Kiedy byłem dzieckiem i znalazłem się razu pewnego w Pieninach, w mojej głowie zaświtało pytanie. Jak powstał Przełom Dunajca? Pierwsze wyobrażenie na ten temat było dosyć proste i niezbyt realistyczne. Oto całkiem spora rzeka nagle miałaby zacząć płynąć i nagle natrafić na przeszkodę w postaci gór. Wody zbierało się coraz więcej i więcej, aż jej napór stał się tak duży, że przerwała się ona przez górskie szczyty i popłynęła dalej. Cóż, trudno to zaliczyć nawet do fantastyki naukowej. A co będzie z kolei czymś więcej niż owa fantastyka? Jaka jest prawda o powstaniu Przełomu Dunajca?
Na początek należy zaznaczyć, że wyróżniamy wiele rodzajów przełomów. Mądrzy naukowcy, którym z całą pewnością się nudzi, zapewne i w tej chwili wymyślają nowe typy, z tych istniejących wydzielają podtypy, a nad zasadnością innych typów solidnie się zastanawiają. Podręcznikowych gatunków przełomów, takich o niezaprzeczalnym charakterze, jest jednak tylko (i aż!) cztery. Pierwszy - odziedziczony - oznacza, że rzeka płynie przez dolinę ukształtowaną już wcześniej, na przykład przez lodowiec. Drugi - przelewowy - powstaje poprzez przełamanie przez napierającą wodę wału ją spiętrzającego. Trzeci - regresyjny - to przełom powstały poprzez stopniowe cofanie się źródła rzeki (co nazwiemy erozją wsteczną).
W tym momencie interesuje nas typ czwarty, niezbyt przyjemny ze względu na trudną nazwę. Jest to przełom atecedentny. I jego opis można już bez obaw zaprezentować na przykładzie Dunajca. Wyobraźcie sobie sytuację sprzed kilkudziesięciu milionów lat. W później kredzie i na początku trzeciorzędu w miejscu dzisiejszych Pienin nie było jeszcze strzelistych szczytów górskich. Ale była rzeka. Był już wtedy Dunajec lub jego protoplasta.
I wtedy, na początku trzeciorzędu, rozpoczęły się w tym miejscu procesy górotwórcze. Innymi słowy, zaczęły powstawać góry, stopniowo podnosiła się w tym miejscu wysokość nad poziomem morza. Wypiętrzanie to przebiegało jednak bardzo wolno. Na tyle wolno, że rzeka nadążała z erozją, z wcinaniem się w to, co się podniosło. To tak jakby podnosił się cały obszar, tylko nie dolina rzeki, gdzie woda zdzierała kolejne warstwy ziemi i skał.
A to jeszcze nie były ostatnie ruchy górotwórcze w tym regionie. Ta zasadnicza faza nadeszła dopiero na przełomie paleogenu i neogenu, a więc kilkadziesiąt milionów lat po wspomnianych wyżej procesach. Rzeka miała więc naprawdę bardzo dużo czasu na przeciwdziałanie wypiętrzaniu się gór, przynajmniej na jej terytorium...
Powstanie Przełomu Dunajca było więc zjawiskiem długotrwałym, jak i bardzo interesującym. Ważne jest w zasadzie jednak tylko jedno - że dzięki tym milionom lat procesów rzeźbotwórczych, dziś możemy podziwiać takie cudy natury, jak właśnie pieniński przełom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz