Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lekkoatletyka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lekkoatletyka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 marca 2017

Gdy stoper nie wystarcza. Jak się liczy punkty w wielobojach?

Takie konkurencje sportowe, jak siedmiobój, czy dziesięciobój są wyjątkowo ekscytujące, gdyż o ostatecznym wyniku decyduje postawa na wielu różnych arenach. Te bogactwo przekłada się jednak na zaistnienie problemu z ustaleniem ostatecznego wyniku. Aby rezultaty po zakończeniu ostatniej konkurencji były możliwie jak najbardziej sprawiedliwe, stosuje się różnego rodzaju przeliczniki punktowe. Niestety, kosztem zrozumienia rywalizacji przez kibica. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że ktoś siedzi na trybunach lub przed telewizorem z plikiem kartek i ołówkiem, prowadząc zaawansowane obliczenia matematyczne by zobaczyć jak trzyma się jego faworyt. Warto jednak dowiedzieć się, w jaki sposób takie obliczenia można przeprowadzić, by lepiej zrozumieć wielobojową rywalizację.
Athletics at the 2012 Summer Olympics 5001 W heptathlon 100mH heat4
Bieg na 100 metrów przez płotki, czyli siedmiobój czas zacząć. Londyn 2012.
Od 1985 roku stosuje się w wielobojach lekkoatletycznych specjalny system opracowany w latach 50. przez dr Karla Ulbricha. Każdej konkurencji składającej się na pięcio-, siedmio- lub dziesięciobój przypisał on trzy wartości. Na potrzeby tego artykułu nazwijmy je wartością a, b i c. Wartość a stanowi zawsze ułamek dziesiętny, wartość b - liczba całkowita (w niektórych przypadkach z "połówką"), wartość c - ułamek dziesiętny wyższy od 1, ale niższy od 2. Na przykład skok wzwyż rozgrywany w ramach kobiecego siedmioboju otrzymał wartości 1,84523; 75,0 i 1,348. Ta sama konkurencja w męskim dziesięcioboju została opatrzona liczbami 0,8465; 75,0 i 1,42. Pełny wykaz wartości widoczny jest w poniższej tabelce.
Z samą przypadkową - jakby się wydawało - zbieraniną liczb nic jednak nie ugramy. By obliczyć wynik każdego zawodnika należy wstawić wszystkie te wartości w odpowiedni wzór. W przypadku konkurencji rozgrywanych na bieżni przedstawia się on następująco: P = a*(b-T)^c (rezultat punktowy równa się a razy w nawiasie b minus osiągnięty czas do potęgi c). W przypadku rzutów i skoków wzór wygląda natomiast tak: P = a*(M-b)^c (rezultat punktowy równa się a razy w nawiasie osiągnięty wynik minus b do potęgi c).

Stosowanie tak zaawansowanych obliczeń może się wydawać dziwne, lecz przynosi zamierzone efekty. System ten jest skonstruowany w ten sposób, by istniała jakaś możliwa do odmierzenia wartość, za którą zawodnik otrzyma pełne 1000 punktów. W biegu na 100 metrów kobiet będzie to czas 13,85s, zaś w skoku w dal mężczyzn - 7,76m. Jeżeli zawodnik pokona dystans w krótszym czasie lub skoczy dalej, otrzyma więcej punktów, zaś jeśli jego rezultat okaże się gorszy zgarnie odpowiednio mniejszą zdobycz punktową.

Nietrudno się domyślić, że w tym systemie nie da się osiągnąć wartości maksymalnej. Rekordy mogą być szlifowane teoretycznie rzecz biorąc w nieskończoność. W praktyce muszą jednak istnieć pewne bariery. Obecnie rekord świata w kobiecym siedmioboju wynosi 7291 punktów i został ustanowiony w 1988 roku przez Amerykankę Jackie Joyner-Kersee. W męskim dziesięcioboju rekord należy zaś do Ashtona Eatona, został ustanowiony w 2015 roku i wynosi 9045 punktów. Inaczej sprawa przedstawia się, gdy uznamy, że wszyscy wieloboiści, do których należą rekordy świata w poszczególnych wielobojowych konkurencjach, są jedną osobą. Wówczas wyżej wymienione rezultaty wzrosną do 7982 punktów u kobiet i 10 540 punktów u mężczyzn. Jeśli pod uwagę weźmiemy natomiast rekordy świata we wszystkich konkurencjach, które składają się na wielobój, to otrzymamy 9106 punktów u kobiet i aż 12 568 punktów u mężczyzn. Nie oszukujmy się jednak, bardzo mało prawdopodobne jest by kiedykolwiek w przyszłości jakikolwiek sportowiec wyśrubował taki wynik.
Noite de atletismo no Engenhão 1038904-18.08.2016 ffz-7758
Siedmiobój czas zakończyć, czyli bieg na 1500 metrów. Rio 2016.

Skoro znacie już zasady punktacji w wielobojach to może spróbujecie swoich sił w tej koronnej, lekkoatletycznej konkurencji? :D

niedziela, 28 czerwca 2015

Największe afery dopingowe XXI wieku

Doping to bez wątpienia największa zmora sportowego świata. Wszelkie zawody, mistrzostwa i inne tego typu imprezy są bowiem sprawiedliwe tylko i wyłącznie wtedy, gdy dopingu brakuje. Niestety, ostatnie lata pokazują, że naprawdę wielu sportowców wspomaga się po kryjomu. Nie ma najmniejszych wątpliwości, iż tak było również i kilkadziesiąt lat temu. W ostatnich dekadach poczyniono jednak znaczne postępy w wykrywalności wszelkich niedozwolonych działań sportowców. Sprawiło to, iż coraz częściej spotkać się możemy z wielkimi aferami dopingowymi. Przyjrzyjmy się tym największym spośród wielkich.

7. Wielka wpadka wielkich mistrzów
Do interesującej sytuacji doszło dwa lata temu w światowej lekkoatletyce. Rozgrywane wówczas mistrzostwa świata w Moskwie były wyjątkowo słabo obsadzone. A to z powodu dopingowych przeżyć czołowych jamajskich lekkoatletów. W połowie lipca 2013 r. światowe media podały informację o przyłapaniu na stosowaniu niedozwolonych środków pięciu atletów z karaibskiego państwa. Dorzucono też, iż sportowcy ci to gwiazdy z wyższej półki. Oczywiście wszystkie spojrzenia skierowały się na Usaina Bolta. Jak się później okazało, Bogu ducha winnego Usaina Bolta, niezamieszanego w całą sprawę.

Przyznali się jednak były rekordzista świata na 100 metrów, Asafa Powell, oraz multimedalistka olimpijska - Sherone Simpson. Ich wpadka była dziwna z kilku względów. Po pierwsze, zarówno Powell, jak i Simpson to sportowcy doświadczeni, z kilkunastoletnim stażem. Przez tyle lat nie wplątywali się w najmniejsze konflikty z systemem antydopingowym, dopiero teraz, kiedy ich kariera zaczęła powoli zmierzać ku schyłkowi. Po drugie, ich próbki krwi dały wynik pozytywny po... Mistrzostwach Jamajki, bądź co bądź imprezie niezbyt wysokiej rangi...
Asafa Powell Doha 2012
Asafa Powell w 2012 r., na krótko przed wykryciem u niego dopingu.
Komunikat o wykryciu dopingu u Powella i Simpson zbiegł się w czasie z dwiema innymi sprawami dopingowymi. Mniej więcej w tym samym czasie na stosowaniu niedozwolonych środków wpadły bowiem gwiazdy jeszcze większe - Tyson Gay i Veronica Campbell-Brown, posiadacze całych worków medali z igrzysk olimpijskich i mistrzostwa świata.

6. Cała kadra do wysiadki
Jeszcze jedna sytuacja z ostatnich lat. O tym, że podnoszenie ciężarów jest konkurencją narażoną na stosowanie dopingu wiemy nie od dzisiaj. Pozostaje cieszyć się tylko z faktu, iż system antydopingowy działa wśród sztangistów bardzo aktywnie i wydajnie. Wpadki dopingowe to w tej dyscyplinie chleb powszedni. Jeśli w dowolnych mistrzostwach zajmiemy miejsce 4-6, to możemy liczyć na to, iż w ciągu najbliższych kilku lat "awansujemy" na pozycję medalową.Takie przypadki, jak ta Marcina Dołęgi z października zeszłego roku, czy też bułgarskich zawodników z marca tego roku, są jak najbardziej standardowe.

Czasem sytuacja przysłowiowo wymyka się jednak spod kontroli i dochodzi do sytuacji wręcz komicznych. Na początku marca zeszłego roku media poinformowały, iż na dopingu wpadło pięciu sztangistów należących do azerskiej kadry. Dwa tygodnie później ta liczba wzrosła jednak do dziewięciu sportowców. A to nie koniec. W kwietniu pula ta podskoczyła bowiem raz jeszcze, tym razem... do 18 atletów. W praktyce zdyskwalifikowano całą azerską kadrę, łącznie z najlepszymi zawodnikami i mistrzami ostatnich lat. Rezultat mógł być tylko jeden. Na Mistrzostwach Europy oraz Mistrzostwach Świata w 2014 roku Azerów za dużo sobie nie pooglądaliśmy...

EVD-pesas-030
5. Bo system jest sprawny...
Podczas Mistrzostw Europy w Lekkoatletyce 2014, które odbyły się w szwajcarskim Zurychu, reprezentacja Rosji zdobyła 3 złote medale i uplasowała się dopiero na 4. miejscu w klasyfikacji medalowej imprezy. Paradoksalnie, był to jeden z najgorszych występów przedstawicieli tej nacji na ME, a takiego wyniku Rosjanie spodziewaliby się raczej po mistrzostwach świata niż czempionacie kontynentalnym. Rezultat ten miał jednak solidne podłoże w wydarzeniach ostatnich miesięcy. Otóż wiosną 2014 roku, a więc na krótko przed mistrzostwami, na dopingu wpadło całe mnóstwo rosyjskich lekkoatletów.

Wśród przyłapanych znajdziemy między innymi Jelenę Łaszmanową, aktualną wciąż mistrzynię olimpijską i mistrzynię świata w chodzie sportowym. Kilka dni wcześniej wykryto niedozwolone środki w krwi znanej sprinterki, Kseni Ryżowej. Ze strony rosyjskiej pojawiały się często stwierdzenia, iż tak dużo lekkoatletów z tego kraju wpada na dopingu, bo po prostu system antydopingowy jest tam najsprawniejszy... Cóż, można to i w ten sposób tłumaczyć...

Niemniej jednak doping u rosyjskich zawodników wykrywano lub udowadniano również i po zakończeniu mistrzostw. W styczniu tego roku wpadło na przykład aż dwóch utytułowanych chodziarzy znad Wołgi - Siergiej Kirdiapkin i Walerij Borczin. Całą atmosferę podgrzał jeszcze dokument ARD z grudnia 2014 r., poruszający temat dopingu w rosyjskiej lekkoatletyce, doprowadzając do serii dymisji w IAAF i przyprawiając problemów najwyższym oficjelom w świecie lekkoatletyki.
Women's 4 × 400 m relay Zürich 2014
Mistrzostwa Europy w Lekkoatletyce 2014.
 
4. Wyścig, z którego znikali zawodnicy
Jeśli podnoszenie ciężarów uznamy za króla dopingu, to kolarstwo będzie musiało otrzymać tytuł cesarza. Trudno znaleźć inną dyscyplinę sportową, która w tak dużym stopniu została przekształcona przez dopingu i w odniesieniu do której tak wiele o dopingu się mówiło. Obecnie emocje w tej kwestii już nieco opadają, lecz warto przypomnieć sytuację, jaka miała miejsce na przełomie 2006 i 2007 roku.

Osią problemów stał się wówczas najbardziej renomowany ze wszystkich wyścigów w sezonie - Tour de France. Zaczęło się w 2006 r. Wielkie dyskwalifikacje rozpoczęły się jeszcze przed wyścigiem. Prawa udziału w Wielkiej Pętli pozbawiono między innymi dwóch wielkich faworytów - Iwana Basso oraz Jana Ullricha. Ponadto, do wyścigu nie dopuszczono całej ekipy Astana, gdyż z jej składu wpadło aż pięciu kolarzy. Wyścig się rozpoczął, później się skończył, a dyskwalifikacje trwały dalej. Ostatecznie tytułu pozbawiono nawet zwycięzcę, Floyda Landisa.

Jeszcze bardziej nieprzyjemnie zrobiło się rok później, podczas Tour de France 2007. Wyrażenie "podczas" jest w tym przypadku niezwykle istotne. Kolarze w praktyce znikali bowiem z wyścigu. Atmosfera stała się tak niepewna, że ekipy zaczęły same usuwać z wyścigu własnych zawodników, których podejrzewano o doping. Taki los spotkał między innymi Cristiana Moreniego. Michael Rasmussen został z kolei wycofany kilka godzin po tym, jak wygrał etap, mimo że później okazało się, iż był czysty. Po 15. etapie, w związku z doniesieniami na temat Aleksandra Winokurowa, drużyna Astana jako cały team stwierdziła, że nie ma już sensu jechać. Wszystko to doprowadziło do takich sytuacji, jak ta z rozpoczęcia 16. etapu. Zawodnicy z ośmiu ekip solidarnie, w ramach protestu, zatrzymali się wówczas na linii startu, blokując możliwość ruszenia również i pozostałym.
Cancellara Tour de France 2007 Waregem
Tour de France 2007.
3. Czteroletnie śledztwo
Marion Jones była jedną z czołowych amerykańskich lekkoatletek przełomu XX i XXI wieku. Na przełomie niespełna kilku lat wielokrotnie zdobyła złote medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. W 2003 r. wybuchła jednak afera firmy noszącej nazwę BALCo. Miała ona rozprowadzać wśród sportowców środek dopingowy, którego nie dało się wówczas wykryć. W sprawę zamieszanych było wielu sportowców, lecz skoro środka nie dało się wykryć, to i zarzuty wobec nich często były oparte na glinianych nogach. Marion Jones znalazła się wśród podejrzanych i broniła się przez cztery lata. Ostatecznie jednak winę jej udowodniono i odebrano jej wszystko to, co udało się jej wywalczyć po 2000 roku.

2. Mistrzowie zdegradowani
Biegów narciarskich nie kojarzymy raczej z dopingiem, prawda? Niektórzy utożsamiają je z astmą, inni z EPO, ze standardowym i zakrojonym na szeroką skalę dopingiem jednak nie za bardzo. Tymczasem nieco ponad dziesięć lat temu to właśnie biegi narciarskie stały się obiektem całkiem sporej afery dopingowej...

Wszystko zaczęło się od igrzysk w Salt Lake City, w 2002 roku. Rozgrywki w biegach narciarskich zostały wówczas zdominowane przez trzech zawodników. Larisa Łazutina raz zwyciężyła, a dwa razy zajęła 2. pozycję. Inna Rosjanka, Olga Daniłowa poza jednym zwycięstwem zgarnęła jeszcze srebrny medal. W zawodach męskich Hiszpan Johann Mühlegg zwyciężał trzy razy. Niedługo później całej trójce udowodniono stosowanie dopingu. Było to o tyle niespotykane, że wszyscy mieli na swoim koncie już wiele zwycięstw, a wcześniej na dopingu nie wpadali.

Soldier hollow olympic venue
Igrzyska Olimpijskie 2002 (Salt Lake City).
 
1. Mistrz jest tylko jeden
Jeżeli znajdziemy się w dowolnej bazie o tematyce kolarskiej lub innego rodzaju encyklopedii, po czym wyszukamy nazwisko "Armstrong, Lance", wyświetli się nam bardzo krótka i niezbyt udana kariera. Ot, kilka zwycięstw etapowych na różnych wyścigach i jeden tryumf w jednoetapowej Walońskiej Strzale. Nic specjalnego. Wszyscy oczywiście jednak wiemy, że Lance Armstrong był niegdyś kolarzem światowej klasy.

7 zwycięstw w Tour de France, wielokrotnie na pierwszym miejscu w Tour of Suisse oraz Criterium du Dauphine, wysokie miejsca na Vuelta a Espana i Giro d'Italia. Wszystko to zostało mu odebrane w październiku 2012 r. Wymazano całą jego karierę począwszy od 1 sierpnia 1998 roku. Stracone 14 lat. Co więcej, po tej decyzji UCI Armstrong przyznał się do tego, iż przez większość swojej kariery uciekał się do środków dopingowych. Wyszło szydło z worka. Problem w tym, że nie wówczas, gdy się przyznał, a wtedy, gdy jego kariera dopiero się zaczynała.

Pierwsze pogłoski o stosowaniu dopingu przez Armstronga pojawiały się już w 2001 roku, a więc wtedy, gdy wygrywał w Tour de France dopiero po raz trzeci. Później o jego uczynkach pisano książki, w których udowadniano mu winę. Zeznania przeciwko niemu składali nawet jego dawni koledzy z ekipy. On jednak dalej jeździł i wygrywał niezagrożony...
Lance Armstrong MidiLibre 2002
Lance Armstrong.
Poznaliśmy więc siedem największych afer dopingowych XXI wieku. Co myślicie o tym zestawieniu? Czy wprowadzilibyście jakieś zmiany? A może zapomniałem o czymś?

czwartek, 21 maja 2015

Sport sto lat temu: o człowieku, który umiał wszystko

Viggo Jensen. Z pochodzenia Duńczyk. W całej historii światowego sportu i igrzysk olimpijskich trudno doszukać się tak wszechstronnego sportowca. Był jedną z najjaśniejszych gwiazd ateńskiej imprezy z 1896 roku. Nie dlatego, że prezentował niezwykłą jak na swoje czasy formę i deklasował konkurencję - bo tak po prostu nie było. Nawet nie dlatego, że zgarnął cały worek medali. Bądź co bądź, podczas pierwszych igrzysk roiło się od multimedalistów (więcej na ten temat tutaj). Chodzi o to, że Jensen swoje medale zdobywał na różnych arenach...
Viggo Jensen
Viggo Jensen.
Przyjrzymy się występowi Jensena chronologicznie. Zaczęło się 6 kwietnia. Przy czym należy nadmienić, iż zaczęło się niezbyt udanie. Nie znamy dokładnego wyniku Duńczyka w konkursie rzutu dyskiem, nie wiemy nawet które miejsce zajął i czy zawody te ukończył. Jedno jest jednak pewne - uplasował się poza pierwszą czwórką, z dużą stratą nie tylko do lidera, ale i do podium.

Nieco lepiej było dnia następnego. Jensen pchnął co prawda kulę na odległość bliższą od Amerykanina Boba Garretta i dwóch gospodarzy, ale zajął czwarte miejsce, choć również i w tym przypadku jego wynik się nie zachował.

Co ciekawe, jeszcze tego samego dnia Duńczyk pojawił się na podeście sztangistów. I to w dwóch konkurencjach! Najpierw stanął do zażartego boju z Brytyjczykiem Launcestonem Elliotem w konkurencji podnoszenia ciężarów oburącz. Po wyczerpaniu wszystkich prób okazało się, że uzyskał dokładnie taki sam wynik, co rywal - 111,5 kg. Grecki król Jerzy I stwierdził, że występ Jensena podobał mu się bardziej, więc okrzyknął go zwycięzcą. Po proteście wyspiarzy zdecydowano się jednak przeprowadzić feralną dogrywkę, która i tak nie przyniosła rezultatu, a zwycięzcą i tak okrzyknięto Duńczyka. Sęk w tym, że Jensen nabawił się podczas owej dogrywki kontuzji. I to ta kontuzja sprawiła, że w kategorii podnoszenia ciężarów jedną ręką poniósł już sromotną porażkę z brytyjskim sztangistą. Nagrodą pocieszenia było drugie miejsce przed dwoma Grekami.

Kolejny dzień, kolejna arena. 8 kwietnia Jensenowi zamarzył się bowiem start w strzeleckim konkursie z karabinka wojskowego, z odległości 200 metrów. Start w miarę udany, bo zajął szóste miejsce, a przed nim byli tylko bezkonkurencyjni Grecy.

10 kwietnia Jensen wcielił się w rolę gimnastyka. A mianowicie, podjął próbę zdobycia medalu we wspinaczce po linie. I znów zabrakło trochę szczęścia. Duńczyk ponownie uplasował się na czwartej pozycji, za dwoma Grekami i Niemcem.

Na koniec Jensen ugrał jeszcze jeden medal - w zawodach strzeleckich o skomplikowanej nazwie "karabin dowolny, trzy pozycje, 300 metrów". Reprezentant Danii uzyskał 1 305 punktów i zajął trzecie miejsce. Wyprzedzili go... tylko Grecy. Co ciekawe, za nim - nie licząc jednego Brytyjczyka - też byli sami Grecy! Bardzo zróżnicowane towarzystwo, czyż nie?

Viggo Jensen po igrzyskach w Atenach postawił na strzelectwo. Niestety, nigdy później nie szło mu już tak dobrze, jak w 1896 roku. Podczas olimpiady paryskiej z 1900 r. startował w pięciu konkurencjach, ale tylko raz zbliżył się do podium - i to w konkursie drużynowym!

piątek, 1 maja 2015

Sport sto lat temu: O pierwszych olimpijskich multimedalistach

Pierwsze Igrzyska Olimpijskie w Atenach miały pewną charakterystyczną cechę - stawka nie była zbyt wyrównana. Dało to możliwość najlepszym spośród zawodników na zebranie pokaźnej kolekcji medali. Okazję tą w większości wykorzystali - multimedalistów w Atenach nie brakowało. Niektórzy z nich wygrywali jednak w niezwykłych okolicznościach...

Jedną z konkurencji, które dawały największe możliwości zebrania całej kolekcji laurów, była lekkoatletyka. A w niej panowała podczas pierwszej Olimpiady dominacja amerykańska. Wielokrotnie zwyciężali między innymi Tom Burke (w biegach sprinterskich) i Ellery Clark (w różnego rodzaju "skokach"). Interesujący jest natomiast przypadek Jamesa Connoly'ego. Zawodnik ten przybył do Aten rankiem 6 kwietnia i był przekonany, że do swojego najważniejszego startu - trójskoku - pozostało jeszcze dużo czasu. Zapomniał jednak o drobnym szczególe - Grecy posługiwali się wówczas kalendarzem juliańskim. W rezultacie został zmuszony do oddania swoich prób jeszcze tego samego dnia, zaledwie kilka godzin po przybyciu do stolicy Grecji. Nie przeszkodziło mu to jednak w odniesieniu sukcesu - zwyciężył różnicą przeszło metra nad reprezentantem Francji - Aleksandrem Tufferim. Później został jeszcze wicemistrzem w skoku wzwyż i brązowym medalistą w skoku w dal.

Albert Meyer 3 Olympia 1896
Robert Garrett, zwycięzca w rzucie dyskiem i pchnięciu kulą
Kolega Connoly'ego z ekipy, Robert Garrett, był natomiast jedną z gwiazd tych igrzysk. Typowano go jako murowanego zwycięzcę konkurencji pchnięcia kulą - i rzeczywiście nim został. Więcej sławy przyniosło mu jednak inne zwycięstwo - w rzucie dyskiem. Garrett bowiem po nieudanych próbach rzucenia 9-kilogramowym przyrządem w ojczyźnie, zaniechał dalszych startów w tej konkurencji. Dopiero na statku, którym płynął do Grecji dowiedział się, że standardowy dysk jest znacznie lżejszy. Postanowił zgłosić się do konkurencji, mimo że na treningi miał zaledwie kilka - kilkanaście dni. Ku rozgoryczeniu ateńskiej publiczności z łatwością pokonał jednak faworyzowanych Greków.

Absolutnym dominatorem w zawodach pływackich stał się natomiast Węgier - Alfred Hajós. Zwyciężył on bez najmniejszych problemów w wyścigach na 100 i na 1200 metrów, przy czym w drugiej z tych konkurencji finiszował zdrętwiały z zimna - zawody odbywały się na otwartym akwenie. Z Hajósem starał się walczyć Austriak - Paul Neumann. Okazało się, że jedyną możliwością na zwycięstwo jest dla niego start w konkurencji, w której niezwykły Węgier nie startował - a mianowicie w wyścigu na 500 metrów.

Podane wyżej przykłady pierwszych olimpijskich multimedalistów to zaledwie niewielka część tego, co można by o nich napisać. Wyraźnie widać więc, że rywalizację w stolicy Grecji ciężko było nazwać zaciętą.

sobota, 18 kwietnia 2015

Sport sto lat temu: kłopoty z maratonem

Sport sto lat temu miał zupełnie inne, nieznane oblicze. Wszystko to, co mamy okazję oglądać dziś, wtedy dopiero się kształtowało. Zapraszam w wędrówkę do początków ubiegłego wieku, podczas której przedstawię najciekawsze i najbardziej niezwykłe elementy ówczesnego sportu. W pierwszym wpisie na ten temat przyjrzymy się biegom maratońskim, jednej z najstarszych konkurencji, która w niemalże niezmienionym kształcie przetrwała do dzisiaj. Jej początki bywały jednak trudne, a biegi na tak dużym dystansie przysparzały organizatorom igrzysk mnóstwa problemów.

Pierwszy bieg maratoński odbył się podczas igrzysk olimpijskich w Atenach. Jego trasa mogła być tylko jedna - wiodła z Maratonu do Aten. Trasa jednak była w dużej mierze niezabezpieczona, a organizatorzy pokładali nadzieję w dobrym zachowaniu kibiców. Nadzieje te okazały się płonne, czego dowodem jest próba pobicia jednego z faworytów - Albina Lermusiaux - przez popa-fanatyka. Bieg wygrał z czasem prawie trzech godzin Spiros Luis. Na ostatniej prostej towarzyszył mu grecki następca tronu Konstanty.

Louis entering Kallimarmaron at the 1896 Athens Olympics
Spiros Luis wbiega na stadion w Atenach
W Paryżu, w 1900 roku, podczas igrzysk olimpijskich, które przeszły do historii ze względu na naganną organizację, zawodnicy zmagali się nie tylko ze zmęczeniem i sięgającą 38 stopni Celsjusza temperaturą, ale też z ulicami stolicy Francji. Trasa była bowiem niemalże nieoznakowana. Do mety dobiegło siedmiu zawodników, z czego dwaj pierwsi - Michel Theato i Emile Champion - byli Francuzami i potrafili się odnaleźć w labiryncie paryskich ulic. Trzeci - Szwed Ernst Fast - pytał o drogę przechodniów, a i tak udało mu się zabłądzić. Z kolei faworyt - Amerykanin Arthur Newton - przez cały bieg był pewny, że wygra. Już na początku wysforował się naprzód i nikt go później nie wyprzedzał. Zapewne pobiegł jednak złą trasą, bo gdy przybył na metę spotkał tam większość spośród swoich rywali.

Jeszcze ciekawsze rozstrzygnięcia przyniósł maraton na igrzyskach w St. Louis z 1904 roku. Po przeszło trzech godzinach oczekiwania na zwycięzcę na stadion wbiegł bowiem Fred Lorz. Gdy już przygotowywał się do odebrania honorów, pojawił się drugi z zawodników - Amerykanin Thomas Hicks. Niespodziewanie to on został ogłoszony zwycięzcą. Stało się tak, gdyż Lorz zszedł z trasy na dziesiątym kilometrze z powodu skurczu nóg. Dalej jechał samochodem, a gdy skurcze minęły na 5 km przed metą, wyruszył w dalszą podróż.
Marathon race during 1904 Summer Olympics
Zawodnicy na trasie maratonu 1904 r.



Podczas maratonu w Londynie, w 1908 r. na czele biegł natomiast Włoch Dorando Pietri, który dzięki bardzo szybkiemu biegowi na ostatnich kilometrach, wyprzedził reprezentanta Południowej Afryki, Charlesa Hefferona. Włoski maratończyk szybko odczuł jednak skutki swojej szarży i na stadion wbiegał już słaniając się na nogach. Gdy zataczał się na ostatnich 50 metrach otrzymał wsparcie ze strony sędziów i udał mu się przekroczyć linię mety. Później jednak go zdyskwalifikowano, a złoto przypadło Johnowi Hayesowi.

Na tym etapie żegnamy się z maratonem, który przez kolejne stulecie stał się jednym z najbardziej emocjonujących wydarzeń na igrzyskach olimpijskich i zdobył uznanie na całym świecie.