Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 maja 2015

Muzea nie z tego świata

Od kilkudziesięciu lat coraz bardziej popularne staje się tworzenie budynków, które po prostu budynków nie przypominają. Architekci ochoczo puszczają wodze swojej wyobraźni i projektują niewiarygodne konstrukcje. Ich zawód powoli przestaje opierać się na względach praktycznych. Budowle mają coś symbolizować, skłaniać do refleksji, czy po prostu przyciągać uwagę. Pomysł ten najlepiej sprawdza się przy tworzeniu obiektów o charakterze kulturalnym. Takie placówki starają się zachęcić ludzi do wkroczenia w ich progi oraz zaprezentować swój cel również za pomocą tak oczywistych rzeczy, jak fasada. W rezultacie na świecie powstaje wiele muzeów, galerii, bibliotek itd., które wyglądają tak, jakby przybyły do nas z innego świata. Przyjrzyjmy się im bliżej.

1. Muzeum Guggenheima w Bilbao
Bilbao to całkiem spore, liczące blisko 400 tysięcy mieszkańców miasto w Kraju Basków (Hiszpania). Słynne stało się w 1997 roku dzięki otwarciu Muzeum Guggenheima, obiektu zaplanowanego specjalnie w celu podniesienia atrakcyjności miasta wśród turystów. Konstrukcję zaprojektował Frank O. Gehry, jedna z ikon dekonstruktywizmu. Od początku było więc wiadome, że gmach muzeum będzie bardzo, ale to bardzo niekonwencjonalny. I taki jest. Zbudowany ze szkła i tytanu, odznacza się falistymi liniami, licznymi wypukłościami i wklęsłościami. Co ciekawe, wnętrze jest równie oryginalne co fasada. Muzeum prezentuje bowiem głównie dzieła sztuki współczesnej, do których należą doprawdy kuriozalne instalacje.

Bilbao - Guggenheim 47
2. Imperial War Museum w Manchesterze
Muzeum Wojny w Manchesterze przypomina nieco Muzeum Guggenheima w Bilbao. Z zewnątrz jest równie surowe i monumentalne. Posiada jednak więcej ostrych krawędzi i wyjątkową symbolikę. Składa się z trzech części. Jedna z nich obrazuje powietrze, druga wodę, trzecia ziemię. Trzy sfery, trzy różne światy, w których obecnie możemy toczyć wojnę i które z powodu wojny cierpią. Projekt stworzył słynny architekt pochodzenia polskiego, Daniel Liebeskind. We wnętrzu prezentowane są eksponaty z dziedziny militariów.

Imperial War Museum 2008
3. Muzeum Żydowskie w Berlinie
Jeszcze jeden budynek autorstwa Liebeskinda. Konstrukcja jest niezwykle przemyślana i pełna symboliki. Wszystko jest tutaj nietypowe, nowe, nieregularne. Okna, ściany i inne elementy wydają się być ustawione zupełnie losowo, bez większej refleksji. W rzeczywistości budynek ma jednak ukazywać ściśniętą, sfatygowaną gwiazdę, symbol klęski narodu żydowskiego w okresie II wojny światowej. Również i wnętrze muzea niczym nie przypomina innych obiektów tego typu. Ma ono przede wszystkim dawać do myślenia, poruszyć. I robi to niezwykle skutecznie.

Berlin- Jewish Museum - 3089
4. Pomnik Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie
A co by było, gdybyśmy nagle stali się właścicielami kilku hektarów ziemi i nie mielibyśmy z nimi co zrobić? Na taki problem natrafili kilkanaście lat temu Berlińczycy. Postanowiono wówczas wybudować ogromny pomnik połączony z podziemnym muzeum. Pomnik ku pamięci Żydów zamordowanych w czasie II wojny światowej. Składa się on z prawie trzech tysięcy betonowych bloków o różnej wysokości. Autorem projektu jest Peter Eisenman.

Berlin Jun 2012 104 (Denkmal für die ermordeten Juden Europas)
5. Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku
Na koniec wracamy raz jeszcze do Guggenheima. Tym razem wybierzemy się jednak za ocean, do Nowego Jorku. Obecną siedzibę tamtejszego Muzeum Guggenheima wzniesiono w 1959 roku, a projekt stworzył Frank Lloyd Wright. Z zewnątrz wygląda mniej więcej jak zwężający się ku dołowi, biały walec. Od wewnątrz jest jednak jeszcze bardziej nietypowe. Eksponaty są bowiem zgromadzone na wiodącym spiralnie ku górze chodniczku. Poza tym, konstrukcję wieńczy oszklony dach.
NYC - Guggenheim Museum

wtorek, 26 maja 2015

Co nam wzięli Szwedzi, czyli o Potopie

25 lipca 1655 roku. Szwedzi od kilku dni operują na ziemiach polskich. Od wschodu do Rzeczpospolitej wkracza Magnus de la Gardie, od zachodu - Arvid Wittenberg. Perspektywy na najbliższe tygodnie również nie nastrajają dobrze. Już niebawem do Polski przedostanie się wielka armia pod wodzą szwedzkiego króla, Karola X Gustawa. Pod Ujściem zbiera się pospolite ruszenie - niemalże piętnaście tysięcy zbrojnych pod wodzą wojewody poznańskiego, Krzysztofa Opalińskiego. Szwedzi nie będą mieli łatwo. Wróć. Będą mieli bardzo, bardzo łatwo...
Przesławna bitwa pod Ujściem skończyła się po kilkunastu godzinach. Straty po obu stronach były minimalne, a mimo to Opaliński wraz z wojewodą kaliskim Andrzejem Karolem Grudzińskim podpisali kapitulację. Dlaczego? Powodem była panika w obozie polskim. Legenda polskiego pospolitego ruszenia już chyba przestała być tak żywa, jak niegdyś. Po dotkliwych klęskach podczas kozackiego powstania Chmielnickiego, wywołanych głównie niesubordynacją szlachty, przeciwnik po raz kolejny nie musi się zbytnio wysilać, aby zwyciężyć Polaków. Lecz tym razem przeciwnicy ci mają łatwiej niż kiedykolwiek. Bez trudu zdobywają kolejne miasta, a właściwie do nich wkraczają, bo o oblężeniu mowy w tych przypadkach być nie może. W Kiejdanach Krzysztof Radziwiłł, znany m. in. z sienkiewiczowskiego "Potopu", poddaje im za jednym zamachem całą Litwę. Ba! Nawet większość szlachty przechodzi na stronę najeźdźcy. To bezsprzecznie była jedna z najłatwiejszych kampanii w historii Szwecji. Wydawałoby się, że za taką "pomoc" okazaną przez Polaków, Szwedzi się nam odpłacą. I odpłacili się, a dokładniej "odpłacili się". Potop szwedzki okazał się jednym z największych kataklizmów dla kultury polskiej.
Dahlbergh Bitwa Ujscie
Bitwa pod Ujściem, 25 lipca 1655.
Przenieśmy się teraz do czasów współczesnych. Jesteśmy na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, regionie znanym z licznych ruin zamków, rozsianych wśród pól, skał i lasów. Mało kto zastanawia się jednak, dlaczego zamki owe są ruinami. Prześledźmy więc ich historię. Zaczniemy od Bobolic. Zamek ten, dziś święcący triumfy po niedawnym remoncie, został zniszczony w 1657 roku przez oddziały szwedzkie. Upadek grodu w podczęstochowskim Olsztynie wyznaczyło jego spalenie w 1656 roku. W tym przypadku Skandynawowie nie oszczędzili również pobliskiego miasta. Podobny los spotkał zamki w Rabsztynie i Bydlinie. Żywot Ogrodzieńca został natomiast przerwany aż dwukrotnie. Najpierw, w 1655 roku spalili go Szwedzi. Później został odbudowany, by w 1702 roku znów zostać puszczony z dymem, oczywiście przez Szwedów!

Ogrodzieniec gothic castle ruins
Zamek w Ogrodzieńcu.
Podobnych przypadków możemy się doszukiwać również w innych częściach Polski. W latach 1655-1660 zdewastowano w Polsce kilkaset zamków, pałaców, kościołów i innych wartościowych obiektów. Architektura to jednak nie wszystko. Do Szwecji odpłynęło z Polski tysiące rozmaitych dzieł sztuki, począwszy od obrazów, a skończywszy na książkach i dywanach. Szwedzkie "nabytki" były tak duże, że do ich eksportu używano całych wozów. Całego mnóstwa wozów! Z zamku w Wiśniczu na przykład wyruszyło ich w drogę do Szwecji jakieś 150. Piękna rezydencja Lubomirskich została w praktyce ogołocona ze wszystkiego. Pod tym względem Szwedzi byli więc niezwykle skuteczni.

Grabowski Wiśnicz Castle
Zamek w Wiśniczu, ograbiony w czasie potopu szwedzkiego.
Rzecz jasna znalazło się niedawno mnóstwo "ekspertów" żądających od Szwecji zwrotu całego zagrabionego mienia. Ich wyliczenia dotyczące wartości utraconych przez Polskę dóbr kultury dochodzą do kilku miliardów złotych. Postulaty tych ludzi nie są według mnie jednak zbyt zasadne. Trudno jest rozstrzygać jakiekolwiek sprawy sporne po niemalże czterystu latach od ich zaistnienia. To co Szwedzi zabrali Rzeczpospolitej, w większości zapewne nigdy do niej nie wróci. I musimy się z tym pogodzić.