, ładnymi ujęciami, a także wymiany refleksji na różne tematy. Na założonej później stronie na Facebooku mam możliwość komentowania najnowszych odkryć naukowych oraz dzielenia się interesującymi faktami, które w nieco inny sposób pokazują otaczający nas świat. Z kolei Twitter dał mi możliwość prowadzenia dyskusji na tematy najbardziej aktualne, wiążące się nie tylko z nauką, lecz także z polityką, kinem, literaturą, czy muzyką. Przy okazji - w ramach małej autoreklamy - zachęcam Was do zajrzenia na profile Niezwykłej Planety w wyżej wymienionych serwisach (linki możecie znaleźć na pasku bocznym). ;)

Przejdźmy jednak do sedna, czyli do przypomnienia tych najbardziej interesujących artykułów. Tych spośród moich postów, z których jestem najbardziej zadowolony, a także tych, które zyskały największą sympatię z Waszej strony, drodzy czytelnicy :). Zapraszam Was na krótką podróż w czasie. Zaczynajmy!

Z tym artykułem nierozerwalnie związany jest pewien sentyment. Bo to był artykuł numer 1. Gdy dziś na niego spoglądam, dostrzegam całą masę mankamentów, drobnych błędów, do których dziś już z całą pewnością bym nie dopuścił, a o których istnieniu jeszcze wówczas kompletnie nie zdawałem sobie sprawy. I choć od tamtego czasu radykalnie zmieniłem charakter moich wpisów, stwierdziłem, że w tych starszych nic nie będę modyfikował. Chcę widzieć je takie jakie były na początku.
Ms zanoyskich introMój pierwszy artykuł historyczny. Pomysł na niego zrodził się podczas lektury Kroniki Polskiej Galla Anonima. Zauważyłem wówczas, że ten średniowieczny kronikarz w sposób bardzo przemyślany podróżuje po polskiej historii, a wydarzenia opisane w jego dziele są w znacznej mierze prawdziwe, choć potraktowane bardzo wybiórczo. I dlatego też postanowiłem ukazać go nie w sposób tradycyjny - jako tajemniczym literacie posługującym się barwnym językiem - lecz jako o sprytnym manipulatorze, którego celem jest przekazanie potomnym historii prawdziwej, ale nie pełnej.

3. Bochnia czy Wieliczka?
To był eksperyment. Ale w moim przekonaniu eksperyment udany. Chciałem pokazać główne różnice między najsłynniejszymi i często wrzucanymi do jednego worka kopalniami w Polsce, a z drugiej strony zrehabilitować nieco uważaną dość powszechnie za gorszą żupę bocheńską. Niczym mecz siatkówki, rozpisałem rywalizację na pięć setów, z których każdy kończył się zwycięstwem jednej bądź drugiej kopalni. Efekt wyszedł całkiem niezły :). Aha. Jest to również post o tyle ważny dla mnie, że to właśnie pod nim pojawiły się pierwsze na moim blogu komentarze. A autorem tego najpierwszego była Agnieszka, autorka bloga "Wolnym Krokiem" ;).

Pisanie artykułów o sporcie nie jest zbyt łatwe. Zazwyczaj ograniczają się one do informacji na temat dziejów różnych dyscyplin, co może zainteresować, ale nie powala. Dlatego też bardzo zadowolony jestem z tego, że od czasu do czasu znajduję tematy takie jak ten. Bo wszystkie dziwne zwyczaje związane z trzecią odsłoną Wielkiego Szlema powodują, że nie jeden raz uniesiemy mimowolnie kąciki warg. ;)


Francois I Suleiman5. Muzułmanie w Tulon, czyli o tym, jak Europa podlizywała się Turkom
No dobra, tytuł trochę prowokacyjny. ;) Ale w treści nie znajdziemy niczego, co byłoby młodsze niż 400 lat. Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie lektura książki Rogera Crowleya - "Morskie Imperia", w której autor poświęcił kilka stron opisowi sojuszu turecko-francuskiego. Po nieco głębszych studiach udało mi się zebrać nieco więcej informacji na ten temat i zredagować kilka akapitów, z których - nie ukrywam - byłem bardzo zadowolony :).

A3 (Romania)6. 10 rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć o ruchu drogowym
To było wyzwanie. Wymyśliłem sobie, że napiszę artykuł, w którym ukażę te najdziwniejsze sfery polskiego kodeksu drogowego. Tyle że były to w zdecydowanej większości detale, którymi normalny człowiek w ogóle się nie interesuje. Nie pozostawało mi więc nic innego jak tylko... przeczytać kodeks drogowy! I udało się, choć łatwo nie było ;). A kilka przepisów, na jakie natrafiłem, jest wziętych naprawdę nie z tego świata. :)

Ten wpis był przełomowy pod dwoma względami. Po raz pierwszy pisałem pod wpływem chwili, korzystając z aktualnej sytuacji. A sytuacja była taka, że słupki sięgnęły wówczas, a więc w lipcu, 40 stopni Celsjusza. Ponadto, nigdy wcześniej nie sięgałem blogując po tak dużą dawkę ironii. Rezultat był całkiem udany. Udało mi się nawet sprowokować niewielką dyskusję pod postem ;).



Na mojej liście nie mogło zabraknąć kolarstwa! To artykuł pisany również w upałach, ledwie dwa dni po wyżej zaprezentowanym. I tu również sięgnąłem po coś nowego, bo po radykalny subiektywizm. Samolubnie wybrałem najciekawsze miejsca, w jakich rozpoczynający się wówczas Tour de France bywał w ostatnich latach i elegancko ułożyłem je w swego rodzaju ranking. Efekt zadowolił mnie i dość sporą liczbę czytelników. ;)


9. Książ
Tytuł się podoba? Bardzo skomplikowany, nieprawdaż? ;) W sposób dość kompleksowy opisałem jeden z piękniejszych zamków Dolnego Śląska, stosując ponownie całkiem sporo ironii. Chyba zostało jej we mnie trochę po tych upałach... ;) Ale to, że przez cały akapit rozwodziłem się nad kwestią parkingu nie ma przecież znaczenia. Czy ma? :D Niemniej artykuł ten przyciągnął bardzo wielu czytelników i sprowokował wiele osób do podzielenia się swoją opinią w komentarzu. Samolubnie poczytuję to sobie za sukces :D.

Warsaw - Royal Castle Square10. Czy będzie w Polsce więcej zabytków UNESCO?
Jak ja mogłem oprzeć połowę wpisu na wypunktowaniu kilku podstawowych elementów? Nie do pomyślenia! Rok temu by to nie przeszło. Ale pół roku temu już tak. Kilka miesięcy blogowania pozwoliło mi zrozumieć, że czasem trzeba wychodzić poza schemat i sięgać po niekonwencjonalne metody. No i tak było w tym artykule. Gdybym napisał go bez wyliczanek, byłby z całą pewnością mniej czytelny, niż teraz ;).

Earth-moon11. O odległościach w kosmosie
W sferze nauki mam trzy wielkie pasje: geografię, historię i astronomię. Z myślą o pierwszej z nich powstał cały blog. Po jakimś miesiącu blogowania zacząłem także tworzyć artykuły dotyczące tej drugiej. Najdłużej na swój czas czekać musiała astronomia. Ten artykuł jako pierwszy traktuje wprawdzie o kosmosie, ale pisząc go nie myślałem jeszcze, by tak na serio zająć się sprawami wykraczającymi poza Ziemię. Ale post "O odległościach w kosmosie" był już swego rodzaju pośrednikiem i może to właśnie dzięki niemu udało mi się później rozwinąć nieco i tą sferę moich zainteresowań. :)

12. 8 rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć o Konkursie Chopinowskim
Jakow Zak1937Konkurs Chopinowski to wydarzenie dość istotne dla miłośnika muzyki klasycznej. Odbywa się przecież raz na pięć lat, a więc rzadziej niż igrzyska olimpijskie. Nie mogło go w takim razie zabraknąć na moim blogu. Kiedy znowu będę miał okazję o nim cokolwiek napisać w momencie trwania rywalizacji konkursowej? No dobra, za pięć lat. ;) Ale to i tak szmat czasu. Post ten cieszył się również sporym zainteresowaniem z Waszej strony, drodzy czytelnicy i stąd wynika w dużej mierze jego miejsce na dzisiejszej liście.

Parisgesch113. Najdziwniejsze pomysły I wojny światowej
Przy mało którym poście miałem więcej frajdy, niż przy tym. Wszystko zaczęło się jeszcze w lecie ubiegłego roku, kiedy pochłonęła mnie lektura "Samobójstwa Europy" Andrzeja Chwalby. W książce tej natrafiłem na tyle irracjonalnych - jakby się wydawało - pomysłów na pokonanie wroga, że po prostu musiałem poszukać dalej, a potem to wszystko opisać. Efekt całkiem fajny :).

14. Do Opola na rowerze
Ten post odwiedzaliście najczęściej ;). Nie wiem dlaczego. Jak dla mnie, nie różni się jakoś szczególnie od pozostałych artykułów turystycznych. Niektóre cenię znacznie bardziej, niż ten. A i temat jest dość wąski i - powiedzmy sobie szczerze - nietypowy. Ale czasem tak jest, że nie dostrzegamy rzeczy, które innych przyciągają. ;)


15. Kim są tegoroczni laureaci Nagrody Nobla?
The Daya Bay Antineutrino Detector (8056998030)To dla mnie bardzo ważny post. Wtedy pierwszy raz zostałem niejako zmuszony by napisać coś, co dotyczy w całości nauk ścisłych. Mowa oczywiście o kilkuakapitowym wykładziku o neutrinach. Nie ukrywam, że nie było łatwo również i mnie to wszystko zrozumieć, a co dopiero przedstawić to Wam, tak żebym został zrozumiany. Ale koniec końców się udało. I zacząłem nabierać przekonania, że mógłbym pisać także o tematach czysto fizycznych, czy też chemicznych. Od tego czasu udało mi się popełnić kilka takowych, a z każdym kolejnym napotykam na coraz mniejsze trudności. No i fajnie ;).


Kamieniec Szalejow Gorny road16. Najdziwniejsze artykuły Wikipedii
To było... dziwne. Począwszy od tego, że najpierw przez dwa dni przeglądałem kategorie polskiej wersji internetowej encyklopedii, by odszukać te spośród artykułów, których tytuły brzmią najbardziej irracjonalnie. Ale efekt wart był tego trudu. Jak dla mnie, to jeden z bardziej interesujących artykułów, które napisałem. Spotkał się także z dużym zainteresowaniem z Waszej strony, z czego niezmiernie się cieszę ;).


Planet-Nine-in-Outer-Space-artistic-depiction 17. Czy objawi nam się planeta numer 9?
Tego jeszcze nie było. Po raz pierwszy pisałem o zupełnie świeżym odkryciu naukowym. I chciałbym to robić znacznie częściej, co zapewne zauważyliście już ze względu na artykuł dotyczący przeprowadzenia w Niemczech fuzji termojądrowej, który pojawił się na blogu jakiś tydzień temu. Zwrócić muszę jeszcze uwagę na fakt, iż to właśnie ten artykuł był przez Was najchętniej komentowany - pojawiło się pod nim aż 10 komentarzy! ;)

Koniec. 17 artykułów spośród 111. Niby duży odsetek, ale i tak trudno było mi wybrać. Najchętniej opisałbym tu każdy z moich postów, bo z każdym wiążę się pewna mniej lub bardziej interesująca historia. No ale trudno. ;) Na koniec chciałbym jeszcze bardzo, bardzo podziękować wszystkim moim czytelnikom, komentującym, zainteresowanym tym, co piszę na blogu. Bez Waszego wsparcia, zamieszczanych przez Was komentarzy, czy wreszcie zwykłych słówek "Podobało mi się. Fajnie piszesz", które tak często padały, pewnie nie wytrwałbym tak długo w blogowaniu. Ale teraz będzie już tylko z górki. Wtłoczyłem się przez ostatni rok w tryby blogowania i teraz już pewnie z nich nie ucieknę. ;) Tak więc - do zobaczenia przy podobnym wpisie za rok! :D.

wtorek, 9 lutego 2016

Gwiazdy na Ziemi, czyli o energii przyszłości

2/3 energii elektrycznej, którą produkujemy, pochodzi z elektrowni cieplnych. Do wytworzenia prądu wykorzystuje się tam węgiel, ropę naftową i jej pochodne, lub gaz ziemny. Sęk w tym, że surowce te mogą się w bardzo szybkim tempie wyczerpać. Dlatego też od wielu lat poszukuje się sposobów na wytworzenie energii w bardziej ekologiczny sposób. Jednym z takich sposobów miały być elektrownie jądrowe, lecz jako obiekty ekologiczne zawiodły ze względu na radioaktywne odpady i ryzyko wystąpienia brzemiennych w skutki awarii. Elektrownie wodne, wiatrowe i słoneczne nie sprawiają wprawdzie takich problemów, lecz ich budowa jest niezwykle kosztowna i... wymaga zagospodarowania dużych przestrzeni. Dlatego też naukowcy zaczęli poszukiwać kolejnych źródeł energii, które mogłyby zaspokoić potrzeby całej ludzkości. Tą z nich, która w chwili obecnej wydaje nam się najbardziej bliską do opatentowania, jest energia pochodząca z reakcji termojądrowej. W ostatnich dniach stała się ona nadzwyczaj popularna ze względu na osiągnięcia niemieckich specjalistów.
Activity Continues On the Sun
Zacznijmy jednak od wyjaśnienia, czym jest ta reakcja termojądrowa.  Polega ona - w dużym skrócie - na połączeniu jąder dwóch atomów, prowadzące do powstania innego, cięższego jądra atomowego. Na rysunku poniżej widzimy schemat przykładowej syntezy termojądrowej. U góry mamy dwa atomy wodoru, reprezentujące dwie różne odmiany (izotopy) tego pierwiastka. Jeden z nich ma po jednym ładunku dodatnim (protonie) i neutralnym (neutronie) i nazywany jest deuterem. Drugi to tryt, składający się z jednego protonu i dwóch neutronów. Gdy dojdzie do połączenia obu jąder, powstanie nowe jądro atomowe, w którym - podobnie jak w trycie - znajdą się dwa neutrony. Jednocześnie jednak zaobserwujemy podwójną liczbę protonów. A to będzie oznaczać, że nie będziemy mieć już do czynienia z wodorem, a z helem. Jednocześnie jeden "zbędny" neutron zostanie odrzucony, a przy okazji wytworzona zostanie tak cenna dla nas energia. Sprytne, prawda?

D-t-fusion
Schemat reakcji termojądrowej. Na szaro zaznaczono neutrony, zaś na pomarańczowo - protony.
Zaprezentowana powyżej reakcja wydaje się być niezwykle prosta do przeprowadzenia. Ale oczywiście to tylko pozory. Zauważcie, że oba jądra atomowe zawierają przynajmniej po jednym protonie o ładunku dodatnim i ani jednym elektronie o ładunku ujemnym. Oznacza to, że oba jądra atomowe mają ładunek dodatni. A - jak wieści jedno z najważniejszych praw fizyki - dwa ładunki o takim samym znaku (ujemnym lub dodatnim) zawsze będą się odpychać od siebie. I bez względu na to, po jakie jądra atomowe byśmy nie sięgnęli i cokolwiek byśmy nie robili, zawsze będą miały one ładunek dodatni. I zawsze będą się od siebie odpychać. No więc jak - do jasnej kolendry - doprowadzić mamy do ich połączenia?!

Oddziaływania międzycząstkowe
Schemat obrazujący odpychanie lub przyciąganie się obiektów w zależności od wartości
ładunku elektrycznego.
Metoda jest następująca. Aby jądra atomowe zaczęły się łączyć, muszą osiągnąć zawrotną wprost prędkość, dzięki której siła odpychania się obu obiektów zostanie zniwelowana. A prędkość przemieszczania się atomów rośnie wraz ze wzrostem temperatury. Wniosek: trzeba je podgrzać. Temperatury umożliwiające syntezę jąder atomowych panują na przykład... na Słońcu! Zresztą gwiazdy, a więc również i Słońce, w ten właśnie sposób wytwarzają energię. To między innymi dzięki takim reakcjom, jak synteza termojądrowa, każdego ranka budzą nas przyjemnie grzejące promienie słoneczne. Aby więc doprowadzić do reakcji termojądrowej trzeba uzyskać temperaturę zbliżoną do tej, jaka panuje w Słońcu, a więc jakieś - bagatela - 15 milionów stopni Celsjusza.
Amazing Hi-Def CME (full disk) - Flickr - NASA Goddard Photo and Video
Aktywność słoneczna jest w dużej mierze związana z reakcjami termojądrowymi.
Zaraz. Że co?! Jak my niby mamy doprowadzić cokolwiek do temperatury 15 milionów stopni Celsjusza? Nawet gdyby udało nam się coś do tego stopnia podgrzać, to nie mielibyśmy nawet cienia szansy utrzymania tej całej materii w czymkolwiek, bo nawet najbardziej wytrzymały materiał w ułamku sekundy stopiłby się! Ale i na to udało nam się znaleźć rozwiązanie. Bo po co mamy utrzymywać rozgrzaną plazmę w jakieś formie, naczyniu, czy zbiorniku, skoro możemy sięgnąć po coś znacznie bardziej irracjonalnego? Możemy przecież "uwięzić" plazmę w polu magnetycznym, na które nawet najwyższe temperatury nie będą mieć wielkiego wpływu!

I tą technologię właśnie wykorzystują naukowcy z niemieckiego Instytutu Fizyki Plazmowej im. Maxa Plancka w Greifswaldzie. Skonstruowali oni urządzenie nazwane stellaratorem, które umożliwia przeprowadzenie reakcji termojądrowej. Oficjalna nazwa maszyny znajdującej się u naszych zachodnich sąsiadów to Wendelstein 7-X, a przy jego budowie - jak już wielokrotnie podkreślały liczne portale - zaangażowaniem wykazały się liczne polskie firmy. Poniższe zdjęcia przedstawiają samo urządzenie, zaś schematy obrazują sposób jego funkcjonowania.
Wendelstein7-X Torushall-2011
Wendelstein 7-X z zewnątrz...
Interior of W7-X stellarator
... i od środka.
W7X-Spulen Plasma blau gelb
Schemat działania Wendelsteina 7-X. Na źółto oznaczono plazmę.
3 lutego 2016 poczyniono pierwszy krok na drodze urzeczywistnienia marzeń o pozyskiwaniu energii z syntezy termojądrowej. Wendelstein 7-X został po raz pierwszy uruchomiony. Na ćwierć sekundy udało się rozgrzać niewielką ilość plazmy do temperatury zawrotnych 80 milionów stopni Celsjusza. W planach na najbliższe lata jest uruchomienie maszyny na pół godziny. Zaznaczyć jednak należy, że Wendelstein 7-X nie jest w stanie naprodukować zbyt dużych ilości energii, a jego głównym przeznaczeniem są cele naukowe i rozwój technologii w tej dziedzinie. Dopiero badania przeprowadzone na tego typu modelach pozwolą na opracowanie technik znacznie bardziej efektywnych.

Cały świat czeka na urzeczywistnienie marzeń naukowców z Greifswaldu, jak również innych ośrodków badawczych na całym świecie. A jaki jest Wasz stosunek do prowadzonych badań? Czy uważacie, że korzystanie z energii termojądrowej będzie kiedykolwiek możliwe? :)

Zobacz też:
1.  Czy objawi nam się planeta numer 9?
2. Chrząszcz imieniem Chewbacca
3. Co jest nie tak z atmosferą, czyli o wahaniach temperatury

poniedziałek, 8 lutego 2016

Kilka rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć o witaminach

O witaminach słyszał każdy. Już od najmłodszych lat każdy z nas był torpedowany historyjkami, jakie to one są pożyteczne, potrzebne i zbawienne dla ludzkiego organizmu. No i oczywiście historyjki te były w stu procentach prawdziwe, choć uchylały tylko rąbka tajemnicy. Prawdą jest, że wszyscy zapewne potrafilibyśmy wymienić kilka różnych witamin, tym bardziej że ich nazwy nie są - delikatnie mówiąc - zbyt skomplikowane. I prawdą jest fakt, że wszyscy zdajemy sobie sprawę ze skutków niedoborów witamin. Tyle że większość z nas nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć nawet na pytanie, czym te witaminy są. I na tego typu pytania odpowiemy sobie dzisiaj. ;)
Lemon
Cytryny - wbrew powszechnemu przekonaniu źródło witamy C o średnim potencjale.
1. Czym są witaminy?
No to jak już to pytanie padło, to zaczniemy właśnie od niego. Większość z nas stwierdziłaby, że witaminy to takie substancje, których organizm potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania. I rzecz jasna nie pomylilibyśmy się. Ale też nie powiedzielibyśmy wszystkiego. Bo przecież wody albo cukru też potrzebujemy do prawidłowego funkcjonowania, a ani woda, ani cukier, witaminą nie są. Dlatego też w klasyfikowaniu witamin obowiązuje warunek drugi. A mianowicie, witaminy nie uczestniczą ani w budowaniu naszego organizmu, ani w wytwarzaniu przez niego energii. I gdy to przyjmiemy do wiadomości, to natrafimy na jeszcze jeden problem. Hormony, takie jak insulina, nadal się kwalifikują do tytułu witaminy, choć witaminami nazwać ich nie możemy. Rozwiązaniem będzie trzeci warunek. Otóż witaminy nie mogą być produkowane przez nasz własny organizm. Muszą pochodzić z zewnątrz. Podsumowując więc, witaminy to związki chemiczne, których potrzebujemy do prawidłowego funkcjonowania, które nie są produkowane przez nasz organizm, oraz które nie uczestniczą w zachodzących w organizmie procesach energetycznych i budulcowych.
Ribes nigrum a1
Czarne porzeczki - najbogatszy w witaminę C produkt.
2. Z czego składają się witaminy?
Jako że przedstawiona wyżej definicja mimo swoich rozmiarów, nadal jest dość ogólna, to witaminy pozostają substancjami bardzo zróżnicowanymi chemicznie. Ich cechą wspólną jest fakt, że zawierają węgiel i - co za tym idzie - należą do związków organicznych. Wszystkie zawierają także - poza węglem - wodór i tlen. I jeśli mówimy o witaminach A, C, D, czy E, to to by było na tyle. Problem zaczyna się, gdy wchodzimy w witaminy z oznaczeniem B. Witamina B1 zawiera na przykład dodatkowo siarkę i azot, witamina B2 (ryboflawina) - azot, a witamina B12 - azot, kobalt i fosfor.
Cobalamin
Uproszczony (!) schemat witaminy B12.
3. Kto i kiedy odkrył witaminy? I co ma do tego Polska?
To może być dla Was wiadomość dość zaskakująca, ale witaminy znamy ledwie od stu lat. Owszem, już wcześniej podejrzewano, że niektóre choroby mogą być powodowane przez niewłaściwą dietę bądź niedobór określonych substancji odżywczych, lecz dopiero w 1913 roku udało się wyodrębnić pierwszą witaminę. Dokonał tego Polak, Kazimierz Funk, przebywający wówczas na emigracji w Paryżu. Wydzielił on z otrąb ryżowych witaminę B1 i stwierdził, że jej brak powoduje chorobę beri-beri. Funk położył również podwaliny pod rozwój całej dziedziny naukowej. Miał bowiem świadomość, że substancji podobnych do tej, którą odkrył, jest znacznie więcej. Nadał im więc nazwę - witaminy. Zastanawialiście się kiedyś co to znaczy? Otóż słowo "witamina" pochodzi od łacińskich "vita" - "życie" i "amina" - czyli po prostu "amina", specyficzny związek chemiczny.
Casimir Funk 01
Krzysztof Funk w 1964 roku.
4. Czy witaminy można przedawkować?
Choroby wynikające z niedoboru różnych witamin dość powszechnie kojarzymy. I tak, jesteśmy w stanie bez problemu wymienić kilka z nich: szkorbut, beri-beri, anemia, krzywica, kurza ślepota... Ale przecież witaminy mogą nam także zaszkodzić, jeśli pochłoniemy ich zbyt dużo! Dochodzi wówczas do hiperwitaminozy, która może mieć dość nieprzyjemne skutki. Na przykład, nadmiar witaminy B1 może spowodować kołatanie serca, zaś nadmiar witaminy D prowadzi do bólu głowy i nudności. Jeśli jednak prowadzicie normalny tryb życia nie ma dla was ryzyka wystąpienia hiperwitaminozy.
Ascorbinsaeure
Kwas askorbinowy, czyli witamina C.
5. Jaki wpływ na witaminy ma obróbka termiczna?
Pieczenie, suszenie, gotowanie, zamrażanie, smażenie, odgrzewanie. Wszystko to ma oczywiście wpływ na skład chemiczny produktów, które spożywamy i może powodować zmniejszenie zawartości niektórych składników. Dotyczy to rzecz jasna również witamin. Reagują one jednak inaczej na różne sposoby przetwarzania żywności. Najbardziej łagodnie obchodzi się z nimi zamrażanie, w którego wyniku produkty tracą zazwyczaj nie więcej, niż 5% zasobów witamin. Jednak gdy już coś suszymy, to wtedy musimy się liczyć ze stratami przeszło dziesięciokrotnie większymi. Zaznaczyć też trzeba, że różnie na obróbkę termiczną reagują poszczególne witaminy. Najbardziej czuła jest witamina C, która nawet podczas zamrażania produktów zanika w 30%. Najlepiej przystosowana do zmiennych warunków jest z kolei witamina B12, u której nawet suszenie nie spowoduje większych uszczerbków.
Gaziantep 1250651
Suszenie, czyli jeden z głównych czynników
powodujących utratę witamin przez produkt.
Pięć ciekawostek ze świata witamin już za nami. Czy udało mi się Was czymś zaskoczyć? Odpowiedzi na które pytania znaliście już wcześniej? :)

Zobacz też:
1.  Niesforna Huang He
2. Zemsta Indian, czyli o tym, jak odkrycie Ameryki wyszło Europie bokiem
3. W poszukiwaniu kosmitów w Układzie Słonecznym

sobota, 2 stycznia 2016

Najdziwniejsze artykuły Wikipedii

W polskiej wersji Wikipedii znajdziemy już grubo ponad milion artykułów, a ich liczba powiększa się każdego miesiąca o kolejne 5 tysięcy. Choć liczby te mogą przyprawić o zawrót głowy, dla przeciętnego wikipedysty stanowią one zaledwie wierzchołek góry lodowej. Według niektórych szacunków na Ziemi żyje jakieś osiem milionów gatunków istot żywych, a ludzie mieszkają w dwóch milionach różnych miast, miasteczek, wiosek, czy osiedli. A tak wielkiej ilości materiału do opisania mogą dostarczyć zaledwie dwie spośród setek dostępnych dziedzin. Niemniej twórcy artykułów nierzadko potrafią zaskoczyć swoją inwencją twórczą i stworzyć całkiem rzetelne artykuły na tematy dość kuriozalne. I takim przypadkom przyjrzymy się dzisiaj.

Artykuły o tego typu tytułach zazwyczaj są swego rodzaju żartami i przeznacza się je do natychmiastowego skasowania. Twórca tego spełnił jednak wszystkie konieczne do jego zaakceptowania warunki. Artykuł dotyczy zjawiska, które w pewien sposób stało się już kultowe, funkcjonując zarówno jako symbol, jak i stereotyp. Treść zawiera informacje o historii opisywanego zjawiska, odnosząc się między innymi do dziejów Starożytnego Egiptu, Imperium Rzymskiego, czy Cesarstwa Japonii. Wszystko opatrzone jest barwnymi zdjęciami i sporym katalogiem rozmaitych przypisów, zapewniających o prawdziwości przedstawionych informacji.
Sandals Worn wth White Ankle Socks
Z całą pewnością mieliście kiedyś do czynienia z niezapomnianymi żartami na temat Wąchocka i jego mieszkańców, prawda? Tak było również i z twórcą artykułu dotyczącego sołtysa miasta. W trzech akapitach zawarł on najważniejsze informacje dotyczące tej kultowej postaci. Podczas lektury dowiemy się więc o tym, że w rzeczywistości nie ma kogoś takiego jak sołtys Wąchocka, że w mieście mimo wszystko stoi jego pomnik, a także o tym, że od pewnego czasu funkcjonuje tytuł Honorowego Sołtysa Wąchocka. Poza tym, w artykule dokonano gruntownej analizy żartów o Wąchocku, a nawet zapisano jeden z nich w roli przykładu. Czekamy tak więc na artykuły o babie i lekarzu, Jasiu, jak również o mrówce i słoniu. Kto jest za? :)
Wachock pomnik soltys 2 by sh
Tym razem artykuł podparty definicją słownikową. Możemy z niego wyczytać mnóstwo przydatnych informacji. Czym jest pojadanie (zwane również podjadaniem)? Co zazwyczaj pojadamy? Jak wydostać produkty z kolorowych opakowań, żeby je pojeść? No i co zrobić, żeby pojadanie nie skończyło się dla nas otyłością? Jeśli mieliście kiedykolwiek wątpliwości, to zachęcam do przeczytania artykułu. ;)
FEMA - 211 - Photograph by Dave Gatley taken on 09-21-1999 in North Carolina
Wolfgang Amadeusz Mozart zasłynął na świecie jako jeden z największych kompozytorów w dziejach. Zapewne dlatego na Wikipedii nie mogło zabraknąć artykułu nie tylko o nim, lecz także i o jego śmierci. Został on rozbudowany praktycznie do granic możliwości. Zawiera między innymi relację z ostatnich dni wielkiego artysty, opis samej śmierci i jej przyczyn, sytuację po dokonaniu się życia Mozarta, jego pogrzeb, diagnozy, przemyślenia bliskich i ekspertów. Trudno byłoby wycisnąć z tego tematu coś więcej.
Mozart drawing Doris Stock 1789
Pozostajemy jeszcze przy dość ponurej atmosferze. Choć tytuł artykułu nasuwa całkiem niejednoznaczne skojarzenia trącące nieco o science-fiction, jego treść jest już znacznie bardziej realistyczna. Zawarte w nim przykłady to opowieści o ludzkim oporze, poświęceniu i tragicznych próbach realizacji marzeń swego życia. Poznamy więc na jego podstawie historię Franza Reichelta, który zginął testując spadochron własnego pomysłu poprzez skok z Wieży Eiffela, czy Williama Nelsona, zmarłego w wyniku upadku podczas jazdy próbnej z wymyślonego przez siebie nowoczesnego modelu roweru.
Flying tailor
Nie łudźcie się. W artykule pod nazwą "Efekty uczenia się" nie znajdziecie jasno wypisanych skutków Waszego kształcenia. Nie dowiecie się też, co zrobić, by uczyć się z lepszą efektywnością. Staniecie natomiast przed trudnymi do zrozumienia zagadnieniami natury czysto prawnej, wiążących się z europejskimi i polskimi dokumentami dotyczącymi szeroko pojętej edukacji. Niemniej tytuł jest dość interesujący i może zaciekawić potencjalnego użytkownika internetu.

Tego nie mogło po prostu zabraknąć. Jedno z najbardziej rozpowszechnionych, a jednocześnie i zakręconych zjawisk w kulturze masowej XXI wieku po prostu musiało znaleźć miejsce na Wikipedii. W artykule poza sporą liczbą zdjęć znaleźć można historię "ruchu miłosnych kłódek", jak i obszerną listę miejsc w Polsce, w których bez wzbudzania większych sensacji możecie zawiesić swoje własne kłódeczki. Brakuje mi tylko informacji o wpływie tych maleństw na wyporność mostów i finanse władz miasta... ;)
Father Bernatek footbridge (Kraków)
Wyrażenie to stało się w Polsce tak powszechne i kultowe, że zapominamy już w praktyce, kto i w jakich okolicznościach je wypowiedział. Dla przypomnienia - były to słowa Lwa Rywina z 2002 roku i stały się jednym z aspektów rozpętanej rok później afery Rywina. Ten polityczny slogan nie jest jednak jedynym, który funkcjonuje na Wikipedii. Znajdziemy tam też POPiS, Moherowe berety, czy słynne "Spieprzaj, dziadu!".

9. Dziura drogowa
Dziura drogowa to jedna z najpowszechniejszych rzeczy w naszym życiu. Nie wiem jak wygląda to u Was, ale ja nie rozstaję się z nimi nawet na jeden dzień. Artykułu o nich nie mogło więc zabraknąć na Wikipedii. Tylko co o nich napisać? Ano jak się okazuje - całkiem sporo. Po pierwsze, jak powstaje z dokładnym rozpisaniem na rozmaite czynniki i rozróżnieniem geograficznym. Dalej, jak wpływa na zdrowie nasze i naszych pojazdów. I wreszcie, w jaki sposób przeciwdziałać pladze dziur drogowych. Warto także złożyć gratulacje osobie, która wymyśliła zgrabny (i obiektywny!) podtytuł do rozdziału "naprawa" - "zakres potrzeb w Polsce".
Kamieniec Szalejow Gorny road
10. Polskie drogi
Nie, to nie jest artykuł, z którego dowiemy się o przebiegu polskich autostrad i dróg krajowych. Taki nie znalazł by zresztą miejsca na tej liście. Zamiast tego podczas jego lektury dowiedzieć się możemy o fatalnym stanie polskich szlaków lądowych. A właściwie, to dowiemy się o istnieniu stereotypu takie poglądy rozgłaszającego. Dowiemy się skąd ten stereotyp się wziął i dlaczego się przyjął, jak również przeczytamy coś niecoś na temat wpływu położenia geograficznego Polski na stan nawierzchni dróg w kraju. Interesujące, nieprawdaż? ;)
Autostrada Sudecka
11. James while John had had had had had had had had had had had a better effect on the teacher
Wygląda tak, jakby ktoś przysnął przy komputerze i wkleił do tekstu wyrażenie "had" ciut za dużo razy. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej zwyczajna, choć równie interesująca. Artykuł ten traktuje o prawdziwym zdaniu w języku angielskim, używanym w procesie kształcenia, by ukazać uczniakom jak ważne jest stosowanie znaków interpunkcyjnych. Zdanie to powinno tak naprawdę brzmieć "James, while John had had "had", had had "had had"; "had had" had had a better effect on the teacher". Sprytne, prawda?

12. Hottentottenstottertrottelmutterbeutelrattenlattengitterkofferattentater
I na koniec prawdziwa petarda! Nie, to nie pomyłka ani żart. Słowa te ukuł wielki polski poeta, Julian Tuwim już prawie 100 lat temu. W doskonały sposób wyśmiewają one charakter niemieckiego słowotwórstwa. Bo, co ciekawe, teoretycznie rzecz biorąc takiego tasiemca można w języku niemieckim utworzyć i będzie on absolutnie poprawny. A znaczyć będzie tyle, co "zabójca hotentockiej matki głupka i jąkały umieszczony w  kufrze z plecionki przeznaczonym do przechowywania schwytanych kangurów". Komentarz niepotrzebny.
 Julian Tuwim
 I to by było na tyle. Jeśli znacie jeszcze jakieś interesujące artykuły rodem z Wikipedii, to piszcie w komentarzach. Który z tych, jakie Wam przedstawiłem, podobał się Wam najbardziej? Czy uważacie, że któryś z nich nadawałby się do usunięcia? :)