Pokazywanie postów oznaczonych etykietą starożytność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą starożytność. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 lutego 2016

To nie Kolumb odkrył Amerykę

12 października 1492 roku Krzysztof Kolumb tkwił wraz ze swą załogą gdzieś pomiędzy Europą a Ameryką Północną. Wszystko zapowiadało się na to, że będzie to kolejny bezowocny dzień podróży i niebawem kapitan zostanie zmuszony do zarządzenia odwrotu. Wszystko jednak uległo zmianie, gdy jeden z marynarzy dostrzegł ląd na horyzoncie. Ląd ten okazał się być jedną z wielu niewielkich wysp wchodzących w skład Bahamów. Później przyszły kolejne odkrycia. Przed końcem miesiąca Kolumb postawił swe stopy na Kubie, zaś w grudniu na Hispanioli (dzisiejszym Haiti). Do końca życia był oczywiście przekonany, że ląd, po którym stąpał, to swego rodzaju przedpola Indii, ale do historii przeszedł jako odkrywca Ameryki. Dziś wiemy, że niezasłużenie. Miał bowiem całkiem sporo poprzedników, a jeszcze więcej - hipotetycznych poprzedników. Poznajmy ich sylwetki.
Columbus Taking Possession
Krzysztof Kolumb dociera do Ameryki, obraz z 1893 roku.
1. Leif Eriksson
Zaczniemy od tezy najbardziej popularnej, bo i na sto procent prawdziwej. Otóż jednymi z pretendentów do pierwszych odkrywców Ameryki są Normanowie, znani szerokiej publiczności pod nazwą "wikingów". Jak zapewne wiecie, ci mieszkańcy Półwyspu Skandynawskiego około tysiąca lat temu organizowali liczne łupieżcze wyprawy, stale rozszerzając zakres swojej ekspansji. Kwestią czasu pozostawało właściwie zapuszczenie się jakiegoś ich statku za ocean. Pierwszym, który miał stanąć na kontynencie amerykańskim był Leif Eriksson. Ten niezbyt jeszcze doświadczony żeglarz wraz ze swą załogą wyruszył około roku 1002 z Grenlandii i skierował swą łódź na zachód. Podczas wyprawy odkryć miał trzy krainy. Pierwsza z nich była skalista i pozbawiona życia, więc nadał jej nazwę Helluland ("Kraina Kamieni"). Druga była porośnięta gęstymi lasami - stąd nazwa Markland ("Kraina Lasów"). I wreszcie trzecia, o nadzwyczaj przystępnych warunkach, została nazwana Winlandią ("Krainą Wina"). Według dzisiejszych historyków krainami tymi miały być kolejno: arktyczna wyspa Ziemia Baffina, Półwysep Labrador i Nowa Fundlandia. Nie jest rzeczą pewną, czy ziemie te zostały przyporządkowane prawidłowo, lecz nie ma cienia wątpliwości, że Leif Eriksson dopłynął do Ameryki Północnej.
Christian Krohg - Leiv Eirikson discovering America - Google Art Project
Leif Eriksson odkrywa Amerykę, obraz Christiana Krohga z 1893 roku.
Vikings-Voyages
Mapa przedstawiająca główne kierunki podróży Wikingów w VIII-X wieku.
2. Zheng He
Zheng He to jedna z najświetniejszych postaci w historii chińskich podróży. Ten niezmordowany żeglarz służył chińskiemu cesarzowi przez niemalże 30 lat, odbywając w tym czasie kilka zakrojonych na szeroką skalę wypraw. I nie były to wcale wyprawy w stylu tej, którą zorganizował Kolumb. Flota Zhenga He składała się bowiem momentami z... 300 okrętów! W latach 1405-1433 dzięki znakomitej organizacji i wielkiej ambicji, admirał He dotarł między innymi do Afryki, Zatoki Perskiej, Indii, na Morze Czerwone, a także na wyspę Jawę. Nic dziwnego, że niektórzy historycy zaczęli doszukiwać się w postaci Zhenga He czegoś więcej, niż o nim wiemy. Gavin Menzies zasugerował na przykład, że chiński admirał dopłynął do Ameryki Północnej, prezentując na poparcie swojej tezy mapę świata, na której dość dokładnie oddano zarys obu Ameryk. Mapa ta zawiera jednak jeden interesujący element. Otóż Kalifornia przedstawiana jest na niej jako wyspa... podobnie jak na europejskich mapach z wieku XVII. Zaskakujący zbieg okoliczności, prawda? ;)
Treasure Boat Shipyard - Zheng He statue - P1080026
Pomnik Zhenga He w Nankinie. Kontrowersyjną mapę można zobaczyć tutaj.
3. Polinezyjczycy
Znacznie bardziej prawdopodobna jest teza jakoby przed Kolumbem Amerykę wielokrotnie odwiedzali Polinezyjczycy. Może się to wydawać nieco dziwne, bo przecież odległość między wyspami Polinezji a Ameryką Południową jest bardzo duża, a mieszkańcy żyjący w tamtych rejonach nie dysponowali łodziami nadającymi się do dalekich podróży morskich. Na fakt, że mimo wszystko pokonali ogromne przestrzenie Oceanu Spokojnego, wskazuje jednak sporo rzeczy. Na przykład, na wyspach Polinezji przed przybyciem tam Europejczyków uprawiano bataty, których domem pozostawała Ameryka. Indianie z Peru hodowali z kolei kury, które to nie wykształciły się w sposób naturalny w Ameryce - innymi słowy, musiały zostać skądś sprowadzone. No i wreszcie kwestia genetyki. Jak wynika z badań przeprowadzonych na mieszkańcach Wyspy Wielkanocnej, ludzie Ci mają przodków zarówno wśród Indian z Ameryki Południowej, jak i Polinezyjczyków. A to już jest podstawa to formułowania górnolotnych teorii...
Sweet-potato-field,katori-city,japan
Uprawy batatów w Japonii.
4. Fenicjanie
Teorie dotyczące Chińczyków i Polinezyjczyków mogły być zaskakujące. Ale teraz będzie już tylko coraz dziwniej. Cofamy się daleko wstecz, do czasów Hannibala, Aleksandra Wielkiego i Pyrrusa z Epiru. Morze było wówczas domeną Fenicjan. Słynęli oni w świecie jako doskonali żeglarze, a basen Morza Śródziemnego znali jak własną kieszeń. Rzadko zapuszczali się co prawda dalej, niż nakazywał to zdrowy rozsądek, ale i w ich przypadku wyjątki się zdarzały. Odkryli na przykład Wyspy Kanaryjskie, Azory i Wyspy Zielonego Przylądka. Według wielu badaczy mogli się zapuścić jeszcze o krok dalej. Wskazywać na to mają opisy dalekich lądów na zachodzie, które kilkukrotnie pojawiają się w odniesieniu do Fenicjan w źródłach greckich i rzymskich. Po zniszczeniu Kartaginy w 246 r. p.n.e. kilka statków należących do tej fenickiej kolonii miało uciec przed Rzymianami daleko na zachód i słuch po nich zaginął. Podejrzane, czyż nie?
Phoenician ship
Fenicki statek.
5.Templariusze
Ich po prostu nie mogło zabraknąć. Jeśli chodzi o teorie spiskowe, to Templariusze, a właściwie członkowie Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, są prawdziwymi królami. Nic dziwnego, że wśród niektórych historyków rozpowszechnił się pogląd jakoby dotarli aż do Ameryki Północnej i to na... 200 lat przed Kolumbem! Ich historia miała się rozpocząć w momencie ich końca, a więc 13 października 1307 roku, gdy król francuski Filip IV Piękny zarzucił zakonowi herezję, co stało się przyczyną kasaty zgromadzenia. Część zakonników miała jednak uciec przed procesami za ocean. Dowodem na to mają być krzyże zbliżone do tych używanych przez Templariuszy, które znajdowano powszechnie w azteckich siedzibach. Zwolennicy teorii zwracają też uwagę na fakt, iż Aztekowie początkowo przyjaźnie odnosili się do europejskich kolonizatorów, którzy przybyli do Ameryki po odkryciach Kolumba. A wisienką na torcie ma być wieża z Newport, zbudowana rzekomo w stylu typowo średniowiecznym, niespotykanym w epoce nowożytnej. Tyle że owa wieża została rozpoznana na podstawie badań jako pozostałości młyna...
Newport Tower Rhode Island
Wieża z Newport.
Westford Knight detail
A tutaj jeszcze jednen "argument" na przybycie templariuszy do Ameryki. Na tym kawałku
głazu narzutowego ma być wyryta postać rycerze. Widzicie coś? ;)
Poznaliśmy tak więc pięciu kandydatów do tytułu pierwszych odkrywców Ameryki. Pamiętać jednak należy, iż jest ich znacznie więcej. Raz po raz wyskakują ni z gruszki, ni z pietruszki, teorie jakoby do Ameryki dopłynąć mieli starożytni Rzymianie, czarnoskórzy książęta z Afryki, czy też Egipcjanie. I z całą pewnością pojawiać się dalej będą, bo pamiętać należy, że jeden na tysiąc takich pomysłów może okazać się prawdziwy...

Na koniec trzeba nam jeszcze oddać Kolumbowi co mu należne. Wiemy, że to nie on jako pierwszy w historii dotarł do Ameryki. Niemniej, dzięki swoim podróżom odkrył nowy kontynent dla niemalże całej Europy na nowo. I to jego odkrycie niewątpliwie pociągnęło za sobą skutki większe, niż którekolwiek inne. A co Wy sądzicie o tych wszystkich teoriach? Które z nich są Waszym zdaniem prawdziwe, a o których najlepiej zapomnieć? :D

Zobacz też:
1.  Kryzys Mieszka czy Bolesława?
2. Stany Zjednoczone. Kraj, który lubi wprowadzać w błąd
3. Skąd się wzięli Sumerowie?

niedziela, 16 sierpnia 2015

Chichot historii: O początku i upadku Rzymu

Na kartach historii wielokrotnie można znaleźć sytuacje tak nietypowe, zaskakujące, czy też po prostu - jakby się wydawało - niemożliwe do spełnienia, że trudno w nie uwierzyć. Można powiedzieć, że historia uwielbia wręcz pobawić się losem bohaterów, których wykreowała. Jeden z najbardziej interesujących przejawów jej poczucia humoru rozciąga się na przestrzeni przeszło dwóch tysięcy lat i związany jest z początkiem i upadkiem Rzymu. To będzie opowieść złożona z czterech części, której bohaterami będą czterej władcy różniący się praktycznie rzecz biorąc po każdym względem, posiadający jednak pewną cechę wspólna. To oni wyznaczają ramy czasowe pewnego zjawiska, jakim jest Imperium Rzymskie.

Pierwszy z naszych bohaterów jest nie tyle postacią historyczną, co legendą. Romulus oraz jego brat bliźniak Remus, mieli się wywodzić od samego Eneasza, uciekiniera spod Troi. Gdzieś w środkowej Italii leżała ich ojczyzna - miasto Alba Longa, a oni sami byli wnukami dawnego jej władcy. Sęk w tym, że nim chłopcy się urodzili, władzę w mieście przejął wuj Rei Sylwii, ich matki, Amulius. Ten nakazał Rei Sylwii zostać westalką, czyli kapłanką bogini Westy, co nieodłącznie wiązało się z zachowaniem celibatu. Skoro jednak urodziły się bliźnięta, jasne było, że kobieta tego celibatu nie dochowała. W tej sytuacji okrutny Amulius skazał ją i jej dzieci na śmierć.

Jak to często w takich historiach bywa, kat poczuł jednak litość i wrzucił bliźnięta do wody w wiklinowym koszu. Jakiś czas później kosz ów zatrzymał się na mieliźnie. Tam dzieci zostały odnalezione przez słynną wilczycę, która dzieci wykarmiła, a następnie przekazała w ręce miejscowego pasterza. Gdy Remus i Romulus dorośli i dowiedzieli się o swoim pochodzeniu, sprawnie dokonali zamachu stanu w Alba Londze, przywrócili na tron swego dziadka, a sami założyli osadę zwaną odtąd Rzymem. A właściwie, to założył ją Romulus, gdyż wcześniej doszło między braćmi do dość ostrego konfliktu, w wyniku którego Remus został zabity. Romulus natomiast uzyskał tytuł pierwszego z siedmiu królów Rzymu w historii.

Capitoline she-wolf Musei Capitolini MC1181
Wilczyca Kapitolińska, rzeźba z V w. p.n.e.
Przenosimy się teraz o przeszło tysiąc lat. Mijamy czasy rzymskiej republiki, nie zatrzymujemy się przy Juliuszu Cezarze i Oktawianie Auguście. Naszym celem jest sam koniec Rzymu, jego zmierzch i agonia. Rok 475 naszej ery. W wielkim i silnym niegdyś Imperium Rzymskim, które teraz chyli się już ku upadkowi władzę przejmuje nowy władca, noszący imię Romulus Augustus, zwany potocznie Augustulusem. Sprawa jest o tyle ciekawa, że cesarz ma tylko 12 lat i jest marionetką w rękach swojego... ojca, Orestesa. Całe to zdarzenie, jak również fakt, iż Romulus objął "władzę" w wyniku zamachu stanu, świadczy jasno o tym, iż Rzym chyli się ku upadkowi.

I rzeczywiście. Romulus długo sobie nie porządził. Niecały rok po objęciu przez niego rządów z tronu strącił go bowiem germański wódz, Odoaker. Wydarzenie to jest uznawane za jedno z najważniejszych momentów w historii, gdyż w praktyce oznaczało koniec Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Władzę na wszystkich terenach, które dotąd zajmowało to wielkie państwo, a więc w Anglii, Galii, Italii, Hiszpanii, jak również północnej Afryce, przejęli barbarzyńcy - takie germańskie plemiona, jak Wizygoci, Frankowie, Swewowie, czy dość rozpoznawalni Wandalowie.
Romulus Augustulus and Odoacer
Odoaker i Romulus Augustulus, ilustracja z XIX w.
Musimy jednak pamiętać, że Rzym nie skończył się na Romulusie Augustulusie. Upadło wprawdzie Cesarstwo Zachodniorzymskie, lecz na wschodzie wciąż funkcjonowało prężnie się rozwijające państwo, które dziś kojarzymy głównie z nazwą Bizancjum. Jego stolicą, głównym ośrodkiem i najważniejszym miastem był Drugi Rzym, czyli Konstantynopol (dzisiejszy Stambuł). Początki tego miasta, a pośrednio także i państwa, sięgają cesarza Konstantyna I Wielkiego.

Władca ten od wczesnych lat IV wieku n. e. sprawował władzę nad zachodnim fragmentem cesarstwa. W 324 r. udało mu się pokonać swojego rywala ze wschodu - Licyniusza, dzięki czemu skupił w swych rękach władzę nad całym, wielkim terytorium. Rozpoczął wówczas budowę swojej nowej siedziby nad zatoką Złoty Róg, na miejscu starożytnego greckiego miasteczka Bizancjum. Miasto to niebawem stało się głównym ośrodkiem całego cesarstwa, a po upadku Rzymu przetrwało nienaruszone. Jego władcy pozostawili w swych rękach większą część Bałkanów, Azji Mniejszej, Bliskiego Wschodu, a także Egipt i Libię.

Constantine multiple CdM Beistegui 233
Wizerunek Konstantyna I Wielkiego na monecie z IV w.
I znów przeniesiemy się o przeszło tysiąc lat naprzód. W połowie XV wieku Bizancjum chyliło się już ku upadkowi, nie mogąc poradzić sobie z kolejnymi najazdami wyznających islam Turków. Władcą Drugiego Rzymu był wówczas (o ironio!) Konstantyn XI Paleolog. Monarcha ten panował od 1449 r. Tymczasem Turkowie pod wodzą sułtana Mehmeda II przygotowywali się do ostatecznego szturmu na stolicę Bizancjum. Szturm ten miał miejsce w 1453 roku. Nieuchronne nastąpiło 29 maja tegoż roku. Konstantyn XI zginął w walce. I tak skończyło się Cesarstwo Wchodniorzymskie.
Athen - Denkmal Konstantin XI.
Pomnik Konstantyna XI Paleologa w Atenach.
Trudno jest zrozumieć ten chichot historii. Rzym wiąże zarówno swój początek, jak i koniec z Romulusem. Ramy czasowe istnienia Konstantynopola, Drugiego Rzymu, wyznaczyło dwóch Konstantynów.

wtorek, 14 lipca 2015

Ciut więcej niż 300

Historia nie zawsze jest taka, za jaką ją uważamy. Podczas odkrywania dziejów naszych przodków, a tym bardziej zamierzchłych przodków tych przodków, natrafiamy nierzadko na liczne przeszkody, które skutecznie modyfikują naszą wiedzę na dany temat. Figle płatają nam zbiorowa podświadomość, popkultura, tradycja, a nawet... źródła historyczne. W rezultacie istnieje wiele takich niewątpliwie ważnych momentów w historii ludzkości, o których nie możemy powiedzieć nic pewnego, i nawet najlepsi specjaliści są w stanie tylko i wyłącznie pozostać w sferze domysłów. Jednym z najciekawszych spośród wszystkich takich przypadków, jest znana zapewne wszystkim opowieść o 300 Spartanach walczących z Persami pod Termopilami. No właśnie... 300?
Jacques-Louis David 004 Thermopylae
Bitwa pod Termopilami w wyobrażeniach Jacques-Louis Davida
Podczas badań nad bitwą pod Termopilami historycy opierają się głównie na relacjach starożytnych dziejopisów. Wśród nich największe wzięcie mają trzy postacie: Herodot, Eforos oraz Diodor Sycylijski. Jest tylko jeden problem. Bitwa miała miejsce w 480 r. p.n.e. (to wiemy). Herodot miał wówczas cztery lata, do narodzin Eforosa pozostało lat 200, a życie Diodora przypada na okres późniejszy aż o cztery wieki. Oznacza to, że każdy z tych trzech historyków korzystał podczas wzmiankowania Termopil nie z własnego doświadczenia, a z relacji innych ludzi - nie wiemy jakich. A relacje te mogły być delikatnie mówiąc nieco zmodyfikowane...

Niemniej można z całą pewnością stwierdzić, że opowieść o 300 Spartanach to tylko połowa prawdy. Druga połowa pojawia się co prawda w twierdzeniach wymienionych wyżej historyków, lecz dzięki licznym zabiegom ludzie po prostu o niej zapomnieli. Ilu więc było obrońców Termopil?

Zacznijmy od tego, że Spartan rzeczywiście było plus minus 300. Zgodnie z dosyć prawdopodobnymi relacjami Herodota, nie byli jednak sami. Towarzyszyli im wojacy z Mantinei, Tegei, Koryntu, Arkadii, Myken, Beocji, Teb i całego mnóstwa innych greckich polis. Prawdziwa międzynarodowa koalicja... Ponadto, wszystkich tych ludzi wspierało jakieś tysiąc helotów, czyli spartańskich poddanych. Okazuje się więc, że żołnierzy pod Termopilami było jakieś siedem tysięcy.

Trochę lepiej, lecz i tak niewiele. Persów po drugiej stronie wąskiego przesmyku stanęło bowiem prawie pół miliona. To niezwykle dużo nawet jak na dzisiejsze standardy. Perski władca (Kserkses) dysponował jednak bardzo dużym potencjałem ludnościowym. Jego imperium rozciągało się wówczas na obszarze połowy znanego wtedy świata. W przełożeniu na dzisiejsze standardy, Persja obejmowałaby wszystko co pomiędzy Pakistanem na wschodzie a Libią i Bułgarią na zachodzie.

Battle of Thermopylae
Mapa bitwy.
 Bitwa trwała zgodnie z przekazami aż trzy dni. Grecy umiejętnie wykorzystali nietypowe ukształtowanie terenu, dzięki czemu udało im się bronić wyjątkowo długo. A broniliby się zapewne jeszcze dłużej, gdyby nie to, że część armii perskiej obeszła ich od tyłu. Leonidas, władca Sparty odesłał wówczas do domów wszystkich mieszkańców innych polis, a sam pozostał w przesmyku na czele ze swoimi 300 Spartanami... Wróć. Nie tylko ze swoimi 300 Spartanami, bo na pozostanie w obozie zdecydowało się też jakiś 700 Tespian i 400 Teban, a także część z przytarganych ze Sparty helotów. I znów wyobrażenie o 300 wojakach okazuje się być mylne.

Bitwa nie trwała już później zbyt długo, a wszystkich obrońców wybito... I znów błąd. Nie wybito wszystkich, gdyż Tebańczycy okazali się na tyle szlachetni, że się poddali wrogowi. Oni więc trafili do niewoli.

Jak więc widzimy, historia nie zawsze jest dokładnie taka, jak nam się wydaje. Warto czasem zagłębić się w niektóre tematy, by spojrzeć na świat nieco inaczej. :)

Zobacz też:
1. O tym, jak Sobieski zdradził Polskę

czwartek, 4 czerwca 2015

Skąd się wzięli Sumerowie?

Sumerowie znani są nam jako pierwszy "historyczny" lud. To oni wynaleźli pismo, więc to oni mają pierwszeństwo w historii, która się od pisma zaczyna. Znamy ich z obszaru pomiędzy rzekami Eufrat i Tygrys. Badania wskazują jednak na to, że nie byli pierwsi na tym terenie. Przed nimi rozwijać się miała w tym miejscu kultura znana jako Al-Ubaid. Skąd więc przyleźli Sumerowie? Jak znaleźli się na Bliskim Wschodzie? Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, teorii jest wiele...

Ur mosaic
Sztandar z Ur, jeden z najbardziej rozpoznawalnych wytworów Sumerów.
Teorii jest wiele, lecz nikt nie zdołał znaleźć argumentu, który nie tylko zwiastowałby rozstrzygnięcie sporu, ale nawet takiego, który pozwoliłby jednej z koncepcji wysunąć się przed pozostałe, sprawić, by stała się bardziej wyrazista od innych.

Zacznijmy od Bahrajnu. Niewielka wyspa w Zatoce Perskiej, leżąca na południowy-wschód od Mezopotamii. Dlaczego może być uważana za pierwotną ojczyznę Sumerów? Po pierwsze, Eridu - miasto, od którego wszystko miało się zacząć, kolebka całej cywilizacji - położone jest najdalej na południe ze wszystkich sumeryjskich miast. A kilka tysięcy lat temu leżało bezpośrednio nad morzem... Narzuca się więc pewna wizja. Sumerowie mogli przybyć nad Eufrat drogą morską, przez co Eridu stało się ich pierwszym celem. Na słuszność tej koncepcji wskazuje także fakt, że Sumerowie szczególną czcią otaczali boga Enki mieszkającego na dnie oceanu.

Copia de Enki
Wizerunek boga Enki.
To jeszcze jednak nie wyjaśnia, dlaczego akurat Bahrajn został wybrany przez naukowców na ojczyznę Sumerów. Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie należy sięgnąć raz jeszcze do wierzeń starożytnego ludu. Bahrajn był dla nich tak naprawdę Dilmunem. Uznawali go za szczęśliwą krainę, pozbawioną trosk praojczyznę swoją lub - w najgorszym wypadku - ich bogów. Być może więc w tych wierzeniach tkwi ziarno prawdy?

A może jednak nie? Przynajmniej tak twierdzą zwolennicy innej teorii. Według nich początków Sumerów należy upatrywać na obszarze Wyżyny Irańskiej, Afganistanu bądź północnych Indii. Swoją koncepcję podpierają dwoma argumentami. Argumentami interesującymi, choć szytymi grubymi nićmi. Po pierwsze, w sumeryjskim piśmie wyrazy kraj i góra zapisuje się dokładnie tak samo. Tymczasem Wyżyna Irańska i północne Indie są pokryte licznymi wzniesieniami, czy raczej górami. I w tym miejscu można zadać ironiczne pytanie: Przypadek? Drugi z argumentów również odnosi się do ukształtowania powierzchni we wspomnianych regionach. Jak wiadomo, Sumerowie budowali zikkuraty, służące między innymi do oddawania czci bogom. Kształt tych świątyń przypomina nieco... wzgórze! I znów: Przypadek? Wam pozostawiam ocenę tej ciekawej koncepcji.

Ziggarut of Ur - M.Lubinski
Pozostałości zikkuratu w Ur.
I wreszcie trzecia z naszych teorii, lokująca ojczyznę Sumerów gdzieś nad Indusem, w Indiach, w Tybecie lub... w Indonezji! Mają na to wskazywać obyczaje starożytnego ludu, zbliżone do tych, którymi odznaczają się mieszkańcy wspomnianych regionów. A mianowicie - podobne ubrania, golenie głów, zbliżone stylistycznie ozdoby, dojenie krów od tyłu. Zaiste interesujące, prawda? Co ważne, autorzy i zwolennicy tej koncepcji nie wykluczają możliwości przybycia Sumerów do Mezopotamii drogą morską, co uzbraja ich w kolejne argumenty, wymienione przy opisie pierwszej teorii.

Au British Museum
Wizerunek Sumera z British Museum.
Sumerowie skądś pochodzili. To wiemy. Nie wiemy natomiast skąd. A ustalenie tego jest na tyle trudne, że być może nigdy się nie dowiemy. A Wy co o tym myślicie? Mamy szanse na jasne określenie pochodzenia Sumerów? Która z trzech wymienionych powyżej koncepcji zdobyła waszą sympatię?