sobota, 6 czerwca 2015

Głębiej zejść się nie da

Promień Ziemi wynosi średnio 6 371 kilometrów. To znaczy, że taka odległość dzieli nas od idealnego środka naszego globu. Korekta, taka odległość dzieli nas, gdy znajdziemy się we właściwym miejscu... i o właściwym czasie. W pozostałych przypadkach odległość ta będzie nieco mniejsza lub nieco większa. Górna granica naszych możliwości jest jednak niewielka. Jesteśmy w stanie zbliżyć się do środka planety jedynie o kilka, kilkanaście kilometrów. Jak i gdzie możemy podjąć się tego zadania? Zapraszam w podróż po najgłębszych miejscach na świecie. Najgłębszych według różnych kryteriów.

Zacznijmy od miejsca, w które trafić może każdy z nas, jeśli tylko ma wystarczająco zapału i możliwości na wycieczkę do Izraela. W głębokim rowie tektonicznym zlokalizowane jest znane jezioro o przekornej nazwie - Morze Martwe. Wysokość jego lustra znajduje się około 420 metrów pod poziomem morza, co sprawia, że jest to największa depresja na świecie. Do jeziora wpływa Jordan, rzeka, którą zapewne kojarzycie z Biblii.

Jakie są prognozy na przyszłość dla tej rekordowej depresji? Te krótkoterminowe wskazują na fakt, że niebawem stanie się ona jeszcze większa. Wody Jordanu są bowiem wykorzystywane w celu nawadniania pól Izraela i Jordanii, a także w procesie produkcji energii. W rezultacie zmniejsza się przepływ rzeki i - co za tym idzie - poziom wody w Morzu Martwym. A wraz z tym miernikiem obniża się również depresja...

Nahal-david-dead-see
Morze Martwe.
Nie jest to jeszcze - rzecz jasna - szczyt możliwości człowieka. Bądź co bądź, jeśli Wybrzeże Morza Martwego znajduje się na danej wysokości, to jego dno będzie znajdować się jeszcze niżej. I takie miejsce, które jest pod poziomem morza, lecz jednocześnie jest zalane wodą (na przykład jeziora), nazywamy kryptodepresją. W ten sposób licząc Morze Martwe sięga na aż 817 metrów poniżej poziomu oceanu. Nie jest to jednak największa kryptodepresja.

A taką jest jezioro Bajkał. Zbiornik ten leży na wysokości przeszło 450 metrów nad poziomem morza, co oznacza, że już na samym wstępie traci do Morza Martwego prawie 900 metrów. Pomaga mu jednak fakt, że jest najgłębszym jeziorem na świecie - jego dno znajduje się 1 642 metry poniżej lustra, co sprawia, że dystansuje wszelkich konkurentów w walce o tytuł największej kryptodepresji.

Olchon1
Bajkał.
Schodzimy jeszcze głębiej, bo przecież da się! Wystarczy przekopać się. I rzeczywiście, kopalnie wielokrotnie sięgają niżej, niż dno Bajkału. Są to zazwyczaj kopalnie złota, srebra, czy platyny. A to dlatego, że wydobycie z tak dużej głębokości tylko takich surowców jest opłacalne. Gdybyśmy podjęli próbę eksploatacji węgla albo rudy żelaza z - dajmy na to - 2 000 metrów, szybko okazałoby się, że koszty wydobycia wielokrotnie przewyższają nasze wpływy ze sprzedaży surowca.

Najgłębsze kopalnie świata znajdują się w praktyce wyłącznie na obszarze dwóch krajów - Kanady i Republiki Południowej Afryki, z naciskiem na tą drugą. I tutaj wymienić należy tą najgłębszą - kopalnię złota Mponeng, sięgającą 4 kilometrów w głąb ziemi. Panuje tam bardzo wysoka temperatura, a zjazd na miejsce wydobycia trwa jakąś godzinę. Pamiętajmy jednak, że te wspomniane 4 kilometry to odległość od powierzchni ziemi, a nie morza. W rezultacie trudno jest określić, która kopalnia tak naprawdę sięga najgłębiej.

Catedral de Sal de Zipaquirá (5790989212)
Kopalnia w Ameryce Południowej.
Dla chcącego nic trudnego. Można zejść jeszcze głębiej. A mianowicie, do Rowu Mariańskiego, najniższego miejsca na zewnętrznej krawędzi skorupy ziemskiej. Jest to tak nisko poniżej poziomu oceanu, że tak do końca sami nie wiemy, jak głęboko leży. Według ostatnich szacunków jest to około 10 990 metrów pod poziomem morza. I na mniej więcej taką głębokość udało się dotąd zejść tylko dwóm okrętom załogowym. Pierwsi byli w 1960 r. Amerykanin Don Walsh i Szwajcar Jacques Piccard. Drugi - trzy lata temu - James Cameron.

Trieste Museum2
Trieste, batyskaf, którym Walsh i Piccard dotarli do dna Rowu Mariańskiego.
Wydawałoby się, że to już koniec, że na chwilę obecną nic większego nie wymyślimy. Po prostu nie da się zejść niżej. Ale jednak się da. Co prawda nie osobiście, lecz pośrednio, ale się da. Mowa o odwiertach geologicznych. Prowadzi się je w różnych celach - badawczych, ekonomicznych etc. Czasem badacze schodzą za pośrednictwem wierteł na naprawdę rekordowe głębokości. I takim absolutnym rekordem jest odwiert SG-3 na Półwyspie Kolskim. Wiercenie trwało aż 24 lata (1970-1994), a do maksymalnej głębokości 12 262 metrów dowiercono się po 19 latach. Początkowo w planach było przebicie się do 15 000 metrów, lecz temperatura była tak wysoka, że prace zatrzymano.

Borehole tubewell
Przykładowy odwiert.
I na koniec zadać należy jedno pytanie. Czy jesteśmy w stanie dojść jeszcze niżej? A jeśli tak, to w jaki sposób?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz