Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chiny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chiny. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 marca 2016

10 najwyższych budynków... za 10 lat

Ludzie od zawsze ze sobą rywalizowali. Niektórzy oddawali się przyjemnościom wynikającym ze zwykłej, powszedniej rywalizacji dotyczącej wyników osiąganych na uczelni, wysokości zarobków, czy najlepiej upieczonego ciasta. Niektórym jednak to nie wystarczało i nadal nie wystarcza, więc podejmują rywalizację w dziedzinach nieco bardziej oryginalnych. Jedni prześcigają się w odkrywaniu nowych pierwiastków (o czym nie tak dawno pisałem w artykule Gdy odkrywamy nowe pierwiastki), inni próbują wymyślić lepszy od rywali sposób na produkcję taniej energii. Jeszcze inni starają się imponować monstrualnością tworzonych przez siebie budowli. Ledwie siedem lat temu, w 2009 roku, najwyższym budynkiem świata stał się Burj Khalifa w Dubaju, o ponad 300 metrów prześcigając dotychczasowego lidera - Taipei 101 na Tajwanie. Co ciekawe, dziś tajwański wieżowiec nie jest wcale drugim najwyższym na świecie. W ciągu ostatnich kilku lat został bowiem wyprzedzony jeszcze przez sześć innych budynków! Nietrudno więc zgadnąć, że w ciągu najbliższych 10 lat lista najwyższych drapaczy chmur będzie się przedstawiać zupełnie inaczej. Spójrzmy na to, jak mogłaby wyglądać.

10. Rama IX Super Tower
Budowa dziesiątego najwyższego budynku na świecie za dziesięć lat rozpocznie się w ciągu kilku miesięcy, a zakończy w 2021 roku. Przynajmniej, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Domem dla tego wieżowca będzie Bangkok w Tajlandii. 
Pathumwan rd and Siam area
Krajobraz Bangkoku, póki co bez 600-metrowego wieżowca. Ale do czasu...
9. Al-Aman World Capital Centre, Colombo
Tak się jakoś utarło, że najwyższe wieżowce powstają w krajach średnio rozwiniętych, choć bardzo bogatych. Sri Lanka to jednak nowość w tej materii. W największym mieście tego wyspiarskiego państwa powstać ma Al-Aman World Capital Centre. Budynek ma mieć wysokość 625 metrów, a w jego wnętrzu znaleźć się mają - jak to zwykle bywa - biura i hotele. Stworzenie budowli zaproponowano w zeszłym roku, zaś prace budowlane - jeśli tylko wszystko wypali - ruszą jeszcze w tym roku. Zakończenie robót planowane jest na rok 2020. Co ciekawe, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Al-Aman World Capital Centre przewyższy trzykrotnie najwyższy jak dotąd budynek na Sri Lance.
Colombo City, Sri Lanka
A tak wygląda Colombo na Sri Lance...
8. Shanghai Tower
Pamiętacie ten wysoki wieżowiec z charakterystyczną dziurą niemalże na samym szczycie? Jeśli nie, to zobaczyć go możecie na zdjęciu poniżej. Nazywa się on Shanghai World Financial Center i do niedawna był wizytówką Szanghaju i najwyższym budynkiem w Chinach. Ale już nie jest. Nieopodal powstał bowiem prawdziwy gigant, przewyższający go o niemalże 150 metrów. Shanghai Tower, bo o nim mowa, powstał w 2015 roku i aktualnie piastuje stanowisko drugiego co do wysokości budynku na świecie. Tak, drugiego. Na miłośników ekstremalnych wrażeń czeka hotel usytuowany pomiędzy piętrami 84 a 110. Warto także wspomnieć, że najwyższy budynek Szanghaju może się poszczycić również jednymi z najszybszych wind na świecie - a konkretnie, stu sześcioma windami rozpędzającymi się do 64 km/h.
Lujiazui tallest buildings
Trzy wielkoludy z Szanghaju. Po prawej wspominany Shanghai World Financial Centre, po środku
nieco niższy Jin Mao Tower, po prawej Shanghai Tower. Z tego ujęcia nie dostrzegamy znacznej
różnicy w wysokości, ale...
Shanghai Skyline, Dec2014
... tutaj już tak ;).
7. Wuhan Greenland Center
Ten kolejny znajdujący się właśnie w trakcie budowy chiński wieżowiec będzie miał 636 metrów wysokości i stanie się najwyższym budynkiem Chin... oczywiście do czasu ;). Ukończenie jego budowy planuje się na rok 2018, a prace remontowe już trwają. Już same zdjęcia z placu budowy pokazują skalę realizowanego projektu.
Wuhan Greenland Center on Dec 27 2014 2
Budowa Wuhan Greenland Centre w 2014 roku.
6. Signature Tower Jakarta
Dżakarta to ośmiomilionowe miasto w Indonezji, które wielkie wieżowce buduje od lat. Żaden z nich nie powala swoją wysokością jeśli mielibyśmy porównać go do wyżej opisywanych kolosów. Najwyższy mierzy "zaledwie" 350 metrów wysokości. Ale w przyszłości w stolicy Indonezji może powstać coś o wiele bardziej imponującego. Signature Tower Jakarta ma osiągnąć 638 metrów wysokości, a prace mają się rozpocząć jeszcze w tym roku. Ich ukończenie planuje się na rok 2021.
WsaragihJakarta
Dżakarta nocą.
5. KL 118 Tower
Kuala Lumpur było niegdyś domem dla najwyższego budynku na świecie. Bliźniacze wieże Petronas Tower dzierżyły ten tytuł w latach 1998-2004, po czym przewyższył je o 50 metrów drapacz chmur Taipei 101 na Tajwanie. W ostatnich latach wieże spadły na siódmą pozycję w światowym rankingu, a w najbliższym czasie zostaną zapewne wypchnięte z czołowej dziesiątki. Władze Malezji mają jednak plan na powrót do światowej czołówki. Wieżowiec KL118 ma się charakteryzować nie tylko irracjonalnym kształtem, ale też wysokością dochodzącą do 644 metrów.
KLCCpark-fountain
Kuala Lumpur. Jak myślicie, jak będzie wyglądało z KL 118? ;)
4. Dubai One
Każdy, kto spodziewał się na tej liście prawdziwej dominacji Dubaju, musiał się nieco zawieść. Już nadrabiamy jednak zaległości, bo oto i wieżowiec Dubai One, którego wykończenie planowane jest na rok 2021. Budowla ma mieć wysokość 711 metrów. Ale nie to jest jednak najistotniejsze. W przeciwieństwie do pozostałych budynków na naszej liście, w Dubai One nie mają powstać biura i hotele. Nie, w środku znajdziemy tylko i wyłącznie mieszkania. A jak dotąd najwyższym budynkiem rezydencjonalnym jest nowojorski wieżowiec 432 Park Avenue o wysokości... 425,5 metra. Prawdziwa deklasacja, prawda?

3. Suzhou Zhongnan Centre
Znowu Chiny. Tylko tym razem żaden Pekin ani Szanghaj, tylko miasto, o którym przeciętny zjadacz bigosu nigdy nie słyszał... Suzhou, zwane podobno Wenecją Wschodu, może się pochwalić póki co wyłącznie wieżowcami, których wysokość nie przekracza 300 metrów. Szeroko zakrojony plan rozwoju przewiduje jednak powstanie wielu znacznie wyższych drapaczy chmur, w tym wielkiego Suzhou Zhongnan Centre o wysokości 729 metrów. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, budowa zostanie ukończona w 2021 roku. Nie wiem jak Was, ale mnie rok 2021 już trochę nudzi...
Overcast Suzhou March 2009
Suzhou w roku 2009.
2. Burj Khalifa
Dubaj jest miastem, w którym każdy architekt może spełnić swoje marzenia, a żaden pomysł nie jest na wstępie eliminowany. Dowodem na to twierdzenie jest sam fakt, że od dobrych kilku lat istnieje tam najwyższy budynek na świecie, który za dziesięć lat zapewne nadal będzie na podium. Burj Khalifa ma 828 metrów i jest swego rodzaju wizytówką Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Dubai skyline 2015
Panorama Dubaju wraz z najwyższym budynkiem świata... na razie.
1. Jeddah Tower
Gdy Burj Khalifa został ukończony trudno było znaleźć kogokolwiek, kto rzuci wyzwanie architektom z Dubaju. Jedynym państwem, które mogło podjąć rywalizację o najwyższy budynek na świecie była Arabia Saudyjska. I oczywiście podjęła. Jeddah Tower już powstaje, zaś ukończenie jego budowy planowane jest na 2018 rok. Konstrukcja ma mieć nieco ponad kilometr wysokości. Na wstępie trzeba jednak zaznaczyć, że architekci troszkę oszukują, ponieważ najwyższe piętro zlokalizowane będzie na wysokości 630 metrów, a wszystko, co powyżej, to już tylko wysoka szpica mająca zapewnić przekroczenie kosmicznej bariery. Najbardziej interesujący element znajdować się będzie jednak nieco powyżej ostatniego piętra. Na wysokości 637,5 metra umieszczony zostanie... taras widokowy z przeszkloną podłogą. Wejście na niego to już wyzwanie dla prawdziwych śmiałków! :)
KT Building Progress 07-Jun-2015 02
Początki budowy Jeddah Tower (zwróćcie uwagę na krajobraz) ;)
Zapewne zauważyliście, że wyżej zaprezentowana lista ogranicza się w zasadzie do Azji. Nie jest to oczywiście moim błędem, a tylko i wyłącznie obecnymi trendami w budownictwie. Wydaje się, że szeroko pojęty Zachód zrozumiał, że budowa wielkich konstrukcji nie opłaca się zbytnio i miast stawiać kilkusetmetrowe drapacze chmur lepiej jest zainwestować w kilka mniejszych budynków. Azja natomiast od lat toczy intensywną walkę o prestiż i sławę. Niemniej warto będzie wrócić do tej listy w 2026 roku i przekonać się, czy jestem dobrym wróżbitą. ;) Prawda?

Zobacz też:
1. Gwiazdy na Ziemi, czyli o energii przyszłości 
2. Życie na Grenlandii
3. Państwo w państwie czyli o enklawach

niedziela, 7 lutego 2016

To nie Kolumb odkrył Amerykę

12 października 1492 roku Krzysztof Kolumb tkwił wraz ze swą załogą gdzieś pomiędzy Europą a Ameryką Północną. Wszystko zapowiadało się na to, że będzie to kolejny bezowocny dzień podróży i niebawem kapitan zostanie zmuszony do zarządzenia odwrotu. Wszystko jednak uległo zmianie, gdy jeden z marynarzy dostrzegł ląd na horyzoncie. Ląd ten okazał się być jedną z wielu niewielkich wysp wchodzących w skład Bahamów. Później przyszły kolejne odkrycia. Przed końcem miesiąca Kolumb postawił swe stopy na Kubie, zaś w grudniu na Hispanioli (dzisiejszym Haiti). Do końca życia był oczywiście przekonany, że ląd, po którym stąpał, to swego rodzaju przedpola Indii, ale do historii przeszedł jako odkrywca Ameryki. Dziś wiemy, że niezasłużenie. Miał bowiem całkiem sporo poprzedników, a jeszcze więcej - hipotetycznych poprzedników. Poznajmy ich sylwetki.
Columbus Taking Possession
Krzysztof Kolumb dociera do Ameryki, obraz z 1893 roku.
1. Leif Eriksson
Zaczniemy od tezy najbardziej popularnej, bo i na sto procent prawdziwej. Otóż jednymi z pretendentów do pierwszych odkrywców Ameryki są Normanowie, znani szerokiej publiczności pod nazwą "wikingów". Jak zapewne wiecie, ci mieszkańcy Półwyspu Skandynawskiego około tysiąca lat temu organizowali liczne łupieżcze wyprawy, stale rozszerzając zakres swojej ekspansji. Kwestią czasu pozostawało właściwie zapuszczenie się jakiegoś ich statku za ocean. Pierwszym, który miał stanąć na kontynencie amerykańskim był Leif Eriksson. Ten niezbyt jeszcze doświadczony żeglarz wraz ze swą załogą wyruszył około roku 1002 z Grenlandii i skierował swą łódź na zachód. Podczas wyprawy odkryć miał trzy krainy. Pierwsza z nich była skalista i pozbawiona życia, więc nadał jej nazwę Helluland ("Kraina Kamieni"). Druga była porośnięta gęstymi lasami - stąd nazwa Markland ("Kraina Lasów"). I wreszcie trzecia, o nadzwyczaj przystępnych warunkach, została nazwana Winlandią ("Krainą Wina"). Według dzisiejszych historyków krainami tymi miały być kolejno: arktyczna wyspa Ziemia Baffina, Półwysep Labrador i Nowa Fundlandia. Nie jest rzeczą pewną, czy ziemie te zostały przyporządkowane prawidłowo, lecz nie ma cienia wątpliwości, że Leif Eriksson dopłynął do Ameryki Północnej.
Christian Krohg - Leiv Eirikson discovering America - Google Art Project
Leif Eriksson odkrywa Amerykę, obraz Christiana Krohga z 1893 roku.
Vikings-Voyages
Mapa przedstawiająca główne kierunki podróży Wikingów w VIII-X wieku.
2. Zheng He
Zheng He to jedna z najświetniejszych postaci w historii chińskich podróży. Ten niezmordowany żeglarz służył chińskiemu cesarzowi przez niemalże 30 lat, odbywając w tym czasie kilka zakrojonych na szeroką skalę wypraw. I nie były to wcale wyprawy w stylu tej, którą zorganizował Kolumb. Flota Zhenga He składała się bowiem momentami z... 300 okrętów! W latach 1405-1433 dzięki znakomitej organizacji i wielkiej ambicji, admirał He dotarł między innymi do Afryki, Zatoki Perskiej, Indii, na Morze Czerwone, a także na wyspę Jawę. Nic dziwnego, że niektórzy historycy zaczęli doszukiwać się w postaci Zhenga He czegoś więcej, niż o nim wiemy. Gavin Menzies zasugerował na przykład, że chiński admirał dopłynął do Ameryki Północnej, prezentując na poparcie swojej tezy mapę świata, na której dość dokładnie oddano zarys obu Ameryk. Mapa ta zawiera jednak jeden interesujący element. Otóż Kalifornia przedstawiana jest na niej jako wyspa... podobnie jak na europejskich mapach z wieku XVII. Zaskakujący zbieg okoliczności, prawda? ;)
Treasure Boat Shipyard - Zheng He statue - P1080026
Pomnik Zhenga He w Nankinie. Kontrowersyjną mapę można zobaczyć tutaj.
3. Polinezyjczycy
Znacznie bardziej prawdopodobna jest teza jakoby przed Kolumbem Amerykę wielokrotnie odwiedzali Polinezyjczycy. Może się to wydawać nieco dziwne, bo przecież odległość między wyspami Polinezji a Ameryką Południową jest bardzo duża, a mieszkańcy żyjący w tamtych rejonach nie dysponowali łodziami nadającymi się do dalekich podróży morskich. Na fakt, że mimo wszystko pokonali ogromne przestrzenie Oceanu Spokojnego, wskazuje jednak sporo rzeczy. Na przykład, na wyspach Polinezji przed przybyciem tam Europejczyków uprawiano bataty, których domem pozostawała Ameryka. Indianie z Peru hodowali z kolei kury, które to nie wykształciły się w sposób naturalny w Ameryce - innymi słowy, musiały zostać skądś sprowadzone. No i wreszcie kwestia genetyki. Jak wynika z badań przeprowadzonych na mieszkańcach Wyspy Wielkanocnej, ludzie Ci mają przodków zarówno wśród Indian z Ameryki Południowej, jak i Polinezyjczyków. A to już jest podstawa to formułowania górnolotnych teorii...
Sweet-potato-field,katori-city,japan
Uprawy batatów w Japonii.
4. Fenicjanie
Teorie dotyczące Chińczyków i Polinezyjczyków mogły być zaskakujące. Ale teraz będzie już tylko coraz dziwniej. Cofamy się daleko wstecz, do czasów Hannibala, Aleksandra Wielkiego i Pyrrusa z Epiru. Morze było wówczas domeną Fenicjan. Słynęli oni w świecie jako doskonali żeglarze, a basen Morza Śródziemnego znali jak własną kieszeń. Rzadko zapuszczali się co prawda dalej, niż nakazywał to zdrowy rozsądek, ale i w ich przypadku wyjątki się zdarzały. Odkryli na przykład Wyspy Kanaryjskie, Azory i Wyspy Zielonego Przylądka. Według wielu badaczy mogli się zapuścić jeszcze o krok dalej. Wskazywać na to mają opisy dalekich lądów na zachodzie, które kilkukrotnie pojawiają się w odniesieniu do Fenicjan w źródłach greckich i rzymskich. Po zniszczeniu Kartaginy w 246 r. p.n.e. kilka statków należących do tej fenickiej kolonii miało uciec przed Rzymianami daleko na zachód i słuch po nich zaginął. Podejrzane, czyż nie?
Phoenician ship
Fenicki statek.
5.Templariusze
Ich po prostu nie mogło zabraknąć. Jeśli chodzi o teorie spiskowe, to Templariusze, a właściwie członkowie Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, są prawdziwymi królami. Nic dziwnego, że wśród niektórych historyków rozpowszechnił się pogląd jakoby dotarli aż do Ameryki Północnej i to na... 200 lat przed Kolumbem! Ich historia miała się rozpocząć w momencie ich końca, a więc 13 października 1307 roku, gdy król francuski Filip IV Piękny zarzucił zakonowi herezję, co stało się przyczyną kasaty zgromadzenia. Część zakonników miała jednak uciec przed procesami za ocean. Dowodem na to mają być krzyże zbliżone do tych używanych przez Templariuszy, które znajdowano powszechnie w azteckich siedzibach. Zwolennicy teorii zwracają też uwagę na fakt, iż Aztekowie początkowo przyjaźnie odnosili się do europejskich kolonizatorów, którzy przybyli do Ameryki po odkryciach Kolumba. A wisienką na torcie ma być wieża z Newport, zbudowana rzekomo w stylu typowo średniowiecznym, niespotykanym w epoce nowożytnej. Tyle że owa wieża została rozpoznana na podstawie badań jako pozostałości młyna...
Newport Tower Rhode Island
Wieża z Newport.
Westford Knight detail
A tutaj jeszcze jednen "argument" na przybycie templariuszy do Ameryki. Na tym kawałku
głazu narzutowego ma być wyryta postać rycerze. Widzicie coś? ;)
Poznaliśmy tak więc pięciu kandydatów do tytułu pierwszych odkrywców Ameryki. Pamiętać jednak należy, iż jest ich znacznie więcej. Raz po raz wyskakują ni z gruszki, ni z pietruszki, teorie jakoby do Ameryki dopłynąć mieli starożytni Rzymianie, czarnoskórzy książęta z Afryki, czy też Egipcjanie. I z całą pewnością pojawiać się dalej będą, bo pamiętać należy, że jeden na tysiąc takich pomysłów może okazać się prawdziwy...

Na koniec trzeba nam jeszcze oddać Kolumbowi co mu należne. Wiemy, że to nie on jako pierwszy w historii dotarł do Ameryki. Niemniej, dzięki swoim podróżom odkrył nowy kontynent dla niemalże całej Europy na nowo. I to jego odkrycie niewątpliwie pociągnęło za sobą skutki większe, niż którekolwiek inne. A co Wy sądzicie o tych wszystkich teoriach? Które z nich są Waszym zdaniem prawdziwe, a o których najlepiej zapomnieć? :D

Zobacz też:
1.  Kryzys Mieszka czy Bolesława?
2. Stany Zjednoczone. Kraj, który lubi wprowadzać w błąd
3. Skąd się wzięli Sumerowie?

środa, 14 października 2015

Kim są tegoroczni laureaci Nagrody Nobla?

Nagrody Nobla przyznane! Po raz 112. szwedzkie komitety (i jeden norweski!) zdecydowały komu należy się złoty medal z wizerunkiem Alfreda Nobla oraz równowartość prawie 4 milionów polskich złotych. Rozdanie nagród nastąpi jak zwykle 10 grudnia, lecz już teraz warto poznać sylwetki tegorocznych laureatów najbardziej prestiżowych nagród naukowych na świecie.

1. Fizyka: Kajita/McDonald
Art McDonald 2008
Profesor Arthur B. McDonald.
Nagroda Nobla w dziedzinie fizyki została przyznana w tym roku dwóm naukowcom, których dzieli praktycznie wszystko. Takaaki Kajita jest 56-letnim pracownikiem Uniwersytetu Tokijskiego. Z kolei Arthur B. McDonald to emerytowany, choć wciąż aktywny, profesor Uniwersytetu Queen's w Kanadzie. Łączy ich jedno, wyjątkowe odkrycie - dowiedzenie, że neutrina mają masę.
Stop. W tym momencie konieczne są pewne wyjaśnienia. Po pierwsze, czymże takim są neutrina? Otóż są one niezwykle fascynującymi cząstkami elementarnymi, czyli czymś w stylu budujących atomy protonów, neutronów i elektronów. W odróżnieniu od wyżej wymienionych, neutrina charakteryzują się niezwykłą wprost przenikalnością. Tworzą się na okrągło w wyniku rozmaitych reakcji jądrowych, zachodzących między innymi na Słońcu, w elektrowniach jądrowych, czy nawet w naszych ciałach (choć w minimalnych ilościach). Następnie podróżują z niewiarygodną szybkością i nic nie jest w stanie ich zatrzymać. Dosłownie. Są w stanie bez najmniejszego problemu "przelecieć" na wylot chociażby przez naszą planetę. Gdziekolwiek teraz byście nie byli i cokolwiek byście nie robili, z całą pewnością wokół Was i przez Was przelatują miliardy neutrin. Nieco straszne, ale jednocześnie interesujące, prawda?

Problem w tym, że neutrin nie da się ot tak sobie zauważyć. Są do tego potrzebne niezwykle precyzyjne i zaprojektowane specjalnie w tym celu detektory, z których część znajduje się właśnie w Japonii i Kanadzie. Na podstawie badań prowadzonych niezależnie przez Kajitę i McDonalda udało się ustalić, że do Ziemi nie docierają wszystkie neutrina, które "wyprodukuje" Słońce. To z kolei oznacza, że gdzieś po drodze cząsteczki te ulegają przekształceniom. A to jest niezbitym dowodem na fakt, iż neutrina - w przeciwieństwie do tego, co dotąd sądziliśmy - posiadają masę, choć niewielką. Dla naukowców jest to nie lada problemem, lecz równocześnie także i nowym wyzwaniem. Jeśli bowiem neutrina mają masę, to należy znacząco przekształcić nasze (a raczej ich) wyobrażenia o oddziaływaniu na siebie poszczególnych cząstek we Wszechświecie, czyli ponownie odpowiedzieć na pytanie: "Jak to wszystko się trzyma kupy i nie rozlatuje w drobny proch?" ;).

The Daya Bay Antineutrino Detector (8056998030)
Detektor neutrin w Daya Bay, w pobliżu Hongkongu.
2. Chemia: Lindahl/Modrich/Sancar
Laureatów w dziedzinie chemii mamy w tym roku aż trzech. Są to Szwed Tomas Lindahl, emerytowany dyrektor brytyjskiej organizacji Cancer Research UK; Amerykanin Paul Modrich, profesor Uniwersytetu Duke'a w Karolinie Północnej; oraz Turek Aziz Sancar, profesor na Uniwersytecie Karoliny Północnej. Do ich głównych zasług należą badania nad ludzkim DNA, które pozwoliły - i pozwalają nadal - na rozwijanie możliwości walki z nowotworami i poszerzanie naszej wiedzy o tej chorobie.

Ale o co dokładnie chodzi? Otóż w każdej z naszych komórek znajduje się niezwykle długa nić DNA, będąca zlepkiem miliardów cząsteczek różnych związków chemicznych i jednocześnie jedną wielką, ogromną cząsteczką. Podczas podziału komórki, który jest konieczny dla naszego rozwoju, nić ta musi zostać powielona. Innymi słowy, nim z jednej komórki naszego organizmu zrobią się dwie, z jednej nici DNA również muszą powstać dwie. Proces tworzenia takiej kopii naszej informacji genetycznej jest niezwykle skomplikowany. Wszakże do dopasowania jest miliony milionów różnych elementów. Nasze komórki koniec końców muszą więc być wspaniałymi inżynierami! Sęk w tym, że jak każdym inżynierom, również i naszym komórkom zdarzają się wpadki. Do błędów dochodzi niemalże stale. A każdy taki błąd mógłby nas poważnie uszkodzić, żeby nie powiedzieć więcej.

Konieczne stało się więc wykształcenie rozmaitych mechanizmów obronnych, które mają na celu naprawę naszego DNA zarówno gdy dojdzie do błędu podczas jego kopiowania, jak i wówczas, gdy zostanie naruszone przez czynniki zewnętrzne, takie jak promieniowanie UV, czy zbyt wysokie stężenie niepożądanych substancji (związanych na przykład z paleniem papierosów). Każdy z trzech tegorocznych laureatów Nagrody Nobla odkrył po jednym sposobie na walkę z błędami genetycznymi, które stosują nasze komórki. Dzięki temu będziemy być może w przyszłości w stanie lepiej walczyć z powstawaniem nowotworów, które są spowodowane na tyle dużymi błędami w kodzie genetycznym, że komórka nie może sobie z nimi poradzić. Może uda nam się kiedyś jej dopomóc...

DNA replication split horizontal
Schemat pokazujący proces reprodukcji ludzkiego DNA.
3. Fizjologia i medycyna: Campbell/Omura/Youyou
Nagroda w dziedzinie medycyny została w tym roku podzielona na pół. Pierwszą z jej części otrzymała Chinka Youyou Tu, profesor Akademii Chińskiej Medycyny Tradycyjnej. Prawie pół wieku temu, w latach 70. prowadziła ona badania na chińskiej wyspie Hajnan, gdzie starała się odnaleźć lek na malarię. Udało się tego dokonać w 1972 roku, kiedy w wyciągu z bardzo powszechnej na całym świecie bylicy rocznej znalazła artemeter, który okazał się skuteczny w leczeniu malarii, choroby co roku zabijającej kilka milionów osób.

Dwóch pozostałych laureatów to Irlandczyk William C. Campbell, badacz na Drew University w New Jersey, w USA, oraz Japończyk Satoshi Omura, emerytowany profesor na japońskim Uniwersytecie Kitasato. Panowie ci wsławili się dzięki odkryciu leku avermectin. Środek ten pozwala na leczenie chorób o pochodzeniu pasożytniczym.
Anopheles albimanus mosquito
Komar z gatunku Anopheles albimanus przenoszący zarodźce malarii.
Artemisia annua detail
Bylina roczna.
4. Literatura: Aleksijewicz
Nagroda Nobla w dziedzinie literatury trafiła w tym roku do zdecydowanej faworytki noblowskiego wyścigu. Jej zwycięstwo typowali wszyscy - od buckmacherów, przez specjalistów, po krytyków. Mowa o Białorusince Swiatłanie Aleksijewicz. Mimo że wybór komisji przyznającej nagrodę nie był wielkim zaskoczeniem, decyzja ta wydaje się być pewnym ewenementem. Aleksijewicz jest bowiem reportażystką, a więc reprezentuje profesję niezbyt docenianą jak dotąd przez ekspertów od Nagrody Nobla.

W oficjalnym komunikacie podano, że Aleksijewicz otrzymała Nobla za "polifoniczny pomnik dla cierpienia i odwagi w naszych czasach". Jeśli rozumiecie sens tego wyrażenia, to przyjmijcie moje gratulacje. Jeżeli nie - nie martwcie się, jak też nie wiem o co chodzi. ;) Niemniej należy wspomnieć co nieco na temat wybitnej twórczości białoruskiej literatki, w której dominującą rolę zajmują pozycje odnoszące się do niesprzyjających realiów życia w krajach postradzieckich, a także książki przedstawiające wydarzenia z czasów Związku Radzieckiego. Do najbardziej rozpoznawalnych i cenionych dzieł Białorusinki należą "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" prezentująca życie podczas II wojny światowej z punktu widzenia kobiet, "Krzyk Czarnobyla" na temat katastrofy atomowej na północy Ukrainy oraz "Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka" o problemach, jakie napotykają mieszkańcy byłego ZSRR po upadku ich wielkiego kraju.
Sara Danius in 2015-6
Ogłoszenie nazwiska laureatki tegorocznej literackiej Nagrody Nobla. Na pierwszym planie
Sara Danius, szwedzka profesor, która w tym roku ogłosiła nazwisko laureata.
5. Pokojowa NN: Tunezyjski Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego
Odznaczanie różnego typu organizacji Pokojową Nagrodą Nobla jest ostatnimi czasy popularnym procederem. Stosunkowo niedawno do grona laureatów dołączyły między innymi ONZ, Unia Europejska, czy Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej. Tym razem zwycięzcą jest jednak organizacja wyjątkowa, bo powiązana z pokojem bezpośrednio, stworzona w celu osiągnięcia i utrzymania pokoju, a nie wypełniająca szereg rozmaitych funkcji (jak wyżej wymienione), z których tylko część odnosi się do działań pacyfistycznych.

Tunezyjski Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego powstał w 2013 roku w niespokojnej z powodu arabskiej wiosny ludów Tunezji. W skład owego kwartetu weszły - jak można się domyślić - cztery organizacje: Tunezyjska Konfederacja Przemysłu, Handlu i Rzemiosła; Powszechna Tunezyjska Unia Pracy; Tunezyjska Liga Praw Człowieka oraz Narodowe Stowarzyszenie Tunezyjskich Prawników. Dzięki działalności owego komitetu, Tunezji udało się wyjść wyjątkowo szybko z chaosu, który w takich krajach jak Egipt, Syria, czy Jemen trwa nadal. Ba! Udało się nawet wkroczyć na drogę demokratyzacji kraju, powołać Rząd Tymczasowy i komitet wyborczy.

Oczywiście, jak to zwykle bywa, tegoroczna nagroda pokojowa ma swoje drugie dno. Jest ona wyrazem poparcia dla ruchów demokratycznych w państwach afrykańskich. Zwraca uwagę na fakt, iż pokój i demokracja mogą być zaprowadzone w ogarniętych rewolucją państwach arabskich, a narody zamieszkujące rejon Bliskiego Wschodu i północnej Afryki są zdolne do samostanowienia. Przeciwstawia się jakoby wszelkim ruchom terrorystycznym, które ten porządek w Tunezji starają się zburzyć poprzez organizację takich zamachów jak ten z marca tego roku.
Front populaire Tunisie
Protesty w Tunezji w 2013 roku.
6. Ekonomia: Angus Deaton
Dziedzina ta jest dość kontrowersyjna, bo ustanowiona nie przez Alfreda Nobla, a Bank Szwecji aż pół wieku po śmierci wielkiego naukowca. Niemniej warto wspomnieć o tegorocznym laureacie w tej dziedzinie. Został nim Angus Deaton, brytyjsko-amerykański wykładowca Uniwersytetu Princeton. Jego prace dotyczyły zagadnień konsumpcji, ubóstwa i dobrobytu.

Co sądzicie o tegorocznych laureatach Nagrody Nobla? Którzy spośród nich najbardziej według Was przyczynili się do rozwoju naszej wiedzy o świecie i naszych postaw? Które osiągnięcia w największym stopniu mogą wpłynąć na nasze życie? ;)

środa, 22 kwietnia 2015

Niesforna Huang He

Huang He, czyli Żółta Rzeka, jest jedną z najdłuższych w Chinach i w Azji. Co prawda ustępuje Jangcy zarówno w długości, jak i powierzchni dorzecza, lecz historia pokazała, że wiąże się z nią znacznie bardziej niszczycielska siła, niż z jakąkolwiek inną rzeką na świecie.

Huang He nie bez powodu nazywana jest żółtą. Mniej więcej w połowie swojego biegu przepływa bowiem przez lessową, suchą Wyżynę Ordos, z której pobiera mnóstwo drobnego materiału skalnego. Dlatego gdy wraca na bardziej zaludnione obszary, jest już bardzo zamulona, a jej barwa przypomina żółtą. I dlatego też podczas wylewów na obszar doliny nanosi mnóstwo osadów, co użyźnia tamtejszą ziemię i sprzyja rolnictwu.

HukouWaterfall3
Wodospady Hukou w prowincji Shanxi

W czym zatem tkwi problem? Otóż ze względu na swoje zamulenie Huang He bardzo często zmienia swój bieg. Jest to skutkiem nadmiernego osadzania materiału we względnie płytkiej dolinie, co blokuje rzece drogę w taki sposób, że musi sobie poszukać nowej. Niebezpieczne jest już samo podcinanie brzegów - w ten sposób domy jeszcze do niedawna położone z dali od wody, mogą się rychło znaleźć pod nią. Znacznie gorsze są jednak zmiany nagłe i - co za tym idzie - niespodziewane...

Takie zmiany zdarzają się plus minus raz, dwa razy na sto lat. Za każdym razem pociągają jednak mnóstwo ofiar. Ich zasięg jest naprawdę ogromny. Podobno były takie okresy, w którym wody Huang He docierały aż do rzeki Jangcy i razem z nią uchodziły do Morza Żółtego! Jeden z ostatnich przypadków zmiany biegu rzeki miał miejsce w 1931 r. i spowodował śmierć przeszło 3 milionów ludzi. To tak jakby z powierzchni ziemi zniknęła cała populacja aglomeracji warszawskiej! Biorąc pod uwagę gęstość zaludnienia Niziny Chińskiej, taka liczba ofiar jest jednak jak najbardziej uzasadniona.

Jak się okazuje, siła Huang He znalazła również zastosowanie podczas działań militarnych. Mowa o roku 1938, kiedy to Japończycy w niebywałym tempie zdobywali ogromne połacie Chin. Ze względu na krytyczną sytuację przywódca obrońców, Czang Kaj-szek, postanowił wywołać sztuczną powódź na Żółtej Rzece w celu zatrzymania japońskiej ofensywy. Poddani mu żołnierze zatamowali odpływy Huang He, co doprowadziło do jej wystąpienia z brzegów. Japończycy zostali zatrzymani, lecz Czang Kaj-szek okupił ten sukces olbrzymim kosztem - rzeka zabrała kilkaset tysięcy cywilów.

1938 June Yellow River
Powódź z 1938 roku.
Żółta Rzeka jest więc jednocześnie wielkim dobroczyńcą mieszkańców Niziny Chińskiej i zarazem ich wielkim prześladowcą. Pozwala Chińczykom uzyskać urodzajne plony i zapewnia im dostęp do wody i żywności. Jest jednak tylko kwestią czasu, kiedy upomni się o spłatę rachunku.