środa, 17 lutego 2016

O tym, jak Czesi wyrzucali ludzi z okien

Defenestracja to termin historyczny, który na pozór wydaje się bardzo trudny do zapamiętania i brzmi nieco zbyt naukowo, by się nim zajmować. Prawda jest oczywiście inna. Nazwa ta została bowiem zapożyczona od łacińskiego "de fenestra" ("z okna") i oznacza ni mniej ni więcej, jak wyrzucenie z okna. Jest to dość wyszukany sposób na pokazanie swojemu rywalowi, że łatwo mu z nami nie będzie, a jako metoda walki nie był zbyt często wykorzystywany. Jest jednak w Europie pewien kraj, w którym defenestracja była stosowana tak często, że urosła do rangi swego rodzaju sportu narodowego. A krajem tym jest nasz sąsiad - Czechy.
Początki tradycji wyrzucania z okien sięgają w Czechach XV wieku, a konkretnie - roku 1419. Czechy znajdowały się wówczas w przededniu wielkiej zawieruchy, którą określano później mianem wojen husyckich. Husyci byli ukształtowanym kilka lat wcześniej odłamem chrześcijaństwa, którego twórcą był wielki reformator Jan Hus. Nietrudno zgadnąć, że katolicy z husytami nie za bardzo się lubili, a i papieżowi było trochę nie w smak, że w całkiem sporym kraju w środku Europy panoszy się herezja. Oliwy do ognia dolało podstępne aresztowanie i spalenie na stosie Jana Husa w 1415 roku. Od tego czasu nastroje w Czechach zaczęły się gwałtownie radykalizować, co nieuchronnie prowadziło do eskalacji konfliktu.

30 lipca 1419 roku ulicami Pragi przeszła husycka manifestacja pod przewodnictwem duchownego Jana Żeliwskiego. Jednym z punktów pochodu stał się ratusz Nowego Miasta. Tam doszło do małej różnicy zdań pomiędzy protestującymi a miejskimi radnymi. Mała różnica zdań niebawem przerodziła się w nieco większą różnicę zdań, a ta - w pokaźnych rozmiarów bójkę. Sytuację miał jeszcze zaostrzyć kamień rzucony z okna ratusza w kierunku Żeliwskiego. Tego było już za wiele i rozgniewany tłum wypchnął z okien siedmiu katolickich rajców. Jak się później okazało, było to dobrym pretekstem do wybuchu wojen husyckich, trwających niemalże nieprzerwanie przez kolejnych 17 lat.
New town City Hall Prague
Praski ratusz, w którym w roku 1419 dokonano pierwszej defenestracji.
Staroměstská radnice, pamětní deska - Jan Želivský
Praska tablica poświęcona Janowi Żeliwskiemu.
Na pozór cała ta sytuacja wydaje się śmieszna, ale pamiętajmy, że prawda nie była zbyt różowa. Pod oknami praskiego ratusza nie rosną żadne krzaki, a ubita ziemia, czy też kostka brukowa bywają twarde. Nietrudno więc się domyślić, że los katolickich rajców był policzony. Na kolejną defenestrację nie trzeba było jednak długo czekać. Już w 1483 roku proceder powtórzono, w zasadzie z podobnych pobudek, aczkolwiek w nieco odmienionej sytuacji społecznej. Praga była wówczas bowiem nękana głodem i zarazami.

Znacznie bardziej interesująco zrobiło się natomiast w roku 1618. Całe 199 lat po pierwszej defenestracji mieszkańcy Pragi ponownie uciekli się do swojego tradycyjnego procederu. W Czechach wyznaniem dominującym był już nie tyle husytyzm, co luteranizm. Sęk w tym, że krajem władali wówczas bardzo katoliccy Habsburgowie. A trzej kolejni królowie z tego rodu, rządzący w początkach XVII wieku, a więc Rudolf II, Maciej i Ferdynand Styryjski, byli niezwykle zagorzałymi obrońcami papiestwa. Nic więc dziwnego, że na przełomie kilkudziesięciu lat Czesi podejmowali liczne próby wpłynięcia na zdecydowanie nieprzychylną im politykę monarchów.

Czara goryczy przelała się w maju 1618 roku. Ferdynand Styryjski był królem Czech od niespełna roku, lecz swoimi metodami rządzenia już zdołał poważnie zajść za skórę protestantom. Do jego ciekawszych decyzji należało wprowadzenie cenzury i wykluczenie innowierców od sprawowania co ważniejszych funkcji państwowych. 23 maja, podczas trwania zjazdu czeskich protestantów, część obradujących wyprawiła się na Zamek Królewski na Hradczanach, by pogadać na poważnie z królewskimi przedstawicielami.

Również i tym razem na pogadance się nie skończyło i niebawem z okien zamku wyfrunęło trzech urzędników: namiestnicy Vilem Slavata i Jaroslav Borita Martinitz oraz sekretarz Philipp Fabricius. Ci mieli jednak więcej szczęścia niż ich poprzednicy i wylądowali na... górze kompostu. Nie odnieśli więc nawet bardziej poważnych obrażeń. Ich "cudowne" ocalenie zostało zaś szybciutko podchwycone przez stronnictwa katolickie. Niemniej ta defenestracja praska doprowadziła do wybuchu wojny trzydziestoletniej, jednego z najbardziej wyniszczających konfliktów w historii Europy.
Defenestration-prague-1618
Defenestracja praska z 1618 roku według Matthausa Meriana, szwajcarskiego rytownika żyjącego na
przełomie XVI i XVII wieku.
Karel Svoboda Defenestrace
Defenestracja praska według Karela Svobody, czeskiego malarza XIX-wiecznego.

Prague Castle defenestration site
Fragment zamku na Hradczanach, z którego wyrzucono królewskich urzędników.
Do jeszcze jednej praskiej defenestracji dojść miało 10 marca 1948 roku, a więc w czasach odległych od opisywanych nieco wyżej. Tym razem ofiarą upadku z wysokości okazał się być Jan Masaryk, premier Czechosłowacji. Polityk reprezentował w swoim kraju stronnictwo demokratyczne, zaś do przejęcia tam władzy przez komunistów doszło ledwie kilka tygodni przed tragicznym wydarzeniem. Oficjalne śledztwo wykazało samobójstwo, lecz jak dobrze wiemy, z samobójstwami w państwach komunistycznych bywało różnie. Dlatego też nie udało się ustalić jak dotąd wersji w stu procentach prawdziwej, a zagadka pozostanie zapewne nierozwiązana.
Jan Masaryk deska
Tablica poświęcona Janowi Masarykowi, zlokalizowana w Pradze. Napis głosi: "Nastanie prawda,
ale będzie to wymagało wysiłku".
Na koniec należy jeszcze podkreślić, że defenestracje praskie nie były jedynymi, jakie kiedykolwiek miały miejsce, choć trzeba przyznać, że to właśnie stolica Czech gościła je najczęściej. Urzędnicy i arystokraci wyrzucani byli z okien także we Florencji (1478), Portugalii (1640), czy wreszcie w Kolonii (1848).

Jak Wam się podobała ta multiepokowa historyjka? Czy uważacie, że defenestracja to dobry pomysł na wypowiadanie wojny? ;)

Zobacz też:
1. To nie Kolumb odkrył Amerykę
2. O tym, jak Sobieski zdradził Polskę
3. Jak zostać królem?

2 komentarze:

  1. może nie lepiej, ze nie jest znana powszechnie :D nei wiadomo jak by sie skonczylo opowiedzenie o tym polskim urzednikom ;p ale bardzo zabawny wpis swoją drogą :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). No cóż, są oczywiście różne negatywne aspekty stosowania defenestracji. ;)

      Usuń