niedziela, 2 sierpnia 2015

Książ, cz. 2

Jakieś dwa tygodnie temu miałem okazję przedstawić Wam przepiękny zamek Książ (więcej tutaj). Pozostajemy na razie w wysuniętej na północ dzielnicy Wałbrzycha, gdzie nadal czekają na nas rozmaite atrakcje, będące pewnym dopełnieniem zwiedzania starego zamku o burzliwej historii.

Podróż tym razem zaczynamy spod budynku bramnego rezydencji Książ. Naszym pierwszym celem jest w tym przypadku punkt widokowy, zlokalizowany jakieś dziesięć minut drogi z miejsca, w którym stoimy. Droga całkiem przyjemna, asfaltowa, nieco wznosząca się pod górę, lecz nie aż tak, by ktokolwiek musiał rezygnować z wędrówki (a właściwie "wędróweczki"). Niebawem będziemy musieli skręcić z życzliwego szlaku, po czym czeka nas króciutkie zejście w dół szeroką, lecz wyboistą ścieżką.

Czekać na nas już tam będzie miejsce obserwacyjne na zamek i jego okolice. Widoki stąd są doprawdy cudowne. Dostrzeżemy stąd bez najmniejszego trudu cały zamek Książ, wraz z tarasami i podzamczem. Żadnego wyciągania głów ponad rdzenną roślinność, żadnego wyglądania zza wysokich skał... Jedyną przeszkodą mogą być pojawiające się tu tabuny turystów, oczekujących niekiedy w całkiem długiej kolejce na zrobienie pamiątkowego zdjęcia.
Punkt widokowy wraz zamkiem Książ.
I nieco bliżej...
Po przyjrzeniu się Książowi z daleka, warto udać się w kierunku parkingu, a stamtąd do słynnych stajni, promowanych za pomocą słów Stado Ogierów Książ. Wstęp do obiektu mieści się w cenie biletu do zamku, chyba że przypadkowo spacerowaliście po zamkowych korytarzach z przewodnikiem - wówczas w stajniach trzeba po raz kolejny uiścić opłatę. Tych, którzy będą się zastanawiać nad pozbyciem się kolejnych kilku złotych, zachęcam by nie powstrzymywali się od sięgnięcia ręką do kieszeni. Naprawdę warto!

Zachwyca już sama architektura stajennych budynków. Nie jestem znawcą architektury, więc mój opis nie będzie zapewne zbyt dokładny. Znaczna część budynków została wzniesiona w stylu przypominającym mur pruski. Mamy tu do czynienia z licznymi wieżyczkami i innymi urozmaiceniami konstrukcji, które sprawiają, że to wszystko wygląda tak... inaczej.
Stajnia Książ.
W licznych budynkach gospodarczych zobaczyć możemy przedmioty bezpośrednio związane z hodowlą koni - uprzęże, bryczki, a także przeszkody przydające się podczas imprez jeździeckich. Szczególną uwagę przyciąga umieszczona na lekkim uboczu ogromna, zamknięta ujeżdżalnia. Wielką, zabudowaną przestrzeń, możemy oglądać z umieszczonego nieco powyżej gruntu obszernego podestu. Wrażenie jest doprawdy niesamowite!
Pojazdy konne prezentowane na jednej z ekspozycji.
Jeśli przystosujecie oczy do kiepskiej jakości zdjęcia, za którą przepraszam, dojrzycie materiały na zawody.

Ujeżdżalnia.
Oczywiście poza tym wszystkim w stajniach przebywają także konie. Nie zawsze w takiej samej liczbie, zależnie od odbywających się akurat zawodów i aury na zewnątrz. Zawsze przy boksach czekają na nas jednak etykiety z imionami "wychowanków" stajni.

Muszę w tym miejscu zwrócić uwagę na rzecz zgoła przykrą. A mianowicie, gdy tylko turysta podnosi nieco aparat fotograficzny w celu wykonania zdjęcia, wszystkie konie nauczone doświadczeniem chowają swoje łby za ogrodzeniem. Świadczy to o niezbyt stosownym zachowaniu kilku (o ironio!) osłów, używających wobec zwierząt fleszu. Do takich szanownych indywiduów - weźcie sobie aparat i pstryknijcie lampą błyskową prosto w oczy. Przyjemnie, prawda?

Wychowankowie stajni z daleka...
... i z bliska.
Wychodząc ze stajni nierzadko natknąć się można na korzystające akurat z uroków letniej lub wiosennej pogody, stado. Mój pobyt w Książu związany był z narastającymi upałami, w związku z czym mądre konie ekonomicznie wykorzystały cień rzucany przez stojące na wybiegu drzewa. Jak widzimy na załączonym obrazku, z mądrości czworonogów przykład wzięli kierowcy parkujący na pobliskim parkingu.
O końskiej mądrości...
... w wydaniu parkingowym.
Do obejrzenia pozostaje teraz jeszcze jedno miejsce - palmiarnia, założona jakieś sto lat temu, co czyni ją jedną z najstarszych w Polsce. Na całkiem sporej przestrzeni umieszczono tu rośliny z całego świata. Szczególną uwagę przyciągają rosnące w północnym skrzydle krzaki mandarynek, cytryn, pomarańczy i innych egzotycznych owoców, a także całkiem spora "kolekcja" kaktusów. W jednej ze szklarni są nawet organizowane wystawy czasowe. Ja trafiłem akurat na prezentację drzewek bonsai.






Gdy już wyjdziemy z palmiarni, możemy powiedzieć, że cały Książ mamy już w jednym palcu, choć nie z czystym sumieniem. Wciąż do zobaczenia pozostają przecież ruiny znane pod nazwą Stary Książ. Mimo planów, nie udało mi się dotrzeć do owej budowli, w związku z czym pozostaje to moją dość poważną zaległością. Jest w tej sytuacji jednak pewien pozytyw - dzięki temu będę musiał kiedyś powrócić do Książa. Już nie mogę się doczekać... :)

3 komentarze:

  1. Nie wiedziałam, że można zwiedzać stajnie. Muszę nadrobić:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż tak dokładnie nie zwiedzałam tego zamku, a szkoda. I jeszcze jest czas, żebyś dotarł do Starego Książa :)

    OdpowiedzUsuń