Podczas igrzysk wszystko kręci się w zasadzie wokół znicza olimpijskiego. Najważniejszymi momentami wydają się być jego zapalenie i jego zgaśnięcie. To on, świecąc nieustannie przez przeszło dwa tygodnie, wyznacza czas trwania wielkiej, sportowej imprezy. A sposób jego zapalenia już tradycyjnie jest niezwykły. Kolejni organizatorzy prześcigają się w wymyślaniu coraz bardziej oryginalnych rozwiązań. Czasem im to wychodzi, czasem nie. Dziś zaprezentuję Wam moją listę siedmiu najlepiej zapalonych zniczy z ostatnich 25 lat, zarówno z igrzysk letnich, zimowych, jak i... europejskich. Będzie bardzo subiektywnie, ale czasami i tak trzeba :).
7. Ateny
Ateny, czyli miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Po przeszło stu latach nowożytne igrzyska wróciły do swojej kolebki, do stolicy Grecji. Ceremonia otwarcia była wówczas nietypowa z wielu względów. Na przykład, reprezentacja Grecji zaprezentowała się widzom aż dwa razy - na początku - z urzędu, jako Grecy, i na końcu - jako organizator. Interesujący był także moment zapalenia znicza olimpijskiego. Dokonał tego żeglarz Nikolaos Kaklamanakis, a zniczem był wielki, obracający się w pionie stelaż. Wydarzeniu towarzyszyła piękna gra świateł i wspaniała oprawa muzyczna.
6. Soczi
Ceremonia otwarcia w Soczi była wielkim pokazem siły. Wpisywała się w to również ceremonia zapalenia znicza olimpijskiego. Desygnowani do tego zadania była łyżwiarka Irina Rodnina i były hokeista Władisław Trietjak, pojawili się co prawda na stadionie, lecz zaraz potem z niego wybiegli w towarzystwie aplauzu artystów, którzy zaprezentowali się wcześniej na arenie. Znicz zlokalizowano bowiem w odległości kilkuset metrów od stadionu, w centrum olimpijskiego kompleksu.
W 1994 roku, w norweskim Lillehammer znicz zlokalizowano na wysokiej wieży, po której wspinał się ogień. Od dołu zapalił ją norweski książę, Haakon. Sam moment zapalenia znicza został jednak przyćmiony przez sposób jego dotarcia na stadion. A stadionem była wówczas skocznia narciarska. Organizatorzy w doskonały sposób wykorzystali specyficzną lokalizację. Znicz przekazali skoczkowi narciarskiemu, Steinowi Grubenowi. Z tym, że Norweg znajdował się wówczas na rozbiegu...
4. Sydney
W australijskim Sydney znicz został podpalony przez lekkoatletkę Cathy Freeman. A zrobiła to w sposób doprawdy niesamowity. Stanęła na środku płytkiego baseniku i... podpaliła wodę! A konkretnie, obręcz w tej wodzie ukrytą, która niebawem zaczęła się wyłaniać z odmętów. Za pomocą pewnego mechanizmu znicz ten powędrował ku górze stadionu, gdzie przybrał swój ostateczny kształt.
Vancouver postawiono dwa lata wcześniej wysoką poprzeczkę. Ceremonia otwarcia igrzysk w Pekinie była po prostu olśniewająca. Kanadyjscy organizatorzy zrobili co mogli, jednak gala w Vancouver nie robiła już aż takiego wrażenia. Był jednak jeden element, w którym Kanadyjczycy zdeklasowali Chińczyków. I było to zapalenie znicza olimpijskiego. To w Vancouver właśnie, znicz po raz pierwszy był inny. Nie zapalono go poprzez strzał z łuku, spacer w przestworzach, czy skok ze skoczni narciarskiej. Nie. Postawiono na wrażenie artystyczne i symbolikę. A skutek jest fenomenalny. Znicz składał się z czterech elementów i podpaliło go aż czterech ludzi - łyżwiarka Catriona Le May Doan, narciarka Nancy Green, koszykarz Steve Nash i hokeista Wayne Gretzky.
Niespodzianka? Na drugim miejscu w moim zestawieniu świeża ceremonia otwarcia Igrzysk Europejskich w Baku, która miała miejsce dosłownie wczoraj. Znicz zapalono w niezwykle nastrojowej atmosferze, przy wspaniałej oprawie muzycznej i graficznej. A zniczem tym okazał się być ogromny gong. Efekt był przepiękny.
1. Londyn
Co do pierwszego miejsca nie miałem trudnego wyboru. Nie jestem w stanie znaleźć żadnego punktu w historii igrzysk olimpijskich, który tak by mnie poruszył. Znicz z Londynu zdeklasował jak dla mnie wszystkie inne w historii olimpiady. Jego konstrukcja została doskonale przemyślana. Składał się bowiem z 204 łusek osadzonych na wysokich kijach. Każda z tych łusek została przyprowadzona na stadion przez jedną ekipę narodową. Zapalenia znicza dokonało siedmiu młodych, wschodzących sportowców nominowanych przez siedmiu byłych atletów, których kariera już się skończyła. A na sam koniec łuski powędrowały do góry, zbliżyły się do siebie i zapłonęły jednym, wielkim płomieniem. A wszystko w towarzystwie wspaniałej, nastrojowej muzyki. Tak więc londyński znicz wygrał u mnie praktycznie we wszystkich kategoriach: symbolika, pomysł, wartość artystyczna... Nic dodać, nic ująć...
Na koniec zaserwuję Wam jeszcze jeden materiał z londyńskiego otwarcia, za pomocą którego organizatorzy olimpiady z 2012 roku po raz kolejny podbili moje serce. A mianowicie, Hey Jude w wykonaniu Paula McCartneya i kilkudziesięciu tysięcy widzów zgromadzonych na stadionie. Pamiętacie to jeszcze?
A jakie momenty z igrzysk Wam zapadły najbardziej w pamięci? I jak wyglądałoby wasze zestawienie olimpijskich zniczy? :)
Zobacz też:
1. Poznajcie nowe dyscypliny olimpijskie
Zobacz też:
1. Poznajcie nowe dyscypliny olimpijskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz