Wielkimi krokami zbliżają się święta. Już jutro, jak co roku, spotkamy się z najbliższymi, przełamiemy się opłatkiem, zasiądziemy przy wigilijnym stole, obdarujemy się prezentami, zanucimy jakąś kolędę przy blasku choinkowych świeczek, wreszcie pójdziemy na pasterkę. Wigilia, jak i same święta Bożego Narodzenia, pełna jest rozmaitych zwyczajów i tradycji. Rzadko jednak zadajemy sobie dość interesujące pytanie. Skąd te tradycje się wzięły? Dlaczego spożywamy wigilijną wieczerzę? Dlaczego stroimy choinkę? I dlaczego to karp - a nie inna ryba - królują na wigilijnym stole? Rzućmy więc okiem na genezę kilku świątecznych zwyczajów.
1. Dlaczego 25 grudnia?
Zacznijmy od podstaw. Dokładnej daty narodzin Jezusa Chrystusa nie znamy. Ba! Nie jesteśmy nawet w stanie dokładnie określić, w którym to było roku! Niemniej obchodzimy święto poświęcone jego przyjściu na świat w konkretnym momencie - 25 grudnia. Dlaczego akurat wtedy? Dlaczego nie 7 listopada, 15 lipca, czy - dajmy na to - 8 września? Wokół tego zagadnienia obrosło już wiele teorii, które miałyby być odpowiedzią na powyższe pytanie. Jedyne, co łączy wszystkie z nich, jest niezaprzeczalny fakt, że Boże Narodzenie poczęto obchodzić w okolicach III/IV wieku. Według niektórych specjalistów stało się tak ze względu na wypadające wówczas właśnie 25 grudnia przesilenie zimowe. Od tego momentu najkrótszy dzień w roku przesunął się wprawdzie o kilka dni wstecz, lecz Boże Narodzenie pozostało na swoim miejscu. Wybór taki był dodatkowo korzystny dla starożytnych chrześcijan, gdyż 25 grudnia obchodzono w Rzymie pogańskie święto narodzin boga Słońca. Boże Narodzenie stało się więc względem niego konkurencyjne i przyczynić się mogło do popularyzacji chrześcijaństwa, jak również wykorzenienia dawnych, politeistycznych zwyczajów.
Interesująca jest też inna hipoteza wspierana przez całkiem pokaźną grupkę uczonych. Według apokryfów, czyli pism religijnych z początku naszej ery, niewchodzących w skład Biblii, Chrystus miał zostać poczęty 25 marca. A skoro narodziny mają miejsce w dziewięć miesięcy po poczęciu, to wypadły 25 grudnia.
2. Choinka
Sprawa z choinką jest już dość oklepana. Panuje powszechna opinia, że choinka przywędrowała do nas z Niemiec. Jest to twierdzenie jak najbardziej prawdziwe, lecz nieco niedoprecyzowane. Tradycja przystrajania świątecznego drzewka narodziła się prawdopodobnie przeszło pół tysiąclecia temu na terenie Alzacji, krainy leżącej we wschodniej Francji, w pobliżu Niemiec. Co więcej, jej głównymi popularyzatorami byli przedstawiciele rodzącego się u progu XVI wieku protestantyzmu z Marcinem Lutrem na czele. Dopiero po jakimś czasie choinka na dobre wkroczyła również i do domów katolickich.
3. W czym karp lepszy od karasia?
Z całą pewnością mieliście okazję już nie raz doświadczyć uroków przedwigilijnego kupowania ryby. Nie jest to być może zbyt łatwe, przyjemne i interesujące, lecz czegóż się nie robi dla karpia. No właśnie. Dlaczego akurat dla karpia, a nie karasia, lina, szczupaka, dorsza, czy makreli? Skądże się wzięła ta nasza niespotykana nigdzie indziej miłość do ościstej ryby? Karp przybył wprawdzie do Polski już w okolicach XIII wieku i był chętnie jadany na polskich stołach, ale w rywalizacji o główne miejsce na wigilijnym stole niejednokrotnie przegrywał z innymi gatunkami ryb jeszcze jakieś sto lat temu. Głównym czynnikiem, który doprowadził do gwałtownej popularyzacji karpia była łatwość jego hodowli. Z biegiem czasu ilość ryb zamieszkujących rzeki zaczęła nie wystarczać rosnącej populacji, co doprowadziło do rozwoju stawów hodowlanych. A w tej materii na ziemiach polskich prawdziwym dominatorem był właśnie karp. Swoją cegiełkę dołożyły również władze PRL, które po przejęciu prywatnych stawów nie trudziły się zbytnio urozmaicaniem ich składu gatunkowego i dostarczały obywatelom tanie i proste w hodowli karpie.
4. Mak na różne sposoby
Skoro już jesteśmy przy jedzeniu, to warto także wspomnieć o roli maku w wieczerzy wigilijnej. Wszakże pojawia się on - podobnie jak ryba - na praktycznie każdym stole wigilijnym, aczkolwiek pod różnymi postaciami, zależnymi od regionu, czy prywatnych preferencji. I tak, mamy kutię, makówkę, makowca, kluski z makiem, makiełki... długo by wymieniać. Tradycja spożywania maku w przeddzień świąt jest wyjątkowo długa i ma swoje źródło w dawnych zwyczajach ludowych, być może zachowanych jeszcze z czasów, nim na ziemiach polskich zakrólowało chrześcijaństwo. Z jednej strony miał on zapewniać kontakt ze zmarłymi, z drugiej jego obecność na wigilijnym stole sprowadzała ponoć na gospodarstwo dostatek, zaś jego brak zwiastował nieszczęścia.
5. Pasterka
Gdy już wyrwiemy się ze sklepu rybnego, przystroimy choinkę, zjemy wieczerzę wigilijną i obdarujemy się prezentami, przychodzi czas na nocny wypad do kościoła na jedyną taką mszę w roku - pasterkę. Jej początki sięgają znacznie dalej niż zwyczaj spożywania karpia, maku, czy strojenia choinki. Pierwsze pasterki odprawiano bowiem już w IV wieku. Było to wówczas jednakże przywilejem wyłącznie papieży. Co więcej, w ramach pasterki prowadzili oni aż trzy msze - o północy, nad ranem i w dzień. Symbolizowało to potrójne narodziny Jezusa - z Boga Ojca, z Maryi i poprzez Zmartwychwstanie. Na przestrzeni wieków zwyczaj ten rozprzestrzenił się na całym świecie przy jednoczesnej rezygnacji z podziału na trzy części.
Poznaliśmy już pochodzenie kilku spośród zwyczajów wigilijnych. A jakie Wam, drodzy czytelnicy, przychodzą jeszcze do głowy? W jaki sposób Wy obchodzicie Boże Narodzenie? :)
Sprawa z choinką jest już dość oklepana. Panuje powszechna opinia, że choinka przywędrowała do nas z Niemiec. Jest to twierdzenie jak najbardziej prawdziwe, lecz nieco niedoprecyzowane. Tradycja przystrajania świątecznego drzewka narodziła się prawdopodobnie przeszło pół tysiąclecia temu na terenie Alzacji, krainy leżącej we wschodniej Francji, w pobliżu Niemiec. Co więcej, jej głównymi popularyzatorami byli przedstawiciele rodzącego się u progu XVI wieku protestantyzmu z Marcinem Lutrem na czele. Dopiero po jakimś czasie choinka na dobre wkroczyła również i do domów katolickich.
3. W czym karp lepszy od karasia?
Z całą pewnością mieliście okazję już nie raz doświadczyć uroków przedwigilijnego kupowania ryby. Nie jest to być może zbyt łatwe, przyjemne i interesujące, lecz czegóż się nie robi dla karpia. No właśnie. Dlaczego akurat dla karpia, a nie karasia, lina, szczupaka, dorsza, czy makreli? Skądże się wzięła ta nasza niespotykana nigdzie indziej miłość do ościstej ryby? Karp przybył wprawdzie do Polski już w okolicach XIII wieku i był chętnie jadany na polskich stołach, ale w rywalizacji o główne miejsce na wigilijnym stole niejednokrotnie przegrywał z innymi gatunkami ryb jeszcze jakieś sto lat temu. Głównym czynnikiem, który doprowadził do gwałtownej popularyzacji karpia była łatwość jego hodowli. Z biegiem czasu ilość ryb zamieszkujących rzeki zaczęła nie wystarczać rosnącej populacji, co doprowadziło do rozwoju stawów hodowlanych. A w tej materii na ziemiach polskich prawdziwym dominatorem był właśnie karp. Swoją cegiełkę dołożyły również władze PRL, które po przejęciu prywatnych stawów nie trudziły się zbytnio urozmaicaniem ich składu gatunkowego i dostarczały obywatelom tanie i proste w hodowli karpie.
4. Mak na różne sposoby
Skoro już jesteśmy przy jedzeniu, to warto także wspomnieć o roli maku w wieczerzy wigilijnej. Wszakże pojawia się on - podobnie jak ryba - na praktycznie każdym stole wigilijnym, aczkolwiek pod różnymi postaciami, zależnymi od regionu, czy prywatnych preferencji. I tak, mamy kutię, makówkę, makowca, kluski z makiem, makiełki... długo by wymieniać. Tradycja spożywania maku w przeddzień świąt jest wyjątkowo długa i ma swoje źródło w dawnych zwyczajach ludowych, być może zachowanych jeszcze z czasów, nim na ziemiach polskich zakrólowało chrześcijaństwo. Z jednej strony miał on zapewniać kontakt ze zmarłymi, z drugiej jego obecność na wigilijnym stole sprowadzała ponoć na gospodarstwo dostatek, zaś jego brak zwiastował nieszczęścia.
5. Pasterka
Gdy już wyrwiemy się ze sklepu rybnego, przystroimy choinkę, zjemy wieczerzę wigilijną i obdarujemy się prezentami, przychodzi czas na nocny wypad do kościoła na jedyną taką mszę w roku - pasterkę. Jej początki sięgają znacznie dalej niż zwyczaj spożywania karpia, maku, czy strojenia choinki. Pierwsze pasterki odprawiano bowiem już w IV wieku. Było to wówczas jednakże przywilejem wyłącznie papieży. Co więcej, w ramach pasterki prowadzili oni aż trzy msze - o północy, nad ranem i w dzień. Symbolizowało to potrójne narodziny Jezusa - z Boga Ojca, z Maryi i poprzez Zmartwychwstanie. Na przestrzeni wieków zwyczaj ten rozprzestrzenił się na całym świecie przy jednoczesnej rezygnacji z podziału na trzy części.
Poznaliśmy już pochodzenie kilku spośród zwyczajów wigilijnych. A jakie Wam, drodzy czytelnicy, przychodzą jeszcze do głowy? W jaki sposób Wy obchodzicie Boże Narodzenie? :)
A wszystkim czytelnikom pragnę życzyć spokojnych, wesołych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, przepysznego karpia, mnóstwa satysfakcjonujących spotkań z bliskimi i tak nam wszystkim potrzebnego odpoczynku od zwykłej codzienności. :)
U mnie królują pierogi z kapustą i grzybami oraz barszczyk. Karpia tradycyjnie wypuszczamy na wolność zaraz po zakupieniu.
OdpowiedzUsuńSpokojnych, radosnych Świąt w gronie najbliższych!
Dziękuję bardzo za życzenia :).
Usuń