piątek, 14 sierpnia 2015

Muzeum Śląskie w Katowicach

W 2011 r. w samym centrum Katowic, na obszarze dawnej Kopalni Węgla Kamiennego Katowice, rozpoczęto prace nad wielkim projektem. W miejscu, które dotąd znajdowało się w malowniczej ruinie i raczej odciągało wzrok zamiast go przyciągać, zaplanowano powstanie ogromnej Strefy Kultury, kompleksu budynków, wśród których na szczególną uwagę miało zasługiwać otwarte dwa miesiące temu Muzeum Śląskie. Na samym wstępie skieruję do Was apel. Nie wybierajcie się tam... jeszcze.
Poziom -4 z poziomu -2.
Wyjątkowość Muzeum Śląskiego przejawia się głównie w fakcie, iż jego zdecydowana większość znajduje się pod ziemią. Na turystów czeka również trzypoziomowy, podziemny parking. Wjeżdżamy wielkimi bramami na poziomie -1 lub -2, po czym zjechać możemy aż do pułapu -3. Problem w tym, że nie wszystko jeszcze funkcjonuje tak, jak funkcjonować powinno. Na poziomie -3 zatrzymać możemy wprawdzie samochód, lecz - jeśli trafimy na niezbyt odpowiednią chwilę - już z niego nie wyjdziemy, gdyż wrota do muzeum zostaną celowo lub przypadkiem zamknięte. Wówczas czekać na nas będzie wyjście awaryjne w postaci klatki schodowej, wiodącej na sam szczyt, czyli na parter.

Muzeum jest co prawda w całości umieszczone pod ziemią, lecz ponad poziom gruntu wznosi się kilka półprzezroczystych, całkiem sporych konstrukcji. Jedna z nich służy jako wejście do muzeum, jedna to budynek administracyjny, pozostałe mają na celu... lepsze oświetlenie wnętrz.

Wieża widokowa - jedna z atrakcji muzeum.
Najniższym piętrem muzeum jest poziom -4. Natychmiast, gdy znajdziemy się w środku zorientujemy się jednak, że piętra -1 i -3 w praktyce tutaj nie istnieją. Tak więc zwiedzanie odbywa się na dwóch, wielkich poziomach. Na początek czeka na nas zajmująca całe piętro -2 galeria sztuki, prezentująca dzieła polskiego malarstwa i rzeźby począwszy od XIX wieku po czasy obecne. Na szczególną uwagę zasługuje wystawa o szczytnej nazwie "Galeria Sztuki Polskiej 1800-1945", na której zgromadzone są dzieła takich artystów jak Jan Matejko, Wojciech Kossak, czy Aleksander Gierymski.

Na jednej z wielu ścianek działowych umieszczono obraz ostatniego z wymienionych wyżej artystów o nazwie Żydówka z Cytrynami, czy też Pomarańczarka. Dzieło to przypomina bardzo malowidło, o którym głośno było w ostatnich latach w związku z jego cudownym odnalezieniem w pewnym domu aukcyjnym w okolicach Hamburga. Nie dajcie się jednak zwieść. Tamten obraz nosi tytuł Żydówka z Pomarańczami i jest obecnie przechowywany w Muzeum Narodowym w Warszawie. W Katowicach zobaczymy natomiast jego mniej popularną, choć łudząco podobną wersję pochodzącą mniej więcej z tego samego okresu, stworzoną w ramach jednego cyklu.
Aleksander Gierymski Zydowka z cytrynami
Żydówka z Cytrynami
Gdy już napatrzymy się na dzieła zgromadzone na poziomie -2, przechodzimy o dwa piętra niżej za pomocą konstrukcji, którą trudno nazwać w jakikolwiek sposób, a którą zobaczycie na zdjęciu poniżej. Tam czeka już na nas bodajże najbardziej interesująca ekspozycja w całym muzeum, prezentująca historię Katowic od czasów najdawniejszych po dzień dzisiejszy. Ekspozycja ta jest multimedialna, nowoczesna, urządzono nieco w stylu Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie, czy też Fabryki Schindlera w Krakowie.
To coś, czym schodzimy z poziomu -2 na poziom -4.
W kilkudziesięciu dość ciasnych pomieszczeniach umieszczono całe mnóstwo interesujących eksponatów, mających nam przybliżyć dzieje ziemi śląskiej, jej kulturę i dziedzictwo. A wszystko to w niezwykle pomysłowej scenografii. Nagle ni stąd ni zowąd znaleźć się możemy w tradycyjnym ślunskim domu, by niedługo później oglądać wnętrze bloku z wielkiej płyty.
Ekspozycja prezentująca śląską kulturę.
Mieszkanie na blokowisku, jeden z ostatnich punktów wystawy.
Szczerze Wam polecam wizytę w Muzeum Śląskim, ale - jak już wspomniałem we wstępie - radziłbym się z nią jeszcze trochę wstrzymać. W związku z szeroko komentowanym otwarciem ludzi niestety nawaliło. Tylko w pierwszym miesiącu odwiedzających liczono w dziesiątkach tysięcy. Przed muzeum ustawiają się długie kolejki oczekujące na wejście, to samo przed wystawą dotyczącą historii Katowic, na której jednocześnie może znajdować się tylko plus minus 200 osób. No i jest jeszcze wieża widokowa, do której ustawia się długi sznur oczekujących na wjazd. Z tej ostatniej atrakcji - niestety - musiałem z wyżej wymienionych powodów zrezygnować.
Ludzie oczekujący na wejście do muzeum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz