poniedziałek, 20 lipca 2015

Legendy motoryzacji 2

Nie tak dawno przy pomocy artykułu "Legendy motoryzacji" spotkaliśmy się z Fordem T, Maluchem i Trabantem. Samochodów zasługujących na miano kultowych jest jednak znacznie więcej. Dziś poznamy kolejne trzy z tego doborowego grona. No.... W niektórych przypadkach może nie do końca doborowego, ale słynnego na pewno.

Esencja luksusu
Na polskich drogach spotkać można różne samochody, łącznie z tymi ekskluzywnymi. Alfa Romeo to już chleb powszedni, coraz częściej widoczne są Bentleye, czy Chryslery, a jeśli odpowiednio dużo pojeździmy, to może wpadnie nam w oko nawet jakieś Porsche. Są jednak takie marki, których u nas praktycznie rzecz biorąc nie uświadczymy. Jedną z nich jest Rolls-Royce, producent słynący z luksusowego towaru, w którego fabrykach większość takich czynności, jak wstawianie szyb, czy montowanie pomniejszych części, jest wykonywanych ręcznie. W rezultacie tańsze modele możemy kupić dziś już za jakieś - bagatela - milion złotych.

Jedną z najbardziej znamienitych produkcji Rolls-Royce'a jest Phantom. Samochód, który kojarzy się z wieloma rzeczami, lecz przede wszystkim czernią i przeraźliwie długim przodem. Pierwsze modele tej marki opuściły fabryki w 1925 r. A kiedy zniknęły z linii produkcyjnych? Cóż, w zasadzie to nigdy. Po Phatnomie I przyszedł bowiem Phantom II, później Phantom III i tak dalej. Producent tylko dwa razy zarzucił na jakiś czas produkcję Phantomów. Najpierw przy okazji II wojny światowej, później w latach 90. Obecnie z fabryk wyjeżdżają aż trzy rodzaje tego samochodu. Pierwszy - po prostu Phantom - ma dosyć monstrualne rozmiary. Drugi - Phantom Coupé - ma monstrualne rozmiary i do tego... zaledwie dwa drzwi. Trzeci - Phantom Drophead - ma monstrualne rozmiary, dwoje drzwi i rozsuwany dach. Ciekawe o jakie ciekawostki rozszerzono by czwarty typ, gdyby go produkowano, prawda?
1927 Rolls-Royce Phantom I Windover Tourer
Roll-Royce Phantom I z lat 20. ...
SC06 2006 Rolls-Royce Phantom
... i Roll-Royce Phantom z XX wieku.
Może ogóreczka?
Trudno powiedzieć dlaczego PRL-owska popkultura (jeśli można ją tak nazwać) nazwała ten autobus mianem ogórka. Ale nazwała. Właściwie to o jakiej marce mówimy? O Jelczu, choć nie do końca. A to dlatego, że Jelcz 043 był tylko odmianą Skody 706 RTO.

Można powiedzieć, że polskie władze komunistyczne chciały otworzyć prężnie rozwijającą się fabrykę samochodów, lecz nie chciało im się już tworzyć własnych projektów pojazdów. Rozwiązanie okazało się proste. Odkupili po prostu licencję od czeskiego producenta i wytwarzali praktycznie takie same autobusy, co nasi południowi sąsiedzi, z tym że pod innym szyldem. I jeszcze jedna drobnostka - z Czech pochodził nie tylko pomysł, lecz także... większość części...
Gdańsk Wrzeszcz zajezdnia autobusowa (autobus ogórek)
Samochód dla każdego
Volkswagena Garbusa zna prawie każdy. I nic dziwnego - to jeden z najpopularniejszych pojazdów w historii. Konkurować może chyba tylko z... koniem. Mało kto jednak wie, że projekty Garbusa powstały już w latach 30. XX wieku. Nieco ciekawsze jest to, że zaprojektowanie samochodu zlecił Adolf Hitler, poszukujący auta o tak prostej konstrukcji i tak niskiej cenie, że będzie sobie mógł na nie pozwolić każdy. No, to mu nie wyszło. W nazistowskich Niemczech pierwsze modele Garbusa były materiałem dla bogaczy. Jest jednak jeszcze jedna ciekawostka. Kto zaprojektował pierwszego Volskwagena w historii? Ano Ferdinand Porsche. Oryginalnie, prawda?

Ponowną produkcję Garbusów rozpoczęto natychmiast po wojnie, już w 1945 roku. I tym razem do pracy tej się przyłożono. Volswagen stał się tak powszechny, jak chlebek o poranku. W ciągu kilkudziesięciu lat jego produkcji, z fabryk wyjechało ponad 21 milionów egzemplarzy samochodu, w tym kilkaset tysięcy kabrioletów. Produkcję zakończono dopiero w 2003 r. Cóż powstrzymało rozwój wielkiego Garbusa? Cóż... Spadający popyt. I tyle.
Volkswagen Bubbla sista bilen
Ostatni Garbus w historii w pewnym meksykańskim muzeum.
Beetle Cabriolet Final Edition - Flickr - Moto@Club4AG
Nowy pomysł na Garbusa - auto w wersji cabrio z 2005 r.
Drugie spotkanie z legendami motoryzacji mamy już za sobą. Którego z naszych dzisiejszych bohaterów wybralibyście na poranną przejażdżkę? Każdy z kandydatów ma wiele zalet. Garbus jest znany i ceniony, roll-royce luksusowy, a Jelcz... no cóż... duży! No więc?

4 komentarze:

  1. Najbardziej podobają mi się właśnie stare auta. Niestety są one drogie w utrzymaniu. Ale może kiedyś będzie mnie na nie stać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Volkswagen - i ten starszy i ten nowszy - wyjątkowo uroczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może nie jestem ogromną fanką motoryzacji ;) ale furki bajeranckie :) bardzo klimatyczne!:)
    Tradycyjnie zapraszam do siebie: fochzprzytupem.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadnym z wymienionych, ale moją ukochaną legendą motoryzacyjną: Jaguar E-type. Jedyny samochód, którym jeździłabym, aby jeździć :)

    OdpowiedzUsuń