Od kiedy tylko pamiętamy, uczono nas, że najdłuższą rzeką świata jest Nil. Amazonka tymczasem zadowalała się tytułem tej największej. Od kilku lat coraz częściej do naszych uszu docierają jednak pogłoski o detronizacji dotychczasowego lidera wśród najdłuższych rzek. Wielu specjalistów uznaje obecnie za rekordzistkę w tej materii Amazonkę, inni wciąż nie zmieniają swoich przekonań. Skąd wynika ten problem i jakie jest jego rozwiązanie?
Delta i dolny odcinek Nilu |
Zacznijmy od krótkiego przedstawienia obu rzek. Nil, jak zapewne wiecie wije się przez pół Afryki aż do okolic Aleksandrii, gdzie uchodzi do Morza Śródziemnego. Miejsce, w którym znajdziemy jego źródła, a przez to również jego rzeczywista długość, przez wieki pozostawały trudne do ustalenia. Dziś wiemy już, iż ten największy dobrodziej Egiptu przepływa przez ogromne Jezioro Wiktorii, a na powierzchnię ziemi wypływa kilkaset kilometrów na południe od zbiornika, pod nazwą Kagery. W sumie Nil liczy ok. 6 650 kilometrów.
Amazonka natomiast jest od wielu dziesięcioleci znana jako prawdziwy gigant wśród rzek, o powierzchni dorzecza przeszło półtora razy większej, niż powierzchnia Unii Europejskiej. Uchodzi do Atlantyku ogromną deltą, rozpoczynającą się na wiele kilometrów przed oceanem. Prawdziwym problemem są natomiast jej źródła, zlokalizowane gdzieś w Andach.
Amazonka w okolicach Manaus |
Niektórzy natychmiast znaleźliby rozwiązanie problemu. Czemu po prostu nie uznać tej dłuższej, za pierwowzór Amazonki, a tą krótszą okrzyknąć dopływem? Przykładu obalającego tą teorię możemy szukać na własnym podwórku - bądź co bądź Bug jest dopływem Narwi, mimo iż jest niemalże dwukrotnie dłuższy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz