Śnieżne Kotły to bez wątpienia największa atrakcja Szklarskiej Poręby. Trudno się temu dziwić. Znad krawędzi kotłów rozciąga się niezapomniany widok na całą okolicę, a same zagłębienia prezentują się doprawdy nieziemsko. To miejsce po prostu trzeba zobaczyć, a gdy się już zobaczy - nazwać prawdziwym cudem natury.
Wielki Śnieżny Kocioł od wschodu |
Jednym z największych wyzwań przed wyprawą na Śnieżne Kotły jest wybór szlaku, którym się tam dostaniemy. Te wielkie formy polodowcowe leżą bowiem na styku mnóstwa tras, wiodących - praktycznie rzecz biorąc - z każdej strony. Tak więc możemy tam przywędrować z czeskiego Harrahova, z okolicy Wodospadu Kamieńczyka, z centrum Szklarskiej Poręby, czy wreszcie z Karpacza. Ja rekomenduję tą drugą opcję, przy czym niezbyt wytrawni wędrowcy mogą przebyć połowę drogi za pomocą kolejki linowej na Szrenicę.
Trasa wiodąca od Wodospadu Kamieńczyka jest wyjątkowo stroma, a przy tym wybrukowana. Może to sprawić turyście wiele kłopotów, choć odczuje je dopiero w drodze powrotnej. Podczas marszu stopniowo wynurzamy się z lasu, a naszym oczom ukazują się piękne widoki. Od momentu gdy dotrzemy do schroniska na Hali Szrenickiej, będziemy mieć już stale na oku wierzchołek Szrenicy. Na wierzchołku owym zlokalizowano kolejne schronisko, co czyni z niego znakomity punkt orientacyjny.
Droga na Szrenicę, schronisko na Hali Szrenickiej |
Po przybyciu na Szrenicę kierujemy się dalej na wschód, by niebawem minąć piękne ostańce skalne - Trzy Świnki i Twarożnik, powstałe w wyniku działania wiatru i grawitacji, zbudowane z twardych granitów. Na szczególną uwagę zasługuje Twarożnik, z którego rozciąga się jeden z najpiękniejszych widoków na Szrenicę.
Twarożnik, w tle Szrenica |
Wędrówka trwa dalej szeroką, niezbyt stromą drogą, wiodącą szczytem grzbietu górskiego. Po lewej stronie momentami naszym oczom ukazuje się Szklarska Poręba, po prawej - rozproszone zabudowania w czeskich dolinkach. Po kilkudziesięciu minutach od momentu opuszczenia Szrenicy docieramy do rozdroża. Możemy w tym miejscu na jakiś czas zboczyć z wyznaczonej sobie drogi, by przyjrzeć się źródłom Łaby. Warto jednak zaznaczyć, iż miejsce to nie robi takiego wrażenia, jak inne obiekty tego typu - ot, okrągła studnia, z której wypływa woda.
Kontynuując swoją wędrówkę, docieramy do Łabskiego Szczytu. Na ten wierzchołek nie możemy jednak wejść - jest to surowo zabronione - więc obchodzimy go półkolem od południa. Dostrzec stąd już można budynek telewizyjnej stacji przekaźnikowej, położonej nad krawędzią Śnieżnych Kotłów. Teraz pozostaje nam pokonanie już tylko jednego obniżenia terenu, po czym zawędrujemy do celu naszej wyprawy.
Łabski Szczyt i stacja przekaźnikowa nad Śnieżnymi Kotłami |
Z licznych punktów widokowych mamy okazję podziwiać tylko Wielki Kocioł Śnieżny. Ten mniejszy jest bowiem przesłonięty przez tzw. Grzędę. Naszym oczom ukazuje się ogromny dół z licznymi jeziorkami na dnie. Ten imponujący cud natury powstał w czasie ostatniego zlodowacenia, a więc mniej więcej 50 tys. lat temu. Jest on świadectwem istnienia w tym miejscu przed wieloma laty niewielkiego lodowca górskiego.
Wielki Śnieżny Kocioł |
Po nacieszeniu naszych oczu malowniczym widokiem stajemy przed możliwością wyboru. Możemy wrócić do punktu wyjścia tą samą drogą, którą przybyliśmy na Śnieżne Kotły. Możemy również znacząco obniżyć pułap i dotrzeć żółtym szlakiem do Hali pod Łabskim Szczytem, a następnie zielonym - ponownie do Śnieżnych Kotłów, tylko tym razem od dołu. Jest to jednak wyprawa czasochłonna, co wymusiłoby na nas nadmierny pośpiech. Tak więc lepiej jest odłożyć sobie ten punkt programu na inny dzień i "zaatakować" go od innej strony, na przykład od centrum Szklarskiej Poręby.
Droga powrotna będzie już znacznie łatwiejsza, choć nasze kolana i łydki mogą dokuczać po ostrym zejściu w kierunku Wodospadu Kamieńczyka. W połowie drogi możemy się też zatrzymać na ciepły posiłek w szrenickim schronisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz