niedziela, 15 lutego 2015

51. stan USA - fikcja a rzeczywistość

Stany Zjednoczone powstały w XVIII wieku na bazie 13 kolonii, które później przemianowano na stany. Do ich grona z czasem dołączały kolejne. Jedne odkupowano od innych państw, inne zdobywano. W 1959 r. kształtowanie się państwa amerykańskiego dopełniło się poprzez utworzenie 50. stanu w postaci Hawajów. Od tego czasu pojawiło się wiele spekulacji odnoszących się do powstania 51. stanu USA. Czy są to tylko niemożliwe do spełnienia wizje fantastów, czy może zjawisko, z którym możemy mieć do czynienia w najbliższej przyszłości?


US flag 51 stars

Jako potencjalne pięćdziesiąte pierwsze stany Ameryki podaje się wiele regionów, nie licząc stworzonych raczej dla żartu propozycji, takich jak Polska, czy Albania. Jedną z najbardziej realnych jest kwestia Portoryko. Choć państewko to formalnie znajduje się pod zwierzchnictwem Stanów Zjednoczonych, to jego autonomia jest na tyle duża, że na arenie politycznej figuruje jako stowarzyszone z nimi. W historii wielokrotnie pojawiały się już propozycje włączenia terytorium do USA jako 51. stanu. Stworzono nawet partię polityczną forsującą realizację tego pomysłu, o nazwie Nowa Postępowa Partia Portoryko. W latach 1967, 1993 i 1998 próbowano rozwiązać sprawę za pomocą referendów, jednak bez rezultatu. Mieszkańcy karaibskiej wyspy po prostu nie chcieli inkorporacji do Stanów. Czasy się jednak zmieniły. W 2012 przeprowadzono kolejne, czwarte już referendum, i tym razem większość Portorykańczyków uznała, że chcą stać się mieszkańcami 51. stanu. W czym tkwi problem? Otóż obecnie to Waszyngton nie chce zmiany statusu państewka, a bez zgody Kongresu nic z tych planów nie wyjdzie.

Poza tym, Amerykanie mogliby pokusić się o przyłączenie do ich państwa innych terytoriów stowarzyszonych, takich jak Guam, czy Mariany Północne. Tego jednak również nie chcą. Nie znaczy to jednak, że wizja Ameryki z 51 stanami jest nierealna. Ciągle pojawiają się nowe propozycje podziału tych regionów, które już status stanu posiadają. I tak, postuluje się utworzenie osobnego stanu z Waszyngtonu, jako stolicy państwa. Niektórzy chcieliby również odrębności Nowego Jorku. Bądź co bądź, miasto posiada aż 8 milionów mieszkańców, czyli znacznie więcej od 39 stanów! Jeśli już o tym mowa, to czemu by nie podzielić liczącej przeszło 36 mln obywateli Kalifornii na dwa, trzy, a może nawet cztery stany? To chyba najbardziej zajmująca propozycja, bo w historii podawano ją kilkadziesiąt razy! Interesujący jest fakt, że zazwyczaj proponowano, aby podzielić Kalifornię zgodnie z mapą wyborczą. Południowe hrabstwa, głosujące zazwyczaj na republikanów miałyby zostać oddzielone od lubujących się w demokratach hrabstw północnych.

Wydaje się więc, że dorzucenie do puli 50 stanów kolejnego nie jest wcale takiego trudne. Dlaczego więc wciąż na amerykańskiej fladze widnieje pół setki gwiazdek? Należy zdać sobie sprawę, że wszystkie propozycje utworzenia stanu numer 51 nigdy nie zdobyły większego poparcia. Myślę, że duże znaczenie miało w tej kwestii pewne przyzwyczajenie. Już od półwiecza w świadomości Amerykanów utrwala się wizja Stanów Zjednoczonych jako stowarzyszenia 50 regionów, reprezentowanych przez 50 gwiazdek na amerykańskiej fladze. Stąd wynika pewna niechęć do zmian w tej kwestii. Bądź co bądź, 50 to taka piękna, okrągła liczba, czyż nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz