Od wielu dziesięcioleci, a konkretnie - od kiedy muzyka ma charakter masowy, ludzie poszukują największego muzyka wszech czasów. Do tytułu tego nominowano już mnóstwo wokalistów, wokalistek, zespołów. Każda metoda, każdy sposób na wyciągnięcie z tłumu tego jednego, kończył się jednak niepowodzeniem, posiadał liczne mankamenty, nie wydawał się do końca słuszny. Przyjrzyjmy się więc różnym pomysłom na dokonanie niemożliwego...
Queen w 1976 roku. |
Pierwszy sposób wydaje się taki oczywisty. Sprawdźmy po prostu czyje płyty sprzedawały się najlepiej. W tym zestawieniu na szczycie ujrzymy grupę The Beatles z 600 milionami sprzedanych albumów. Niedaleko za brytyjskimi muzykami uplasuje się prawdziwie monarsze towarzystwo - król rock and rolla Elvis Presley, król popu Michael Jackson i królowa popu Madonna. Dalej Elton John, Led Zeppelin oraz Pink Floyd. Pierwszy z artystów nowego pokolenia pojawi się na 15. miejscu i będzie to Eminem, kilka miejsc za nim Rihanna i Taylor Swift.
I w ten sposób dochodzimy do wad takowego naliczania wielkości artystów. Jak łatwo zauważyć ci, którzy są starsi, mają lepiej. Nie chodzi tylko o fakt, że mieli więcej czasu na sprzedanie swych płyt, lecz także o to, iż obecnie (w dobie cyfryzacji, informatyzacji i kilkunastu innych -zacji :)) albumy schodzą po znacznie niższych nakładach, niż jeszcze 30-40 lat temu. Aby znaleźć potwierdzenie spójrzmy na liczby. Najlepiej sprzedawany album w Stanach Zjednoczonych z 1975 roku - płytę Eltona Johna - sprzedano w liczbie przeszło 15 milionów egzemplarzy tylko w USA. W 2014 roku Justin Timberlake jako ten najlepszy sprzedał w Stanach tylko... 2,5 miliona sztuk swojego The 20/20 Experience. W praktyce tylko Adele w ciągu ostatnich 20 lat potrafiła nawiązać do osiągnięć muzyków z XX wieku - tylko w Stanach sprzedała ponad 10 milionów egzemplarzy 21.
A należy nadmienić jeszcze jedno. Nie wszyscy wydają płyty hurtowo. Wspomniana przed chwilą Adele wydała dotąd dwa albumy. Renomowany Coldplay miał w tamtym roku stwierdzić, że siódmy album będzie ich ostatnim. Słynny swego czasu Frankie Goes to Hollywood poprzestał na dwóch. Tymczasem Beatlesi wydali 12 płyt, Queen 15, Scorpions 25.
The Beatles w 1965 roku. |
Poszukajmy więc innego sposobu na wyłonienie najlepszego z najlepszych. Może więc listy rankingowe ustalane na drodze plebiscytu lub pomysłu krytyków? I takich prób było całe multum. Magazyn The Rolling Stone stwierdził, że najlepsi - znów! - są Beatlesi, dalej Bob Dylan, Elvis Presley i The Rolling Stones. Gdyby natomiast wziąć pod uwagę wyniki Top Wszech Czasów radiowej Trójki, można by dojść do wniosku, że na czele twardo stoją Dire Straits, Led Zeppelin, Pink Floyd i Metallica. I ten sposób ma więc wady. A podstawową jest fakt, że trendy się zmieniają. To, co jeszcze dziś uważamy za wielkie i niezastąpione, za 20 lat może być już zapomniane. Trudno jest więc układać tego typu listę na podstawie poglądów ludzi żyjących w tym samym czasie. Jeszcze trudniej, choć z innych względów, jest to robić wśród ludzi żyjących w różnych czasach, więc rozwiązaniu temu musimy na razie podziękować.
Robert Plant z Led Zeppelin. |
To może sprawdzić, którzy artyści byli najczęściej wspominani przez im współczesnych i - jeśli to konieczne - przez potomnych? Co ciekawe, nie musimy tego robić, gdyż ktoś już zrobił to za nas. W rankingu zwyciężył Elvis Presley przed Frankiem Sinatrą i Madonną. Znów jednak napotykamy na ten sam problem, co przy rozwiązaniu numer jeden. Przecież to oczywiste, że wiekowi artyści pojawią się w większej ilości wydań literackich, czasopism etc. niż ci, którzy debiutowali kilkanaście lat temu!
Elvis Presley w 1957 roku. |
No to teraz spójrzmy na nagrody. Najważniejsze w dziedzinie "muzyka" wydają się być Nagrody Grammy. Kto ma więc ich najwięcej na koncie? Pierwszy jest... Georg Solti! Węgierski dyrygent. Dalej zobaczymy trębacza Quincey'ego Jonesa, bluegrassową piosenkarkę Alison Krauss, kompozytora Pierre'a Bouleza, pianistę Vladimira Horowitza. Małe to ma przełożenie na popularność, prawda?
Georg Solti |
Tak więc wszystkie nasze pomysły nie wypaliły. Czas spróbować technik mieszanych. Sformułujmy współczynnik wykorzystujący wszystkie wymienione wyżej metody! Albo - jeszcze lepiej - podzielmy ten współczynnik przez liczbę wydanych płyt lub liczbę lat, które minęły od debiutu artysty. I znów problem. Wynik działania, do którego obliczenia użyto błędnych danych, również będzie błędny. W pierwszym przypadku wygrałby zapewne Elvis, gdyż wszędzie jest wysoko - w przeciwieństwie do Beatlesów. W drugim - Adele, bo jest po prostu najmłodszą gwiazdą o wielkiej (naprawdę wielkiej) popularności. Oba wyniki nie byłyby do końca sprawiedliwe, czyż nie?
I jeszcze jedno. Być może nie zwróciliście na to uwagi, lecz wszystkie te powyższe dywagacje, wszystkie te listy, rankingi mają jeden olbrzymi, poważny, straszny błąd. Nie biorą pod uwagę muzyków innych, niż rozrywkowi. Nie znajdziemy tu Mikołaja Gomułki, Ludwiga van Beethovena, Antoniego Vivaldiego, Carla Orffa, Johna Williamsa, Vanessy Mae. Mówiąc szczerze, poszukując najlepszego muzyka wszech czasów zapomnieliśmy o tym, że wszech czasy owe nie zaczynają się wcale na latach 20. XX wieku. I ten fakt sprawia, że wszystkie powyższe metody stają się bezużyteczne. Antonio Vivaldi nie sprzedawał płyt. Edward Grieg nie mógł dostać Grammy. A co dopiero nawet niepoznani muzycy średniowiecza, starożytności, czy nawet - o zgrozo! - prehistorii?
Ludwig van Beethoven. |
Dochodząc do końca musimy więc przyznać jedno - nie da się odnaleźć tego najlepszego. Jest to niewykonalne i koniec. W ramach kompromisu możemy założyć, że najlepszym muzykiem wszech czasów jest człowiek. Albo - żeby nikt się nie obraził - szum wiatru w górach. I wszyscy będą zadowoleni. :)
A kto dla Was jest najlepszy? Czyją muzykę kochacie najbardziej?
Zobacz też:
1. Wikipedia, Spotify, Firefox - skąd te nazwy?
Zobacz też:
1. Wikipedia, Spotify, Firefox - skąd te nazwy?
Mnie również byłoby ciężko ocenić kogo z nich najbardziej lubię. To jednak wszystko zależy od nastroju :)
OdpowiedzUsuńFajny post!
OdpowiedzUsuńsztuka to nie konkurs, nie ma najlepszych. muzyka to całość a muzycy są częścią tej całości, razem tworząc dopiero jakąś wartość.
OdpowiedzUsuńps. gdyby brać pod uwagę ilość korespondencji przesłanej od wielbicieli, najwyższe noty zdobyłby... adolf hitler, który otrzymał więcej listów miłosnych niż beatelsi i rollingstonesi razem wzięci.