sobota, 7 maja 2016

O tym, jak Sobieski zdradził Polskę

Jan Tricius - Portrait of John III Sobieski (ca. 1680) - Google Art Project
Jan III Sobieski według Jana Triciusa.
Pisałem niedawno o najgorszych władcach Polski. Stanąłem wówczas w obronie jednych z najmniej lubianych postaci w historii naszego kraju. Tym razem posunę się jednak jeszcze troszkę dalej. Bo zdyskredytuję tego, którego wszyscy uważamy za wzór. No, może słowo "zdyskredytuję" jest tutaj lekkim nadużyciem, ale gdyby Jan III Sobieski miał okazję ten tekst przeczytać, to z pewnością nie byłby zadowolony. Tylko jakiego haka miałbym znaleźć na jednego z najświetniejszych bohaterów w historii Polski, na którego panowanie przypada ostatni okres świetności Rzeczpospolitej? Jak się okazuje, nie trzeba długo szukać.
_
Jest bowiem w historii Polski taki moment, w którym współczynnik zachowań nieobywatelskich sięgnął chyba swego szczytu. Jest moment, w którym prawie cały naród poddał się innemu narodowi... prawie bez walki. Potop szwedzki. Gdy w 1655 roku armia króla Karola X Gustawa przemierzała Pomorze, polskie pospolite ruszenie zgromadziło się pod Ujściem. Polscy szlachcice nie kwapili się jednak do wojaczki. Gdy tylko Szwedzi podeszli pod ich obóz, stwierdzili, że lepiej zawrzeć porozumienie. Koszty porozumienia okazały się nadzwyczaj srogie, gdyż w praktyce oddawało ono cały kraj pod zarząd najeźdźcy ze Skandynawii. A wśród szlachty polskiej zgromadzonej pod Ujściem znajdował się i Jan III Sobieski.
Anonymous Triumph of Charles X Gustavus
Tryumf Karola X Gustawa nad Rzeczpospolitą, obraz anonimowego autora z połowy XVII wieku.
Młody jeszcze wówczas magnat został wcielony do armii szwedzkiej i przez kilka miesięcy służył jej z oddaniem. Wielu historyków niepotrafiących wyobrazić sobie, że jeden z najświetniejszych władców Polski mógł w swej młodości dopuścić się zdrady, usprawiedliwiało go dość kolokwialnym stwierdzeniem: "Przecież wszyscy przechodzili wtedy na stronę szwedzką". Dwa proste argumenty przeczą jednak z całą mocą temu stwierdzeniu. Po pierwsze, nie wszyscy przechodzili na stronę szwedzką. Był sobie na przykład niejaki Jan Sobiepan Zamoyski, który nigdy nie porzucił króla Jana Kazimierza i przez cały okres potopu wiernie walczył w obozie obrońców niepodległości państwa polskiego. Odbiło się to później zresztą negatywnie na losach samego Sobieskiego. Po zakończeniu szwedzkiego najazdu Sobieski i Zamoyski zaczęli się bowiem starać o rękę dwórki królowej Ludwiki Marii, słynnej Marysieńki. Rywalizację tę wygrał właśnie Zamoyski, gdyż - w przeciwieństwie do Sobieskiego - w czasie potopu pozostał wierny dworowi. Sobieski musiał zaś odłożyć ślub z Marysieńką aż do śmierci swego konkurenta. ;)

No i wreszcie drugi argument. Sobieski - o dziwo! - pozostał w obozie szwedzkim wyjątkowo długo, bo do marca 1656 roku. W czasie, gdy Sobieski pozostawał w armii najeźdźcy, zdążyła się już zawiązać antyszwedzka konfederacja tyszowiecka. Do Polski zdążył już powrócić z wygnania król Jan Kazimierz. Większość szlachty zdążyła już powrócić pod rozkazy swego prawowitego władcy. A Sobieski pozostawał wierny Karolowi X Gustawowi. Można powiedzieć, że do swego króla powrócił wraz z ostatnim dzwonkiem.

Zrobiło się trochę gorzko, prawda? Osłódźmy więc atmosferę. Trzeba bowiem zaznaczyć, że pobyt u boku Szwedów nie poszedł Sobieskiemu na marne. Miał wówczas okazję zetknąć się z jedną z najlepiej zorganizowanych armii na kontynencie europejskim. Poznał nieznane mu dotąd techniki walki i przyjrzał się z bliska sprzętowi, o którym przeciętny mieszkaniec Rzeczpospolitej mógł tylko pomarzyć. Trudno nie zgodzić się z tezą, że jego późniejsze sukcesy na polach bitewnych mogły być źródłem właśnie tego, niezbyt pomyślnego okresu. Świadczy to tylko o tym, że historia rzeczywiście lubi się dobrze bawić. ;)
Lemke Skirmish with Polish Tatars
Utarczka Karola X Gustawa z Tatarami polskimi w bitwie pod Warszawą, 29 lipca 1656 r., obraz
autorstwa Johana Filipa Lemke z 1684 roku.
Na koniec odpowiedzieć trzeba na dość istotne pytanie. Jaki miałem cel w dyskredytowaniu Jana III Sobieskiego? Bo przecież nie była to jakaś moja prywatna złość na postać, której - notabene - jestem fanem. Otóż artykuł ten miał pokazać, że nawet najwięksi bohaterowie w swojej przeszłości mogli popełniać różne błędy. I to właśnie nauka z tych błędów płynąca czyniła z nich później bohaterów. I to właśnie te błędy i umiejętność wyciągnięcia z nich wniosków czyniła z nich wielkie postacie. A tym wszystkim, którzy w tych słowach doszukują się aluzji do tematów bardziej aktualnych, mam do powiedzenia tylko jedno. Słusznie. ;)

Zobacz też:
1.  To nie Kolumb odkrył Amerykę
2. Jak powstał Przełom Dunajca? 
3. Tragiczna wyprawa w Australii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz