W filmie Sekretne Życie Waltera Mitty, tytułowy bohater przybywa na Grenlandię i poznaje pewnego ponurego, porzuconego przez żonę mężczyznę. Radzi mu on, by nigdy nie dopuszczać się zdrady w kraju, w którym żyje 8 osób. Jego słowa nie są może zbyt wiarygodne, bo na Grenlandii mimo wszystko mieszka nieco więcej niż 8 osób, lecz w dość trafny sposób oddają realia życia na największej wyspie świata. Życia, którego przeciętny miłośnik bigosu nie potrafi sobie nawet wyobrazić. Co zrobilibyśmy, gdybyśmy mieli nagle przeprowadzić się w jedno z najbardziej niedostępnych miejsc na Ziemi?
Niewielka wioska Kullorsuaq na zachodnim wybrzeżu Grenlandii. |
Grenlandia, będąca tak naprawdę terytorium zależnym Danii, ma powierzchnię przeszło 2 milionów kilometrów kwadratowych. Tyle, co połowa Unii Europejskiej. Mieszka na niej jednak zaledwie 56 tysięcy ludzi. Tyle, co w Białej Podlaskiej. Gęstość zaludnienia wynosi więc - bagatela - 0,026 osoby na kilometr kwadratowy. Wyobraźcie sobie, że wylądowaliście w środku nieprzystępnego, pokrytego śniegiem i nagimi skałami obszaru i musicie przejść 7 kilometrów, by trafić na kogoś innego! Oczywiście jest to tylko wizualizacja, a Grenlandczycy nie muszą dreptać 7 kilometrów do swojego sąsiada, bo nie są rozłożeni równomiernie. Zdarzają się obszary o wielkości równej Polsce, na których nie znajdziemy absolutnie nikogo. Ludność koncentruje się zaś w kilkudziesięciu miastach i wsiach, zlokalizowanych przede wszystkim na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy.
Jak łatwo się domyślić, miasta te nie należą do światowych metropolii. Największa jest stolica - Nuuk, w której mieszka całe 15 tysięcy ludzi! Populacja dwudziestego największego miasteczka nie przekracza już nawet 400 osób. Wielkość miasta nie odgrywa tam jednak zbyt dużego znaczenia. I tak wszystkie osiedla prezentują się mniej więcej tak samo. Niziutkie, drewniane, malowane w pstrokate barwy domki o niewielkich rozmiarach. Zarówno w stolicy, jak i w najdalej wysuniętej na północ wsi Siorapaluk liczącej 56 mieszkańców.
Nuuk, czyli stolica. |
Zastanówmy się jednak nad konstrukcją wyżej wspomnianych domków. A właściwie, nad ich barwami. Dlaczego Grenlandczykom domki we wszystkich kolorach tęczy przypadły do gustu aż tak bardzo, że nie wyobrażają sobie budować czegokolwiek innego? Otóż ich historia rozpoczęła się wraz z duńską kolonizacją w XVIII wieku. Duńczycy wprowadzili zupełnie nowy system konstrukcji domów, wypierając z Grenlandii prymitywne domostwa Inuitów. Każdy z wzniesionych przez siebie budynków oznaczali specjalnie wybranym w tym celu kolorem. Sklepy były malowane na czerwono, szpitale na żółto, posterunki policji na czarno, przedsiębiorstwa komunikacyjne na zielono, zaś siedziby rybaków - na niebiesko. Z czasem do schematu przestano się stosować, lecz domy dalej malowano na różne kolory, dodając przy tym kilka zupełnie nowych barw, takich jak fiolet, róż czy też pomarańcz.
No dobrze. Zakładamy, że znaleźliśmy się już na Grenlandii, wybudowaliśmy sobie dom i poznali nielicznych sąsiadów. Teraz przydałoby się trochę pozwiedzać. Wyciągamy nasz ukochany samochód, wyjeżdżamy z wioski, przejeżdżamy jeszcze kilkaset metrów... i droga się kończy. Tak, to nie żart. Na całej Grenlandii znajdziemy zaledwie 150 kilometrów utwardzonych dróg! Duże odległości pomiędzy miastami, nieprzyjazne kierowcom ukształtowanie terenu, a także występowanie licznych fiordów, które trzeba byłoby "objeżdżać", sprawiają, że głównym środkiem transportu na Grenlandii są maszyny latające. W rożnych częściach mroźnego kraju znajduje się w sumie 14 w pełni wykwalifikowanych lotnisk, ale praktycznie w każdej, nawet najmniejszej wiosce położone jest przynajmniej jedno lądowisko dla helikopterów. Jeśli więc chcecie wybrać się do przyjaciela z sąsiedniej wioski, to musicie zaopatrzyć się w dobry helikopter. ;)
Lotnisko w niewielkiej miejscowości Narsarsuaq, liczącej 150 mieszkańców. |
Na Grenlandii, podobnie jak wszędzie indziej, rozwija się też rzecz jasna sfera komercyjna. W 2012 roku otwarto w Nuuk pierwsze na wyspie centrum handlowe. Znajdziemy w nim aż 27 sklepów o łącznej powierzchni 2,5 hektara. Nuuk Center, bo tak się ten kolos nazywa, jest największym budynkiem na Grenlandii, zaś wysoka na 10 pięter wieżyczka z powierzchniami biurowymi czyni z niego również najwyższy budynek w kraju. Na Grenlandii działa także jedna stacja radiowa i telewizyjna o wspólnej nazwie KNR. Firma zatrudnia 100 osób. Jeśli więc czujecie, że sprawdzilibyście się w show-biznesie, to możecie robić karierę!
Najpierw zadbajcie jednak o wykształcenie. Możecie je zdobyć na jedynym na Grenlandii uniwersytecie, położonym rzecz jasna w Nuuk. Nosi on chlubną nazwę Uniwersytetu Grenlandzkiego, a w jego murach możecie podjąć kształcenie na czterech kierunkach: ekonomii, języku grenlandzkim, historii oraz teologii. Czeka tam już na Was 14 wykładowców. Inną zaletą jest fakt, że na uczelni studiuje jednorazowo 100 osób, więc będziecie mogli na luzie poznać wszystkich kolegów z rocznika ;).
Autobus na jednej z ulic w Nuuk. |
Mamy więc za sobą podróż na Grenlandię. Czy myślicie, że bylibyście w stanie porzucić swój dom, miasto, bigos i sylwester w Polsacie i przeprowadzić się do tego - bądź co bądź - egzotycznego miejsca? :)
Zobacz też:
1. Stany Zjednoczone. Kraj, który lubi wprowadzać w błąd
2. Kilka rzeczy, których nie wiedziałeś o Andorze
3. O tym, jak człowiek się przystosowuje
Zobacz też:
1. Stany Zjednoczone. Kraj, który lubi wprowadzać w błąd
2. Kilka rzeczy, których nie wiedziałeś o Andorze
3. O tym, jak człowiek się przystosowuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz