sobota, 25 kwietnia 2015

Wrocławskie ZOO: pozytywne zaskoczenie i sporo goryczy

Wrocławski ogród zoologiczny jest jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych w Polsce. Jego wiek jeszcze do niedawna rzucał się niestety w oczy. Kilka lat temu wydawało się bowiem, że podczas gdy wszystkie obiekty tego typu przechodzą stopniową modernizację i ulepszają warunki życia swoich mieszkańców, we Wrocławiu mamy do czynienia z czymś w rodzaju stagnacji. W ostatnich latach mieliśmy jednak okazję oglądać znaczny skok wizerunkowy wrocławskiego zoo, którego apogeum było otwarcie ogromnego afrykarium jesienią ubiegłego roku.
Basen fok kotików, w tle afrykarium od strony zachodniej.
Trzeba przyznać, że władze ogrodu odwaliły kawał dobrej roboty. Bryła afrykarium jest widoczna z daleka i robi wielkie wrażenie. We wnętrzu umieszczono kilka basenów o imponujących kształtach, podzielonych na strefy odpowiadające różnym częściom Afryki. Wędrując pośród nich spotkać można szereg niespotykanych w Polsce (zarówno na wolności, jak i w niewoli) zwierząt, takich jak pingwiny, manaty, czy rekiny. W budynku przebywają również ssaki zgoła lądowe, na przykład hipopotamy, i ptaki latające.
Ptaki w strefie Afryki Wschodniej.
Pozytywnie zmieniły się również inne fragmenty ogrodu zoologicznego. Godziwych warunków doczekały się między innymi lemury, niedźwiedzie, nosorożce, czy tygrysy, a do nowych wybiegów sprowadzono okazy nieco egzotyczne, takie jak okapi i świnie rzeczne. W pobliżu zabytkowego budynku terrarium powstał obiekt o nazwie odrarium, prezentujący faunę i florę poszczególnych części Odry.

Opowiadając o wrocławskim zoo trzeba jednak wspomnieć, że pod pewnymi względami wciąż pozostaje w tyle za innymi ogrodami zoologicznymi, a niektóre zmiany budzą mieszane odczucia. Pierwszym mankamentem jest fakt, że mimo stopniowej modernizacji, wiele gatunków wciąż żyje w niesprzyjających warunkach. Mowa tu między innymi o lwach, mieszkańcach terrarium, czy większości spośród naczelnych. Poza tym, decyzja o przeniesieniu części z nich do nowego afrykarium jest według mnie błędna. Bądź co bądź, hipopotamy, czy ibisy stale przebywają teraz w szczelnym zamknięciu, bez dostępu do naturalnego powietrza czy świeżej trawy. Trudno więc rozstrzygnąć, czy w wielkim budynku ich los uległ poprawie.
Hipopotamy przebywające w afrykrium.
Kolejną kwestią dyskusyjną są ceny obowiązujące w zoo. Nie chodzi tu wcale o koszt wstępu do ogrodu, wynoszący 40 złotych - utrzymanie tak dużej liczby zwierząt z pewnością kosztuje. Jednak już po odejściu od kasy, mamy okazję zapłacić kilka "opłat bonusowych". A mianowicie, zaraz po przejściu przez barierki wiodące do ogrodu, stajemy przed... automatem z mapkami zoo za trzy złote. Później natykamy się na 400-mililitrowe butelki z sokiem po 6 złotych za sztukę. Należy jeszcze wspomnieć o parkingu, za postój na którym zapłacimy średnio 4 zł od godziny. Sprawia to, że wizyta we wrocławskim zoo może spowodować u co liczniejszych rodzin poważny kryzys finansowy...
Podsumowując, wrocławski ogród zoologiczny przeszedł w ostatnich latach duże reformy. Nakład pracy włożonej w modernizację i budowę nowych obiektów okazał się jednak niewystarczający, aby móc mówić o obiekcie w samych pozytywach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz