Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biologia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 12 kwietnia 2016

Dlaczego strusie nie potrafią latać?

Zamieszkujące Antarktydę (i nie tylko) pingwiny, australijskie emu, nowozelandzkie kiwi i kazuary, południowoamerykańskie nandu, zamieszkujące atlantyckie wysepki niewielkie chruścielaki karłowate. Wszystkie te ptaki łączy to, że nie potrafią latać. Tylko dlaczego? Dla każdego z wyżej wymienionych gatunków można by skonstruować osobną opowieść zawierającą odpowiedź na to pytanie. Dziś zajmiemy się jednak prawdziwymi królami wśród nielotów - strusiami.
Ostrich Ngorongoro 05
Struś w afrykańskim rezerwacie Ngorongoro.
Dlaczego strusie nie potrafią latać? Najprostszą odpowiedzią na to pytanie byłoby: "bo są za duże". Ale jak dla mnie jest to zwykłe pójście na łatwiznę, wielokrotnie powielane w różnego rodzaju polskojęzycznych źródłach. Przecież to, że strusie są duże, to ledwie czynnik towarzyszący ich niezdolności do lotu! I to niekoniecznie bezpośrednio związany z rzeczywistymi przyczynami takiego stanu rzeczy. Równie dobrze można by nawiązać do nieprzystosowania skrzydeł strusi do lotu albo nadzwyczajnej masywności ich nóg. Ale to też droga na skróty.

Aby nie iść na skróty, trzeba się cofnąć o jakieś 65 milionów lat. Ten moment w historii naszej planety zapewne kojarzycie z dość znaczącym wydarzeniem. A mianowicie, wyginięciem dinozaurów. I choć nie wiemy tak do końca co doprowadziło do zniknięcia wielkich gadów z powierzchni Ziemi, to wiemy z całą pewnością, jakie były tego skutki. Ze świata przyrody zniknęły wszystkie wielkie stworzenia, jakie wówczas żyły. W ten sposób utworzyła się ogromna wręcz nisza, w którą z biegiem czasu wkraczały inne gatunki. W ten sposób światem zawładnęły ssaki. Pamiętać jednak należy, że na wyginięciu dinozaurów skorzystały także ptaki.

Niewielkie ptaki, kryjące się wówczas w gęstych lasach, zaczęły stopniowo się zmieniać. Nie musiały już konkurować z dinozaurami o pożywienie. Miały więc go pod dostatkiem, a przez to zaczęły - kolokwialnie mówiąc - tyć. Ruszyły tryby ewolucji i na przestrzeni kilku, a może kilkunastu milionów lat niektóre ptaki zeszły na ziemię, wielokrotnie powiększyły swe rozmiary i same zaczęły stanowić zagrożenie dla innych zwierząt. Im większe jednak były, tym trudniej im było latać. Ponadto, latanie stało się dla nich zupełnie niepraktyczne. Po co było marnować energię na pełne wykształcenie skrzydeł i umiejętność lotu, skoro wszystko można było osiągnąć nie odrywając stóp od ziemi?
Confuciosornis
Konfuciuzornis, ptak żyjący w okresie wczesnej
kredy, mający rozmiary ok. 20-30 centymetrów.

Dixi-Diatryma
Gastornis, ptak żyjący już po wymarciu dinozaurów, 56-40 mln lat temu.
Przez pewien czas piastował tytuł największego zwierzęcia lądowego świata.


No i jeszcze jedna kwestia. To, co skłania ptaki do lotu, to często konieczność uniknięcia pożarcia przez innego zwierza. Ucieczka. Łatwiej uciekać na skrzydłach niż na nogach. Tymczasem kilkadziesiąt lat temu przodkowie strusi nie mieli okazji na znalezienie zbyt wielu powodów do ucieczki. Nie było po prostu zwierząt na tyle dużych, by mogły ze strusiami zadrzeć. I to stało się kolejnym powodem, dla którego strusie zatraciły umiejętność latania.

No to już ustaliliśmy skąd się wzięła u strusiów niezdolność do lotu. Musimy jednak w takim razie odpowiedzieć na jeszcze jedno frapujące pytanie. Skoro nie potrafią latać, to po kiego grzyba im skrzydła?! Dlaczego przez 40 milionów lat te niepraktyczne - jak by się wydawało - części ciała nie zanikły? Otóż natura znalazła dla nich inne zastosowanie. Po pierwsze, silnie opierzone skrzydła pozwalają strusiom przetrwać w trudnych, afrykańskich warunkach. W upalne dni skutecznie chronią ich skórę przed słońcem, zaś w niezwykle mroźne noce zapobiegają nadmiernym utratom ciepła. Samce zaś wykorzystują je podczas tańców godowych. Przecież jakoś trzeba zaimponować potencjalnej partnerce, czyż nie? ;)
Ostrich in the crater
I jeszcze raz struś w obecnym wydaniu.
No to dowiedzieliśmy się już czym takim zasłużyły sobie strusie, że nie potrafią latać. Czy znaliście odpowiedź na to pytanie już wcześniej? A może udało mi się czymś Was zaskoczyć? :)

Zobacz też:
1.  Mamut znowu żywy
2. Kto wygra Euro 2016?

3. O Polaku, który chciał przesiedlić naród do Oceanii

poniedziałek, 8 lutego 2016

Kilka rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć o witaminach

O witaminach słyszał każdy. Już od najmłodszych lat każdy z nas był torpedowany historyjkami, jakie to one są pożyteczne, potrzebne i zbawienne dla ludzkiego organizmu. No i oczywiście historyjki te były w stu procentach prawdziwe, choć uchylały tylko rąbka tajemnicy. Prawdą jest, że wszyscy zapewne potrafilibyśmy wymienić kilka różnych witamin, tym bardziej że ich nazwy nie są - delikatnie mówiąc - zbyt skomplikowane. I prawdą jest fakt, że wszyscy zdajemy sobie sprawę ze skutków niedoborów witamin. Tyle że większość z nas nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć nawet na pytanie, czym te witaminy są. I na tego typu pytania odpowiemy sobie dzisiaj. ;)
Lemon
Cytryny - wbrew powszechnemu przekonaniu źródło witamy C o średnim potencjale.
1. Czym są witaminy?
No to jak już to pytanie padło, to zaczniemy właśnie od niego. Większość z nas stwierdziłaby, że witaminy to takie substancje, których organizm potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania. I rzecz jasna nie pomylilibyśmy się. Ale też nie powiedzielibyśmy wszystkiego. Bo przecież wody albo cukru też potrzebujemy do prawidłowego funkcjonowania, a ani woda, ani cukier, witaminą nie są. Dlatego też w klasyfikowaniu witamin obowiązuje warunek drugi. A mianowicie, witaminy nie uczestniczą ani w budowaniu naszego organizmu, ani w wytwarzaniu przez niego energii. I gdy to przyjmiemy do wiadomości, to natrafimy na jeszcze jeden problem. Hormony, takie jak insulina, nadal się kwalifikują do tytułu witaminy, choć witaminami nazwać ich nie możemy. Rozwiązaniem będzie trzeci warunek. Otóż witaminy nie mogą być produkowane przez nasz własny organizm. Muszą pochodzić z zewnątrz. Podsumowując więc, witaminy to związki chemiczne, których potrzebujemy do prawidłowego funkcjonowania, które nie są produkowane przez nasz organizm, oraz które nie uczestniczą w zachodzących w organizmie procesach energetycznych i budulcowych.
Ribes nigrum a1
Czarne porzeczki - najbogatszy w witaminę C produkt.
2. Z czego składają się witaminy?
Jako że przedstawiona wyżej definicja mimo swoich rozmiarów, nadal jest dość ogólna, to witaminy pozostają substancjami bardzo zróżnicowanymi chemicznie. Ich cechą wspólną jest fakt, że zawierają węgiel i - co za tym idzie - należą do związków organicznych. Wszystkie zawierają także - poza węglem - wodór i tlen. I jeśli mówimy o witaminach A, C, D, czy E, to to by było na tyle. Problem zaczyna się, gdy wchodzimy w witaminy z oznaczeniem B. Witamina B1 zawiera na przykład dodatkowo siarkę i azot, witamina B2 (ryboflawina) - azot, a witamina B12 - azot, kobalt i fosfor.
Cobalamin
Uproszczony (!) schemat witaminy B12.
3. Kto i kiedy odkrył witaminy? I co ma do tego Polska?
To może być dla Was wiadomość dość zaskakująca, ale witaminy znamy ledwie od stu lat. Owszem, już wcześniej podejrzewano, że niektóre choroby mogą być powodowane przez niewłaściwą dietę bądź niedobór określonych substancji odżywczych, lecz dopiero w 1913 roku udało się wyodrębnić pierwszą witaminę. Dokonał tego Polak, Kazimierz Funk, przebywający wówczas na emigracji w Paryżu. Wydzielił on z otrąb ryżowych witaminę B1 i stwierdził, że jej brak powoduje chorobę beri-beri. Funk położył również podwaliny pod rozwój całej dziedziny naukowej. Miał bowiem świadomość, że substancji podobnych do tej, którą odkrył, jest znacznie więcej. Nadał im więc nazwę - witaminy. Zastanawialiście się kiedyś co to znaczy? Otóż słowo "witamina" pochodzi od łacińskich "vita" - "życie" i "amina" - czyli po prostu "amina", specyficzny związek chemiczny.
Casimir Funk 01
Krzysztof Funk w 1964 roku.
4. Czy witaminy można przedawkować?
Choroby wynikające z niedoboru różnych witamin dość powszechnie kojarzymy. I tak, jesteśmy w stanie bez problemu wymienić kilka z nich: szkorbut, beri-beri, anemia, krzywica, kurza ślepota... Ale przecież witaminy mogą nam także zaszkodzić, jeśli pochłoniemy ich zbyt dużo! Dochodzi wówczas do hiperwitaminozy, która może mieć dość nieprzyjemne skutki. Na przykład, nadmiar witaminy B1 może spowodować kołatanie serca, zaś nadmiar witaminy D prowadzi do bólu głowy i nudności. Jeśli jednak prowadzicie normalny tryb życia nie ma dla was ryzyka wystąpienia hiperwitaminozy.
Ascorbinsaeure
Kwas askorbinowy, czyli witamina C.
5. Jaki wpływ na witaminy ma obróbka termiczna?
Pieczenie, suszenie, gotowanie, zamrażanie, smażenie, odgrzewanie. Wszystko to ma oczywiście wpływ na skład chemiczny produktów, które spożywamy i może powodować zmniejszenie zawartości niektórych składników. Dotyczy to rzecz jasna również witamin. Reagują one jednak inaczej na różne sposoby przetwarzania żywności. Najbardziej łagodnie obchodzi się z nimi zamrażanie, w którego wyniku produkty tracą zazwyczaj nie więcej, niż 5% zasobów witamin. Jednak gdy już coś suszymy, to wtedy musimy się liczyć ze stratami przeszło dziesięciokrotnie większymi. Zaznaczyć też trzeba, że różnie na obróbkę termiczną reagują poszczególne witaminy. Najbardziej czuła jest witamina C, która nawet podczas zamrażania produktów zanika w 30%. Najlepiej przystosowana do zmiennych warunków jest z kolei witamina B12, u której nawet suszenie nie spowoduje większych uszczerbków.
Gaziantep 1250651
Suszenie, czyli jeden z głównych czynników
powodujących utratę witamin przez produkt.
Pięć ciekawostek ze świata witamin już za nami. Czy udało mi się Was czymś zaskoczyć? Odpowiedzi na które pytania znaliście już wcześniej? :)

Zobacz też:
1.  Niesforna Huang He
2. Zemsta Indian, czyli o tym, jak odkrycie Ameryki wyszło Europie bokiem
3. W poszukiwaniu kosmitów w Układzie Słonecznym

wtorek, 2 lutego 2016

Mamut znowu żywy?

Mamuty stanowią dla wielu swego rodzaju symbol zwierzęcia wymarłego. Przed wieloma tysiącami lat te potężne stworzenia zamieszkiwały ogromne połacie Azji, Europy i Ameryki Północnej. Około 10-8 tysięcy lat temu na stałe zniknęły jednak z powierzchni Ziemi. Przyczyn ich wyginięcia mogło być wiele, a naukowcy nie są tak do końca zgodni, które z nich miały największe znaczenie. Mimo to od pewnego czasu poszukuje się sposobów na reaktywowanie mamuta.
Lovci mamutu mammoth
Model mamuta włochatego w Muzeum Narodowym w Pradze.
Ale zanim zaczniemy gdybać, dowiedzmy się co nieco na temat mamutów żyjących w dalekiej przeszłości. Wbrew powszechnej opinii, przeciętny mamut nie wyglądał tak jak mamut. Ten, który pojawia się przed naszymi oczyma za każdym razem, kiedy padnie słowo "mamut", to tak naprawdę mamut włochaty, a więc zaledwie jeden z wielu gatunków mamuta. Pozostałe - takie jak mamut stepowy, kolumbijski, czy południowy - żyły nieco wcześniej od mamuta włochatego, charakteryzowały się różnymi rozmiarami i - przede wszystkim - nie posiadały gęstego owłosienia. Na pierwszy rzut oka można by je więc było pomylić ze słoniem! Szczególnym przypadkiem był także mamut karłowaty, mierzący ok. 2-2,5 metra wzrostu.
Mammuthus columbi
Przypuszczalny wygląd mamuta kolumbijskiego na rysunku z 1913 roku.
Mammuthus Size comparison
Porównanie rozmiarów różnych gatunków mamuta z rozmiarami człowieka (od lewej: mamut włochaty,
mamut karłowaty, mamut kolumbijski, mamut stepowy i mamut południowy).
W tym artykule będziemy skupiać się na mamucie włochatym, więc pozostałym gatunkom mówimy póki co "do widzenia". Mamuty włochate zasiedliły na przestrzeni kilkudziesięciu tysięcy lat Europę, północną Azję i najdalej wysunięte na północ fragmenty Ameryki Północnej. Od 12 do 8 tysięcy lat temu liczba osobników doznała jednak gwałtownego wprost uszczerbku, co doprowadziło do ostatecznego wyginięcia mamutów. Ostatnie osobniki żyły jeszcze 4 tysiące lat temu na wyspie Wrangla, położonej na Oceanie Arktycznym. Głównymi kandydatami do tytułu głównej przyczyny zaniku populacji mamutów są człowiek i zmiany klimatu. Według dość popularnej tezy czynniki te mogły jednak ze sobą skutecznie współpracować. Według przeprowadzonych kilka lat temu badań wzrost temperatury i związane z tym zjawiska, takie jak podniesienie się poziomu oceanów, ograniczyły zasięg występowania mamutów kilkunastokrotnie. Dzieła miał dopełnić człowiek poprzez licznie urządzane polowania na te potężne zwierzęta.
Mammuthus by J. Smit
Mamut włochaty według Josepha Smitha, 1910 r.
Od pewnego czasu - jak już wcześniej wspominałem - myśli się o przywróceniu mamutów do życia. Największym zaangażowaniem wykazują się pod tym względem naukowcy rosyjscy i południowokoreańscy. Nadzieje na rychłe urzeczywistnienie zaskakujących planów dało odnalezienie na Syberii zamrożonych szczątków mamuta, które dzięki niskim temperaturom zachowały się do dnia dzisiejszego w bardzo dobrym stanie. Dzięki temu ustalony może zostać kod DNA mamuta, co w przyszłości mogłoby skutkować przywróceniem gatunku do życia.

Podstawy do ożywienia mamuta już są. Teraz tylko pozostaje pytanie, jak tego dokonać. Najwięcej zwolenników wśród specjalistów ma metoda zbliżona do procesu klonowania. Komórka jajowa ma zostać pobrana od samicy słonia, a zawarty w niej materiał genetyczny ma zostać zastąpiony przez DNA mamuta. Tak spreparowana komórka ma "powrócić" do słonicy, a dzieło powinno zostać dokonane dzięki procesom czysto naturalnym, a więc ciąży i narodzinach. Powstały w ten sposób mamut miałby zostać osadzony w Parku Plejstoceńskim, w Jakucji, gdzie od wielu lat próbuje się odtworzyć środowisko sprzed kilku tysięcy lat.
Mammuthus primigenius 1
Szkielet mamuta włochatego Muzeum Geologicznym Polskiego Instytutu Geologicznego w Warszawie.
Sklonowanie mamuta przy obecnym rozwoju biotechnologii wydaje się być tylko kwestią czasu, lecz wokół tych poczynań narosło sporo kontrowersji. Tak do końca nie wiemy bowiem, co było przyczyną wyginięcia mamutów. Jeśli dużą rolę odegrały w tym zmiany klimatu, to proces wymarcia tego gatunku był przynajmniej po części naturalny. Ożywiając na powrót mamuty działalibyśmy wbrew matce naturze i prawom, jakie funkcjonują w przyrodzie. Ponadto, w nowym środowisku, które z całą pewnością zmieniło się w przeciągu ostatnich kilku tysięcy lat, mamut mógłby się nie czuć zbyt dobrze. Delikatnie mówiąc. Nie byłby po prostu przystosowany do tego, co w danej chwili możemy mu zaoferować.

I wreszcie niezwykle istotna kwestia etyczna. Klonowanie zwierząt od dawna wzbudzało kontrowersje, nie tylko związane z moralnością, lecz także i wpływem, jaki te nasze działania mogą wywrzeć na otaczający nas świat. Chcąc zrobić coś dobrego, możemy - kolokwialnie mówiąc - wszystko spieprzyć. A i proces klonowania niekoniecznie będzie taki łatwy i przyjemny, jak to często wynika z naukowych opisów. Gdy w 2003 roku podjęto próbę przywrócenia do życia wymarłego trzy lata wcześniej koziorożca pirenejskiego, po kilku poronieniach kóz domowych jedna z nich wreszcie urodziła. Młode przeżyło jednak zaledwie siedem minut. Niezbyt przyjemne, nieprawdaż?
Pyrenean Ibex
Koziorożec pirenejski na obrazie z 1898 r.
Mimo wielu przeciwności naukowcy próbują jednak doprowadzić do odrodzenia mamutów włochatych. Co Wy myślicie o całej sprawie? Czy człowiekowi uda się sklonować mamuta? Czy myślicie, że dokonanie tego może nam przynieść więcej szkody, czy też więcej pożytku?

Zobacz też: